social social
142
BLOG

Powstania Obcych są dobre, czyli rasizm i obłuda postępowców

social social Rozmaitości Obserwuj notkę 34

Wydaje się, że rzeczy banalnych i prostych tłumaczyć i opisywać, zwłaszcza w takim miejscu jak Salon24, nie trzeba. A jednak.

Rocznica Powstania Warszawskiego za każdym razem sprawia, że wyskakują tzw. „realiści”, którzy pomstują na fakt, iż Powstanie było bezsensowne, nieprzemyślane, nieprzygotowane, z góry skazane na porażkę, przyniosło ogromne zniszczenia i nieobliczalne wręcz straty w ludziach.
Niektórzy zauważają, że „nie wszyscy powstańcy byli patriotycznymi aniołami”, że byli wśród nich przestępcy, zbrodniarze itd.
OK. Mają prawo mieć takie poglądy.
Ale.
 
Problem w tym, że ci sami ludzie, często zupełnie inaczej oceniają zrywy narodowościowe w innych częściach świata.
 
Pół wieku trwa już walka Tybetańczyków o niepodległe państwo. Co jakiś czas wybuchają tam powstania, jak chociażby w zeszłym roku przed Olimpiadą. Czyż z punktu widzenia „realistów” nie jest to walka bezsensu. Dysproporcje jeśli chodzi o uzbrojenie, liczebność wojska (vs. powstańców), finanse, możliwości, wpływy na arenie międzynarodowej są wręcz porażające. W porównaniu z Tybetańczykami, Powstańcy byli mocarstwem z ważną pozycją międzynarodową. Tybetańczycy, w przeciwieństwie do Warszawiaków nie mogą nawet liczyć na jakieś zrzuty żywności czy uzbrojenia, nawet chybione (inny częsty zarzut). A przecież mogliby sobie Tybetańczycy żyć tak wygodnie. Wystarczy zaakceptować dominację chińską, odrzucić lokalne obyczaj i pełnymi garściami czerpać. Zwłaszcza, że Chińczycy władowali w rozwój Tybetu nieporównywalnie więcej niż Niemcy w rozwój Polski w latach 1939-45.
A jednak. W przypadku Tybetu, nasi realiści częściej ubierają koszulki „Free Tibet” niż w togi „relistycznych sędziów”.
 
Równie długo, choć bardziej krwawo, toczy się walka o państwo palestyńskie. Tu dyspropocje są może trochę mniejsze, bo Palestyńczycy ciesza się wsparciem finansowym wielu kręgów, ale i tak ich sytuacja jest niewiele lepsza od sytuacji Powstańców w Warszawie. Szanse na wygraną nikłe. Efekty walk tragiczne – zarówno pod względem strat w gospodarce, jak i ofiar w ludziach. Tylko dlatego, że Palestyńczycy nie chcą zaakceptować zajmowania ich ziem przez obce państwo, ograniczania ich praw obywatelskich, czy wręcz nadawania im statusu obywateli drugiej kategorii. Przecież mogą to zaakceptować i przynajmniej by żyli, młoda elita intelektualna nadal by żyła, a nie emigrowała lub ginęła, podobnie jak to miało miejsce w Powstaniu. A jednak, ci sami, którzy mówią o nonsensowności Powstania Warszawskiego, w przypadku walki o wolną Palestynę wykazują się trochę mniejszym, jako oni to mówią, „realizmem. Mało tego, wyciągając jakieś tam nieczyste sprawki Powstańców, nie przeszkadza im kompletnie mordowanie cywilów w zamachach samobójczych dokonywanych przez Hamas i Fatah (ewentualnie mówią, że ‘nieakceptują”, ale „rozumieją”).
 
Dwa miesiące temu doszło w Iranie do zamieszek, trwających wręcz do dzisiaj. A jednak, w prasie nie było wysypu artykułów i felietonów stawiających pod znakiem zapytania sens walki z reżimem irańskim. Mało kto, (jeśli w ogóle ktoś) stawiał przywódcom irańskiej opozycji zarzuty, że poświęcają życie młodych Irańczyków, często dobrze wykształconych, w walce, która z góry skazana może być na porażkę. Szkoda, że nie są równie pobłażliwi wobec naszych dowódców AK. Dlaczego nie piszą, że Irańczycy powinni zaakceptować stan rzeczy, siedzieć cicho i spokojnie żyć. Przecież w porównaniu z Warszawą lat 1939-45 poziom życia w Iranie jest nieporównywalnie wyższy, zwłaszcza wśród tych wykształconych, z klasy średniej, którzy w Iranie stanowią trzon protestujących.
 
Już skrajnym przykładem niech będzie Fidel Castro i Che. Idole naszej lewicy, która przede wszystkim podważa sens powstania.
Czyż szanse Fidela i jego kompanów nie były zerowe w chwili, gdy przybyli na Kubę? Kilkunastu rewolucjonistów, przeciwko dyktaturze i to wspieranej przez USA.
A czyż Che, który zabrał ludzi na bezsensowną i pozbawioną sensu walkę w Boliwii, nie powinien być potępiony podobnie jak dowódcy Powstania Warszawskiego?
 
A co z Afgańczykami? Czyż stawianie oporu Armii Czerwonej nie było bezsensowne, okupione gigantycznymi stratami w ludziach, całkowitym zniszczeniem kraju, a właściwie jego unicestwieniem. Przecież Afgańczycy mogli machnąć ręką i dać sobie spokój ze stawianiem dalszego oporu i podporzadkować się ZSRR. Czyż nie?
 
I na koniec – kolonie, gorący temat dla lewicy. Czyż mieszkańcom Zimbabwe, Rwandy, Angoli, Sierra Leone czy Algierii nie żyło się lepiej, bezpieczniej w czasach kolonialnych. Czyż nie powinno uznać się tych, którzy nawoływali do niepodległości za pozbawionych skrupułów bandytów, którzy myśleli jedynie o własnej karierze politycznej, a mieszkańcy kolonii, podobnie jak Powstańcy, wykazali się naiwnością i zwiódł ich tzw. „patriotyzm”. Bo jakby nie patrzeć, to lepiej i bezpieczniej żyło się im w czasach kolonialnych, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę ilość gwałtów, napadów, zabójstw, mordów, okaleczeń.
 
Tak można bez końca wymieniać.
Nasi postępowi „realiści”, którzy tak surowo i stojąc twardo na ziemi, oceniają „trzeźwo” Powstanie Warszawskie, wytykając błędy, naiwność, nieprzygotowanie, zupełnie inaczej patrzą na zrywy narodowściowe i powstania w innych częściach świata. Tam patriotyzm i poświecenie dla Ojczyzny nie jest dla nich „demonem nacjonalistycznym” czy „zmorą z przeszłości”.
Dlaczego?
czyż nie jest to skrajny przejaw obłudy?
A może rasizmu?
Życie nas, białych, powinno być oszczędzane i nie wolno go narażać, a Kolorowi mogą się wyżynać milionami, bo przecież wartościowych jednostek jest tam jak na lekarstwo.
Znając naszą postepową lewicę, obawiam się, że chodzi o jedno i drugie.
 
social.
social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości