social social
767
BLOG

Szwecja w czasach kryzysu, czyli u nas nie jest tak źle

social social Polityka Obserwuj notkę 7

 

Codziennie słyszę, czytam narzekania na Tuska, że nie ma pomysłu na walkę z kryzysem. Oskarżenia wobec Prezydenta, że utrudnia reformy ratujące gospodarkę.

Wystarczy jednak pojechać na parę dni do innego kraju, by przekonać się, że u może być gorzej jeśli chodzi o dobór kadr rządzących, zarządzających, a przede wszystkim wydających nasze pieniądze...
 
Takim krajem jest Szwecja, a by się o tym przekonać wystarczy jedna podróż szwedzkim pociągiem, spędzona przy lekturze kilku gazet. Oto krótka prasówka:
 
W czasie kryzysu rośnie przestępczość – tak wróżą niektórzy. W Szwecji już teraz duża część miast poniżej 10-tys. mieszkańców dotknięta jest brakiem komisariatów. Policjant urzęduje tam np. raz w tygodniu od 14-16 w biurze turystycznym i przyjmuje zgłoszenia. Policja na patrol przyjeżdża dwa razy w tygodniu. O tym kiedy patrol będzie, często dowiedzieć można się z wywiadów udzielanych przez rzecznika policji w gazetach. W niektórych miastach (nie mówiąc już o wioskach) policja na interwencję przyjeżdża z miejsc oddalonych o 20-30 km. Wszystko to tłumaczone jest oszczędnościami.
Jak wiemy, zimą doszło do poważnych starć policji z grupami chuliganów w imigranckich dzielnicach Malmo. Jeden z policjantów, w czasie starć, użył przez radio określenia „czarna małpa” w odniesieniu do jednego z młodzieńców, który wyrażał swój sprzeciw wobec systemu. Policjant został zawieszony. Zdarzenia te zaowocowały decyzją o inwestycji, ale nie w nowy komisariat w Malmo. Otóż, zarząd policji wydał prawie 2 miliony złotych na zbadanie „jakie wartości są ważne w pracy policjanta”. Wynik: trzy słowa (zaangażowany, efektywny, dostępny).
Jednocześnie policja zapowiada likwidację kolejnych etatów i komisariatów. W niektórych rejonach (np. w Dalarnie) oznacza to, że z niektórych miast do komisariatu najbliższego będzie 50-70 km. Władze rozkładają ręce – kryzys to kryzys, trzeba oszczędzać. Jak widać powyżej – nie na wszystkim.
 
Zresztą, policji dotyczy kolejna historia. Odkryto, że policjanci, którzy w pracy ulegli wypadkowi (np. samochodowemu przy pościgu) bardzo rzadko skarżą swojego pracodawcę do ichniej Inspekcji Pracy (Arbetsmiljoverket) i bardzo rzadko domagają się od władz policji dodatkowego odszkodowania. Już teraz władze policji w Goteborgu zapowiadają, że postarają się coś zrobić z tą „źle rozumianą” lojalnością pracowników wobec swojej firmy i wpłynąć na policjantów by częściej zgłaszali wypadki przy pracy... Z pewnością wpłynie to na poprawę finansów policyjnych.
 
 
W Goteborgu o budżet dba nie tylko policja, ale również i władze miasta. Jak donosi Goteborgs Posten,  władze miejskie zdecydowały o oszczędnościach w oświacie. W wielu przypadkach oznacza to ograniczenie liczebne kadry nauczycielskiej o 50%, a w niektórych przypadkach likwidację szkoły. Rodzice dzieci ze szkoły Sjumilaskolan, zdecydowali się wręcz na strajk i nie posyłali swoich pociech do szkoły w ramach protestu. W odpowiedzi otrzymali oni ostrzeżenia o tym, że łamią prawo o obowiązku szkolnym. Kryzys to kryzys, i trzeba ciąć wydatki, czasami (jak w przypadku Sjumilaskolan) nawet bardzo boleśnie, i obywatel musi to zrozumieć. Władze Goteborga liczą, że w ten sposób oszczędzą 9 milionów koron (ok. 5 mln złotych).
 
Ta sama gazeta informuje, iż w tym samym czasie, te same władze miasta uznały, iż istniejąca od niespełna roku strona internetowa miasta jest nieprkatyczna i trudna w obsłudze.
Z tego też powodu, zdecydowano ponowne wyłożyć środków z kasy miejskiej na stworzenie nowej, lepszej strony.
Dla ścisłości wyjaśnię, że obecna wersja strony kosztowała... 22,6 mln koron (ok. 9,7 mln złotych), czyli dwa razy tyle co chce się oszczędzić poprzez oszczędności w oświacie.
 
A na oświacie lepiej w Szwecji nie oszczędzać, czego dowodem są wyniki najnowszych badań (przeprowadzone przez trzy różne instytucje), z których wynika, że 30% szwedzkich 14-15 latków jako rozwiązanie zadania „23 minus 17” podaje 0 (matematycznie: 23-17=0), a 51 minus 49 to według nich 18 (51-49=18).
Nie oszczędza się natomiast w szkołach na nauce tolerancji i poprawności politycznej.
 
Ta przewaga ideologii nad matematyką przynosi swoje owoce i nie powinno dziwić, iż w czasie kryzysu finansowego, w gminie Botkyrka kolo Sztokholmu (w praktyce jest to właściwie część aglomeracji), głównym zmartwieniem władz jest to, iż blokową dzielnicę na północy miasta zdominowali imigranci, a willową dzielnicę na południu zamieszkują w zdecydowanej większości sami Szwedzi. Przewodnicząca rady gminy (oczywiście z socjaldemokracji) stwierdziła, że przypomina jej to apartheid i uznała, że tak dalej być nie może. Dlatego też, gmina poświęci środki finansowe na przerwanie tego szkodliwego podziału. Nie jest to rzecz jasna pierwsza taka próba. Poprzedni projekt mieszania ludności realizowano w latach 90-tych i nie przyniósł on ostatecznie żadnych zmian, poza milionami koron wyrzuconymi w błoto. Na równości jednak nie można oszczędzać.
 
Nie można również oszczędzać na drugiej ideologii  – ekologii.
Zresztą Państwo nie tylko nie oszczędza, ale jeszcze na tym zarabia.
Wzorzec do naśladowania w Polsce.
 
Szwedzki zarząd kolei (Banverket) zdecydował bowiem o 50-procentowym podniesieniu opłat za emisję CO2 dla operatorów używających lokomotyw spalinowych. W praktyce oznacza to bankructwo dla kilku prywatnych przewoźników (państwo operuje w 90% na liniach zelektryfikowanych) i zamknięcie kilku linii kolejowych, w tym słynnej Inlandsbanan (biegnie z Gallivare na północy do Mora w Dalarnie). Dla lokalnej społeczności oznacza to utrudnienia w dojeżdżaniu do szkoły i pracy. Nie powinni jednak narzekać. Anders Svensson z Banverketu stwierdził bowiem, iż „jest to bardzo humanitarna podwyżka” i zapowiedział, że w ciągu następnych lat należy spodziewać się jeszcze kilku podwyżek. A to, że ktoś straci pracę, w czasach kryzysu? Cóż, postęp wymaga poświęceń.
 
 
 

Powyższe, to jedynie wybór z czterech tytułów gazetowych. Przeczytane w czasie jednej podróży pociągiem. Jednakże kiedy czytam o tych bzdurnych pomysłach na marnowanie publicznych pieniędzy albo o tym jak jedną idiotyczną decyzją można zyskać kilkuset nowych bezrobotnych, to chyba lepiej zaczynam rozumieć dlaczego państwa zachodnie zostały tak mocno dotknięte kryzysem.
 
Jest i też akcent pozytywny. Taka lektura kilku dzienników, zaledwie z jednego dnia, pozwala mi inaczej patrzeć na naszych rządzących. Uświadamiam sobie wtedy, że jaki by Tusk, Marcinkiewicz czy Miller nie był, jacy niekompetentni byliby ich koledzy w samorządach, jakbym nie krytykował podwyżek dla posłów i senatorów, to do gospodarności i pomysłowości (żeby nie powiedzieć „głupoty”) szwedzkich kolegów opisanych powyżej jeszcze im bardzo, bardzo, bardzo dużo brakuje.
 
social.


 

social
O mnie social

"Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publiczne w sposób nieograniczenie swobodny." "przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna" Prof. Marcin Król "Nie po to robiliśmy rewolucję, by mieć demokrację" Prez. Mohammad Ahmadineżad "Przyjdą wybory prezydenckie albo pan prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni" Bronisław Komorowski Kontrwywiad RMFFM, 29 kwietnia 2009

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka