Po dzisiejszym programie Lisa śmiem watpić czy jeszcze mieszkam w Polsce, czy znów znalazlem się w w kraju głębokiego KOMUNIZMU. Bo jak mozna sie czuć, po oświadczeniu Czarzastego, że jest on zaszczycony, że nalezal do PZPR. Fakt, że takie słowa mogą paść publicznie i to jeszcze w mediach na ktore płacimy abonament świadczy, że komuniści czują się u siebie, a Lis jest ich propagatorem. W sukurs Czarzastemu pośpieszył Rozenek i "opozycjonista" Niesiołowski . Wszyscy oni włącznie z prowadzącym Lisem ironizowali a wręcz wyśmiewali z posła Kamińskiego, ktory potępił stan wojenny jak i jego autora generała Jarozelskiego. Ta hućpa w Telewizji Publicznej, trwała pół godziny, jej poziom nie odbiegał od jazgotu jarmarcznego. Najbardziej zadziwiającym był fakt szyderczego oszczekiwania, posła PiS-u Kamińskiego przez posla PO Niesiołowskiego. Aż nie chce się wierzyć, że tenże Niesiolowski był opozycjonistą "Solidarności". Jak on pasuje do opinii blogera Tomaszewskiego, który o takich opozycjonistach jak Niesiołowski wyraził się w sposób nastepujący: "..wielu z nich ma te zasługi i traktuje je niczym licencję na bycie łajdakiem dzisiaj..."
Odnosze wrażenie, że na marne poszły ofiary stanu wojennego, na marne poszedł cały wysiłek "Solidarności". Ci wszyscy pseudoopozycjoniści, ktorzy wypłynęli na fali tego ruchu i doszli do władzy, zapomnieli dziś o tamtych ideałach i postulatach. Dziś zadawalają się zdobytymi fortunami i stanowiskami i nadal frymarczą Polska Racją Stanu i gardzą i jawnie naśmiewaja się z polskiego społeczeństwa. Nie powiodla się ta rzekoma ewolucja i "transformacja". Okrągłostołowi sprzedawczycy wywalczyli wolność dla siebie i dziś panoszą się w zbudowanym na nowo wyłącznie na własne potrzeby PRL-Bis.