Sobol Pierwszy Sobol Pierwszy
107
BLOG

Demaskacja na salonie

Sobol Pierwszy Sobol Pierwszy Polityka Obserwuj notkę 25

Część polskiej publicystyki nie zajmuje się próbą polemiki, walką na argumenty. Głównym celem jest zdemaskowanie dziennikarza, specjalisty, autorytetu jako poplecznika nielubianej partii, bądź (prawicowa wersja) agenta. Powszechne stało się określanie dziennikarzy, którzy nie zgadzają się z stanowiskiem jedynie słusznym "pisowskimi". Z tak zdemaskowanym przeciwnikiem nie trzeba dyskutować, nie trzeba słuchać jego argumentów (szeregowa michnikowszczyzna i tak nic nie zrozumie). Na prawicy zaś wszędzie dopatrywano agentów. Są w życiu publicznym "agenci" - zwłaszcza TW z czasów gdy bezpieka szczególnie interesowała się tym środowiskiem. Gdy mamy dokumenty IPNu, znamy ich treść, czyjaś agenturalność faktycznie może być argumentem za lustracją. Ale węszenie agentów wszędzie, bez dowodów?

Oddam głos autorowi tego określenia:

"Demaskacja -podstawowy akt debaty publicznej umożliwiający wskazanie i napiętnowania wroga. Przykładem nieustającej demaskacji jest publicystyka Gazety Wyborczej (...)"

Celem demaskacji jak zauważył Ziemkiewicz nie jest dociekanie prawdy, lecz wskazanie i napiętnowanie wroga. Tak aby czytelnik wiedział, że ten jest ich, nie nasz, myśli źle, ma złe intencje i w ogóle cokolwiek by powiedział, jest to determinowane przez agenturalność bądź pisowskość. Agenturalność, bowiem dodałbym do michnikowszczyzny także Radio Maryja, a po prawdzie także Gazetę Polską (poza zwyczajną "demaskacją" gazeta ta przyczyniła się jednak także do poruszenia wielu tabu i poszerzenia wolności słowa). Tak naprawdę, demaskacja jest używana wszędzie, w tych przypadkach tylko szczególnie często.

Demaskacja, agresja i chamstwo (jak wszędzie w internecie) jest obecna również na naszym salonie.Jeśli napiszę krytyczny tekst o kandydaturze Jarosława Kaczyńskiego jestem dla części salonowców POlszewikiem, agentem i działam tutaj z ramienia Platformy. Skoro nie trzymam się linii partii, oficjalnego przekazu, oczywiste że jestem wrogiem (nawiasem mówiąc zadziwiają mnie ludzie którzy piszą niemal zgodnie z linią partii, przecież zawsze ma się jakieś swoje zdanie?).

Gdy piszę zgodnie z własnym sumieniem o Korwinie-Mikke, swoje przemyślenia dlaczego tej kandydatury jednak nie poprę zostaje przez ekstremę okrzyknięty pisowcem i socjalistą. Co z tego, że jestem za prywatną służbą zdrowia, edukacją, niskim podatkiem liniowym i likwidacją ZUSu. Nie popieram jedynie słusznej partii, wszystkiego co on mówi, piszę o tym, więc niechybnie działam na zamówienie PiSu. Jedynie gdy skrytykowałem Pawlaka mogłem być spokojny o swoją reputację, bo na salonie jego zwolenników jest mało. Jeszcze nic nie napisałem o Komorowskim, nie zdążyłem. Ale czy to nie wystarczający dowód POwieckości?

Po ostatnim tekście miała miejsce zabawna sytuacja. Jeden z takich zapalonych zwolenników,  pełen złości i frustracji za to co śmiałem napisać, spłodził kilka komentarzy. Na merytoryczne odpowiedziałem, na chamską zaczepkę odnośnie moich przymiotów i inteligencji nie, usunąłem ją. Za jakiś czas ów bloger, nazwijmy go na użytek tekstu "latynosem" (gorący i oddany, niezbyt opanowany i raczej chamski, więc to miłe określenie), pełen oburzenia zauważył, że plugawy komentarz usunąłem. Nie wiem, czy latynos już zapomniał jaki wstęp zrobił do komentarza, czy nie, ale zaczął rozpaczać nad utratą reszty treści w nim zawartych. Zostałem określony "człowiekiem podłym" (czy coś takiego), a namiętność którą rozbudziłem zrodziła tekst o, a jakże - pisowskiej bolszewii...

Dbam o to aby dyskusja pod moimi tekstami była kulturalna, no dobra, a przynajmniej nie sprowadzała się do obelg i insynuacji. Zostało to docenione przez jednego z czytelników:

Kończąc muszę napisać, że po raz pierwszy od dłuższego czasu udało mi się wyrazić na Salonie jakiś konkretny pogląd i poprowadzić choć przez chwilę kulturalną rozmowę nie będąc przy tym wyzywanym od agentów, idiotów, POpleczników PO i innych takich. Patrząc na ilość jadu i chamstwa piętrzącego się dookoła, coraz mi bliżej do przyznania racji Wajdzie o stanie wojny. Ja myślę tak - Ty inaczej, ale przecież można sympatycznie pogadać. Dziękuję Panie Sobol I, ratuje Pan w mych oczach reputację niniejszego towarzystwa.

Takie głosy to dla mnie nagroda. Dowód, że nie ma co podporządkowywać się zapotrzebowaniu i specjalnie produkować kontrowersyjne tezy, tylko pisać spokojnie i kulturalnie to co się myśli. Czy w warunkach partyjnego łatkowania może powstawać dobra publicystyka czy tylko agitka? Odpowiedz sobie salonie.

 

"Co zrobiliście tutaj nicponie. Czy nikt nie widzi z was, że okręt tonie? Czy każdy zajęty kradzieżą własną? Czy nie jest tu już za ciasno? Co zrobiliście,że socjalizmu, każdy z was broni niczym ojczyzny? Za wielka armia stracić by mogła, gdyby tu wszystko było odwrotnie." "Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi" "Z Marsa generałowie pokazują ważne cele Przerażony lud szuka nadziei w kościele Nie wiedzą biedacy, że nie pójdą już do pracy Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka