Panna K. bawi się chętnie w restaurację. Jest to okazja, by talerze i sztućce wywlec z kuchni do pokoju. Tam razem ze starszą siostrą K. rozkręca interes. Nakrywają do stołu, ustawiają krzesła i umawiają się na przyjęcie. W biznesie jednak nie ma sentymentów. Czasem z pokoju dobiega chlipanie: to właścicielka restauracji, powiedzmy, uderzyła się o łokieć kelnerki.
Panna K. lubi też towarzystwo rodziców i chętnie ich zaprasza do swojej restauracji. Ostatnio gościem była Mama. Wszystko odbywało się zgodnie z etykietą:
- Dzień dobry!
- Dzień dobly - odpowiedziała uprzejmie właścicielka - Prose usiąść.
Mama usiadła.
- Cego Pani sobie zycy?
- Może jakiejś zupy? - zastanowiła się Mama.
- Mam zupy - padła zdecydowana odpowiedź - Ale nie polećam. Wsystkie są niedoble!