Wiktor Sobczak Wiktor Sobczak
304
BLOG

Był ukochany przywódca

Wiktor Sobczak Wiktor Sobczak Polityka Obserwuj notkę 0

 

W dzień po zamknięciu w Poznaniu psychiatrychnej izby przyjęć, otwarto dworzec kolejowy. Izba się waliła, więc poszła do remontu. (Ciekawe, kto ją uroczyście otworzy odnowioną). Dworzec na swe konto wziął pan prezydent Komorowski, choć gdyby do sukcesu przyznał się pan premier, nie popełniłby błędu. (Od błędów są dyżurni). Z nawałem sukcesów obaj mężowie radzą sobie coraz lepiej, choć łatwo nie jest. Trzeba więc okazjonalnie ratować się ministrą Muchą. Ach, cóż za intelekt! Ale ad rem.

- Azaliż jest już nasz ukochany przwódca? - zagadnąłem przydworcowych gapiów

- Jest, panie, jest! Zakrzyknął elektorat w siedmdziesięciu procentach (na razie) popierający pana prezydenta. - Ale po co tam, panie, ksiądz, tego nie wiemy...

- W rzeczy samej – pomyslałem – te dwie postaci jakoś do siebie nie pasują. Choć wczoraj w telewizyjnym „Lisie na żywo” pan prezydent nie chciał skrytykować pana posła Niesiołowskiego za swoiste milowanie swych bliżnich, bo to jego przyjaciel i b. działach ZChN, więc jak najbardziej chrześcijanin. Zresztą miłowanie to w zasadzie credo panaprezydenckości pana prezydenta. Miłuje on bowiem także p. Palikota, któremu właśnie zachciało się nie być chrześcijaninem. Pan Komorowski zapewnił niechcący, iż choć niemożliwe jest mieć 100 proc. poparcia, to on nad tym intensywnie pracuje i do tego zmierza. Oj umęczy się nasz przywódca. Ale trzeba sobie stawiać najwyższe cele. Aby je osiągnąć jest on za związkowcami i za panem premierem naraz. Każdemu przyznaje rację. Nie tai, że ustawa „67” jest dobra, bo on ci – glowa państwa – zabiegał, by można było wybierać: wcześniej na emeryturę, czy dłużej pracować. „Teraz nad ustawa pracują moi prawnicy – ogłosiła glowa. (Co robili wczesniej?) I cieszy się, że na jego stronę” przeszło tylu zwolenników konkurenta z ostatnich wyborów”. Dlatego w pałacu jest coraz przyjemniej i weselej. Pan prezydent w rozmowie z panem red. Lisem (koniec końców utożsamianym przez zlośliwych dziennikarskim rzecznikiem rządu) wielokrotnie odmieniał rzeczownik „pałac”. Podkreślając jakież to brzemie odpowiedzialności dzwiga na swych barkach.Tym bardziej, że w pałacu nie tylko o poparcie trzeba zabiegać, ale i żyrandoli od cholery. Roboty jest więc huk. A jak ktoś tak bardzo zafascynowany jest pałacem, tylko patrzeć jak w następnej rozmowie z panem Lisem wystąpi w koronie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka