Wojciech Sokołowski Wojciech Sokołowski
392
BLOG

Europejskich blamaży sezon kolejny czas zacząć

Wojciech Sokołowski Wojciech Sokołowski Rozmaitości Obserwuj notkę 3

W znakomitym filmie o baseballu "Moneyball", jest scena w której menadżer drużyny Oakland Athlethic's wypowiada słowa
Są bogate drużyny, i są biedne drużyny, później jest 50 stóp gówna, a później jesteśmy my.
Odnosi się w ten sposób do sytuacji, w której budżet klubu nie pozwala mu nie tylko na zakontrakotwanie za grube miliony odpowiednich graczy, ale nawet na utrzymanie tych najlepszych, którzy odchodzą do największych teamów MLB.

Gdyby odnieść to powiedzenie do polskiej piłki klubowej, należałoby je trochę zmienić.
Są bogate drużyny z ambicjami, i są biedne drużyny z ambicjami, później jest 50 metrów gówna, a później są drużyny polskie, w których ambicję mają głównie ich prezesi.

Ambicje prezesów kończą się różnie. Można na przykład wystał na boisko 11 brazylijczyków - i przegrać 1:7 z Niemcami - no dobrze żartuje sobie. Kto śledzi kopaną wie że chodzi o niegdysiejszego prezesa Ptaka, który stworzył taką polską kolonię piłkarzy brazylijskich, która o mało co nie zamieniła się w Szczecinie w etniczną mniejszość.
Można mieć ambicje Bogusława Ciupiała, który już był w ogródku, już witał się z gąską. A teraz klub którego jest prezesem ma problem z zapłaceniem zaległych pieniędzy Cwetanowi Genkowovi. A Ligę Mistrzów, jak przewidywał nieoceniony Jan Tomaszewski, może oglądać na telebimach przy Reymonta. O ile Wisła jeszcze będzie grała na tym potworku stworzonym przez bandę nieudacznikó, za publiczne pieniądze.

Może być też ambitnym Jak Janusz Wojciechowski. Kupić klub, przepłacać i oczekiwać cudów, a w międzyczasie zwalniać trenerów jednego po drugim, na koniec zaś obrazić się i zabrać zabawki z piaskownicy.

Wracając do meritum, bo nie o prezesach mowa.

Mundial się skończył. I zanim się obejrzeliśmy nastąpił powrót naszych milusińskich, którzy mieli okazje zaprezentować się w II rundzie eliminacyjnej Ligii Mistrzów. Legia Warszawa, po kompromitującym spotkaniu ledwo ledwo zremisowała 1-1 z półamatorską drużyną St.Patrick. Jest to kolejna kompromitacja polskiego klubu piłkarskiego. Przez wielu zresztą spodziewana.
Ciekawe kiedy bukmacherzy zwietrzą w końcu interes i zaczą proponować zakłady w ten deseń. Aż dziwi że do tej pory nie ma jeszcze takiej możliwości.
Jaka piłka, takie zakłady sportowe.

Rozumiecie, że śledząc przez miesiąc to co działo się na Mundialu w Brazylii, dziś po prostu zbierało mi się na wymioty. I pewnie nie tylko mnie. Co więcej, po tym co dziś zaprezentowała Legia - chąc nie chcąc najlepszy zespół w kraju, boję się myśleć, co będzie z Lechem, Zawiszą i Ruchem.
Choć właściwie po corocznych kompromitacjach, jestem mniej lub bardziej uodporniony, dawka trucizny sączona stopniowo, nie zabija, ale wzmacnia.
Może dzięki temu, tym bardziej można się cieszyć dużymi piłkarskimi imprezami, gdzie faktycznie komuś zależy.

Wojciech Sokołowski

internetowy partyzant, bojownik IRA Od 12.05.2008 PODEJRZANY, bo nie spożywał tanich win UWAGA STREFA ZDEKOMUNIZOWANA. "czasy idą takie, że zamiast mp4 trzeba było kupić MP-5" by Red Pill

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości