Wojciech Sokołowski Wojciech Sokołowski
231
BLOG

Holenderska masakra hiszpańskiej reprezentacji, piłką nożną.

Wojciech Sokołowski Wojciech Sokołowski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Właściwie poza tytułem nie trzeba by wiele dodawać. Ale jednak trzeba.

Po fatalnym początku mistrzostw, szczególnie w kontekście ogromnych sędziowskich błędów w najważniejszych meczowych sytuacjach miałem wrażenie że te mistrzostwa skończyły się dla mnie zanim na dobre się zaczęły. Nie mogłem sobie jednak darować, żeby nie zobaczyć meczu Hiszpania Holandia, z kilku powodów. Dwa z nich są najważniejsze.


Pierwszy to ten że od roku 1988 jestem mniej i bardziej świadomym kibicem reprezentacji Holandii. Idea holenderskiego po prostu mi się podoba. Powód drugi, to swojego rodzaju rewanż, jaki miał mieć miejsce za finał poprzednich mistrzostw, w którym, z bólem to przyznaje, Holandia zaprezentowała się fatalnie, a faul de Jonga, do dziś przyprawia mnie o koszmary senne.

Wtedy uczciwie to przyznaje Holandia po prostu nie była lepsza, i słusznie przegrała, choć zwycięstwo oczywiście by mnie ucieszyło.

A wracając do wczorajszego meczu. Może trochę przerysowałem w tytule. Wszak to nie Holendrzy strzelili pierwszego gola. I choć podyktowany rzut karny był wątpliwy co najmniej, a upadek Costy, pięknie przygotowany. Wykonał dodatkowy krok specjalnie po to żeby zaczepić o nogę obrońcy, widząc że nadbiega drugi z asekuracją. Sędzia dla sprawiedliwości, pomylił się później raz jeszcze, w drugą stronę.
Hiszpanie później mieli jeszcze jedną setkę, czystą, pięknie przygotowaną prostopadłym podaniem Iniesty pomiędzy obrońców, ale nie wykorzystali, i chwilę później...

Pomarańczowi dali koncert gry, wyrównująca bramka Robina van Persiego, była apogeum piłkarskich możliwości zawodnika, zarówno podającego jak i wykańczającego akcję.
Szczupak po którym technicznie uderzona głową piłka wpadła do bramki, jak nic przejdzie do jednaj z najczęściej pokazywanych i oglądanych bramek na tych mistrzostwach i ogólnie.
Jeden z moich mordoksiążkowych znajomych napisze w komentarzu do trzeciej bramki, „pewien holenderski napastnik” - ma traumę. Po tym jak RvP zmienił barwy i przeszedł z Arsenalu do Man U.
A więc przeskakując, „pewien holenderski napastnik” po tym jak Holandia prowadzi już 3:1 odebrał próbującemu dryblować Casillasowi piłkę, i wstrzelił ją po raz czwarty do hiszpańskiej bramki.

Wcześniej jednak popis dał lewonożny Arjen Robben, ograł dwóch obrońców i bramkarza, i dał Holandii prowadzenie. To jeszcze nie koniec, Holendrzy mając rywala na deskach nie zwolnilii. Wbili przed czwartym i trzeciego gola. I tutaj sędziowska pomyłka ułatwiła to zadanie, bo sędzie w zasadzie powinien odgwizdać faul „pewnego holenderskiego napastnika” na bramkarzu. Ale nie odgwizdał, w pomyłkach sędziowskich więc remis. Podwójny, bo obie pomyłki spowodowały zmianę wyniku meczu.

Później o czym już wspominałem padła i czwarta bramka. Ale to nie był koniec. Robbenowi było mało, postanowił więc urządzić sobie sprint z piłką przez niemal połowę boiska, w międzyczasie wyprzedził i zostawił za sobą hiszpańskiego obrońcę, położył bramkarza, a później strzelił do hiszpańskiej bramki, między dwóch obrońców.

Nad Casillasem znęcać się nie będę, zrobił błąd, jaki przytrafia się wielu bramkarzom, ale gdyby nie on, mecz zakończyłby się wynikiem 6:1, zdążył bowiem wybronić jeszcze dwie bomby które holenderscy piłkarze posłali w kierunku jego bramki.

Dla takich spotkań, warto jednak oglądać mistrzostwa.
A piątek trzynastego był pechowy, tym razem dla Hiszpanów.

internetowy partyzant, bojownik IRA Od 12.05.2008 PODEJRZANY, bo nie spożywał tanich win UWAGA STREFA ZDEKOMUNIZOWANA. "czasy idą takie, że zamiast mp4 trzeba było kupić MP-5" by Red Pill

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości