Sławomir Grabias Sławomir Grabias
1067
BLOG

Grexit i jego skutki.

Sławomir Grabias Sławomir Grabias Gospodarka Obserwuj notkę 12

W Grecji trwa kolejny etap kryzysu, jakim jest „run na banki” finansowany ze środków Europejskiego Banku Centralnego. Grecki sektor bankowy od dawna jest niewypłacalny. Nie znam dokładnych danych, ale nie trudno się domyślić, że bardzo duża część udzielonych kredytów jest zagrożona lub stracona. 25% bezrobocie, spadek dochodów ludności związany z redukcją płac, emerytur i zatrudnienia mocno hamuje popyt wewnętrzny i ogranicza możliwości inwestycyjne greckich przedsiębiorstw. Grecy wycofują ostatnie oszczędności z banków. Wszystko to zmierza w jednym kierunku - Grexitu. Grecka gospodarka nie jest w stanie odprowadzić do budżetu tyle gotówki, aby zapewnić rządowi płynność finansową, a wydatki rządu i tak są ograniczone do minimum. Grecki dług jest niespłacalny, gospodarka grecka nigdy nie wygeneruje takiej nadwyżki, która pozwoli na zaspokojenie wierzycieli.

Alternatywą dla Grexitu jest jej bezterminowe finansowanie przez europejskiego podatnika. Struktura demograficzna w Grecji pogarsza się. Zaradniejsi i lepiej wykształceni młodzi Grecy wyjeżdżają z kraju za pracą, pozostawiając swoich rodziców i dziadków żyjących z państwowego systemu emerytalnego, który już dawno zbankrutował. 50% bezrobocie wśród młodych obywateli tego państwa to tragiczne dane. O tyle spadły przychody ze składek emerytalnych, nie licząc tych, którzy wyjechali z kraju. Premier Grecji jeździ do Brukseli prosząc o jałmużnę i coraz mniej jej dostaje do kapelusza. Grecja traci czas. Cenny czas. Każdy rok tkwienia w tej beznadziei wyrządza krajowi ogromne szkody społeczne. Szkody, których nie da się już naprawić.

Od samego początku greckiego kryzysu uważam, że jedynym wyjściem z obecnej sytuacji Grecji jest reaktywacja własnej waluty, która pozwoli na odzyskanie konkurencyjności przez grecką gospodarkę. Euro należy wymienić na drachmy w stosunku 1:1, przewalutować wszystkie kredyty konsumpcyjne, a firmowe – wg wyboru przedsiębiorcy, w zależności od struktury jego działalności, przychodów, sektora w którym prowadzi działalność. Czy to uzdrowi sytuację? Nie od razu. W ciągu max. 6 miesięcy grecka waluta osłabi się w stosunku do euro o 50 – 100%, czyli euro będzie kosztowało nie 1 drachmę, ale 1,5 lub 2. I to będzie punkt zwrotny. Ceny greckich usług turystycznych spadną o połowę, co spowoduje wzrost dochodów z turystyki i wzrost zatrudnienia w tym sektorze. Nastąpi napływ inwestycji ze względu na tanią siłę roboczą. Uważam, że w ciągu 1 roku od wyjścia Grecji ze strefy euro, grecka gospodarka osiągnie dodatnią dynamikę wzrostu, a budżet osiągnie nadwyżkę. Dobrze by było, żeby przy okazji wyjścia ze strefy euro, Grecja również wyszła z Unii Europejskiej wyzwalając się z tych wszystkich bezsensownych dyrektyw i przepisów prawnych, które hamują rozwój gospodarki. Gospodarkę należy zliberalizować tak, aby stanowiła atrakcyjny obszar inwestycyjny dla światowych koncernów produkujących na rynek europejski. Jeśli Syriza dobrze to rozegra, będzie rządziła Grecją długie lata, a Cipras będzie greckim Orbanem.

Co z długiem? Euro zostanie zamienione na drachmy, ale dług pozostanie w euro. Grecja powinna renegocjować dług ze swoimi wierzycielami, a jeśli nie będzie to skuteczne, ogłosić niewypłacalność, czyli poinformować ich, że nie otrzymają swoich pieniędzy. Wtedy bardziej będą skorzy do negocjacji. Dług powinien zostać skorygowany minimum o połowę. Po roku, dwóch, bank centralny Grecji powinien przystąpić do skupu długu na rynku wtórnym, który już wtedy powinien być  niewiele warty. W ten sposób dość niewielkim kosztem, Grecja może się pozbyć tego balastu.

Skąd środki na bieżącą działalność? Rząd grecki powinien emitować obligacje skarbu państwa skierowane wyłącznie do banku centralnego i w ten sposób finansować deficyt do czasu, aż budżet się zbilansuje. Uważam, że powinno wystarczyć na ten cel 12 miesięcy, max 2 lata. W ciągu kilku lat drachma umocni się do pierwotnego stanu w stosunku do euro, czyli 1 : 1.

Co z walutami? Samo wyjście ze strefy euro i UE, które ma szansę być ogłoszone w ciągu najbliższych tygodni, może spowodować perturbacje na rynkach finansowych. CHF może umocnić się do euro do 1:1 lub nawet 1:1,2. W przeliczeniu na złote może to oznaczać, że CHF będzie kosztował od 4,2 do nawet 5 złotych. Ten stan nie powinien trwać długo. Rynek wkrótce zrozumie, że euro bez Grecji jest bezpieczniejsze i waluta ta powinna się umocnić w stosunku do CHF. Frank szwajcarski w perspektywie kilku lat ma szanse wrócić do poziomu 3 zł. Ale warunkiem jest wyjście Grecji ze strefy euro. W przeciwnym razie grecki upiór będzie straszył rynki w nieskończoność. Kredytobiorcom w CHF posiadającym gotówkę radzę zrobienie zapasów w CHF. Chyba, że SNB znów ustanowi minimalny kurs wymiany szwajcarskiej waluty.

Co z giełdami? Giełdy są dość wysoko, więc możliwe, że międzynarodowi spekulanci wykorzystają Grexit do spowodowania krótkotrwałej paniki na giełdach, po to, żeby odkupić się po niższej cenie. Gospodarka europejska nie jest zagrożona, a potencjalna niewypłacalność Grecji nie spowoduje uszczuplenia aktywów banków inwestycyjnych, ponieważ sektor ten nie posiada greckich papierów dłużnych. Są one w posiadaniu przede wszystkim rządu niemieckiego, EBC, MWF i Banku Światowego. Utrata przez nich części aktywów nie wpłynie na płynność sektora bankowego w Europie. Potencjalny spadek na giełdach powinien zostać w stosunkowo krótkim czasie odrobiony.

Najbliższe miesiące będą najciekawsze. Moim zdaniem będzie to ostatni akt greckiego dramatu. Potem będzie już tylko lepiej.

 

 

ekonomista politycznie nieobojętny, zwolennik nurtu ekonomii awangardowej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka