Sosenka Sosenka
721
BLOG

Śnił mi się dzisiaj Lwów

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 66

Śnił mi się dzisiaj Lwów. Jechaliśmy z jakimś szalonym taksówkarzem pędem przez wąskie pnące się ku górze, ciasne, wybrukowane uliczki. Nigdy tam nie byłam. A potrafiłam nazwać mijane kościoły, i wiem, że nazwałam je dobrze: Katedra Łacińska, św. Elżbieta... Mignęła przez głowę myśl, że żaden kościół nie został, jak dotąd oddany przez władze ukraińskie katolikom. Był też jakiś czerwony kościół o strzelistej wieży, który miał okna i drzwi zamurowane, nie wiem, co to akurat było, bo przypominał nasze, dolnośląskie "neogotyki". Widziałam schodzącą w dół ulicę Zbaraską, gdzie urodził się mój Dziadek. Widziałam panoramę miasta, tę słynną, z góry, z kopułą kościoła Dominikanów i wieżą ratusza. Z kostki brukowej czytałam jakiś polski napis. Było to przed budynkiem dyrekcji elektrowni przy ul. Pełczyńskiej, gdzie w czasie wojny mieściły się, kolejno: siedziba NKWD i siedziba Gestapo.

Potem wędrowaliśmy z Izą i Adamem przez sosnowe lasy, takie głębokie i ponure, jakie znałam z okolic Szczecinka. Przeskakiwaliśmy po drodze przez zmurszałe krzyże nagrobne, bo się okazało, że to był jakiś cmentarz, rozciągający się na bardzo dużej przestrzeni leśnej. Jeden krzyż był solidny, gruby, i nie wiedzieć czemu na poprzecznej belce miał wyry napis: "Unvergessene" [niem.: niezapomniana]. Na jakimś postoju, Iza, siedząc na zwalonym pniu, wypatrzyła wśród suchych igieł fragmenty ludzkiej czaszki, piszczeli i kości śródręcza i delikatnie zepchnęła je patykiem do rozgrzebanego grobu, który był w pobliżu.

Kolejna klatka. Wychodzimy z lasów na zielone wzgórza, wśród których widać wioski. Wypatruję cerkwi. Myśl: to te miejsca opuszczali przed laty i moi przodkowie i inni, siłą wypychani na zachód. Oni tak zawsze o nich mówią, jak gdyby były niespotykanego piękna, a ja patrzę i widzę w nich swoje Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie. Znajome i zwyczajne. Dochodzimy do jakiegoś miasteczka z supermarketem i idziemy zrobić zakupy. Rozmawiamy przy okazji z jakimiś poczciwymi, spracowanymi Ukraińcami z tej osady.

I znowu ten Lwów. Nigdy tam nie byłam, ani mnie tam nie ciągnęło, a miasto oczywiście jest dla mnie obce, ale w tym śnie ryczałam jak na pogrzebie. 

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości