Sosenka Sosenka
332
BLOG

O Łyżeczce w trzech osobach

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Na Wrocław Główny wchodzi się teraz jak do piramidy egipskiej, ciemność, korytarz, kolumny, płyty, łorany. Pociąg przemyski oczywiście spóźniony, zatłoczony i zasmrodzony palącymi (w wagonie dla niepalących, a propos). Przedział dla rowerów skonstruowany w taki sposób, że łatwiej rowerowi stać na moim miejscu, a mnie zawisnąć na haku. Rower wali się na mnie przy hamowaniu, ale to taka przygoda, że i siedzenia na podłodze nie oddałam za miejsce w przedziale osobowym. Konduktor pomógł mi wysiąść, po czym pisnął: "aj, ubrudziłem się!". No, a ja wyglądałam jak starszy palacz.

I czy ktoś może mi powiedzieć: czemuż, u licha, PKP IC sprzedaje online bilety dla pasażerów pociągów, które przewożą rowery, ale biletów na rowery już nie...? 

Ze stacji, gdzie wysiadałam, do Łyżeczkowa jest jakie 12 km. Mogłam podjechać osobowym Regio, ale stwierdziłam, że nie będę płacić PKP za smród papierosów. I kolejnych 9 zł za rower (!!!). Zresztą, 6 czy 12 km rowerem po przebyciu 300 pociągiem nie jest żadna różnica. Wyrwałam ta samą trasą, co 3 lata temu, tylko teraz upał w czerwcu, a wtedy zimny jesienny deszcz. Sakwa przeszkadza przy wysiadaniu, można dostać w twarz, ale w drodze nawet-nawet.

Coś tam jeszcze pamiętałam z topografii terenu, np. którędy jechać, żeby nie skręcić na autostradę. Pytane po drodze stare baby kręciły głowami, jaka to straszna i jaka daleka droga. Mimo straszliwych perspektyw, w pięknym stylu, uciekając przed burzą, dotarłam do centrum miasteczka powiatowego. Na przystanku PKS rezydowała tam jakas emerytka, którą zapytałam o drogę do Łyżeczkowa. Nie miałam mapy, bo planowałam jechac z innej stacji (tj. podrzucić sie bliżej, ale poskąpiłam forsy).

- A do kogo pani jedzie? - zaciekawiła się?

Wymieniłam nazwisko

- Ależ - zakrzyknęła emerytka - toż ja ją przecież znam. Ja jej męża uczyłam... i ją też uczyłam. Proszę jej przekazać [tu wymieniła swoje nazwisko].

Musiałam być bardzio zmęczona, bo nawet nie zauważyłam, że przecież Łyżeczka kończyła szkoły w Poznaniu, a Pan Łyżeczka na Śląsku. A pani ciągnęła dalej:

- Łona jest bardzo fajna!
- No, fajna!
- I ma córkę.
- No ma [niejedną, chciałoby się dodać].
- Ale ona to już jest taka starsza kobieta, taka poważna....

Nie, to jednak nie o nią chodzi. Ale w tej samej chwili mnie olśniło. Przypomniałam sobie, jak Łyżeczka mówiła, że w jej wiosce mieszkaja trzy kobiety o tym samym imieniu i nazwisku.
Pani tymczasem zamilkła na chwilę:

- Ano jasne... Tamta ma MAŁE dzieci,

O, no wreszcie. Opowiem Łyżeczce, ucieszy się, że spotkałam życzliwą duszę,.

A wtedy emerytka wypaliła: - Mogłam od razu zgadnąć: ona ma przecież CIASTKARNIĘ!  

Dowiedziałam się też, że Łyżeczki nazwisko panieńskie to "Młynek". No, "młynek" to ona od niedawna ma, z czworgiem. Swoja drogą, mnie też zakręciło się w mojej głowie, zmęczonej upałem i dymem. Na szczęście chmury burzowe, które ciągnęły się od Katowic, nadciągnęły i tu. Pożegnałam się z panią. Skoro wymieniła dwie mieszkanki Łyżeczkowa o tym samym imieniu i nazwisku, i dwa razy spudłowała, to teraz już raczej trafi. 

Jak ją po półgodzinie spotkałam na przystanku w Łyżeczkowie, już wiedziała, kto jest matką jednej "bardzo zdolnej i bardzo ułożonej dziewczynki, która dostała nagrodę w konkursie Świętomikołajowym".  Szkoda, że Panna T. akurat na wakacjach.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości