Kurna chata ;)
Kurna chata ;)
Sosenka Sosenka
973
BLOG

Kurna chata

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Miałam kiedyś sąsiada, który od 6 rano w niedzielę, gdy Pan Bóg nie widział, bo dopiero przecierał zaspane oczy, miał w zwyczaju przetrwarzać surowce wtórne, które zawalały mu pół ogrodu. Deski, stare szyny (od zasłon; na szczęście nie kolejowe, te spotyka się w górach), belki stropowe i kupa żelastwa. U nas w domu wszyscy budzili się, gdy on walił z całej siły młotkiem w jakiś kawałek metalu. Przynajmniej takie odgłosy dochodziły zza ściany. Echo w porannym powietrzu niosło się daleko. Cisza zapadała ok. 8, bo on wtedy przebierał się w odświętny strój i wyjeżdżał na swoje nabożeństwo (sąsiad nie był katolikiem, więc odbywało się ono gdzieś daleko, zbiorczo).

Konstrukcje, które powstawały w wyniku tej niedzielnej mozolnej pracy, to np. garaż z desek przybitych na żywca do otynkowanej ściany i przykrytych folią. Styl ten nazwałam "Późny Sąsiad". Nurt w architekturze, który wyznaczał "Wczesny Sąsiad", to z kolei domek dla kur, obudowany różnymi płotami i zasiekami. Kurnik nadawał się też np. do zamykania w nim niedobrych koleżanek. Koledzy używani byli do prac ciężkich: do dziś mam przed oczami scenę, jak M. chodzi na czworakach i musi udawać, że je trawę, bo w zabawie jest krową. Sęk w tym, że my już dawno porzuciłyśmy tę zabawę i robimy co innego, ale jemu rozkazu nikt nie odwołał, więc cierpliwie gra tę krowę dalej.

Sąsiad ów miał też kury. Te darły się jak chór starców w greckiej tragedii. Wystarczyło, że wkurzyła się jedna, zaraz zaczynały następne. Ponieważ wyżarły u siebie wszystko, co nadawało się dla kurzego żołądka, stosując taktykę spalonej ziemi, kiedyś jedna wybrała się na szaber do nas. Nie zapomnę tego widoku: mój pies latał potem od płotu do płotu ze świeżo upalowaną kurą, zwisającą bezwładnie po obu stronach jego pyska. Sąsiad był zgorszony i nie dał się przekonać, że to była prowokacja ze strony samej kury. Nigdy nam nie wybaczył tej straty.

A tytułowy obrazek upolowałam 3 lata temu, podczas lutowej wycieczki w Góry Sowie i Kamienne (patrz "Zakład Charlottenbrunn"). Konstrukcja mnie zachwyciła, szczególnie w zestawieniu z domami mieszkalnymi. Rokoko na najwyższym poziomie. Chałupa dla ludzi w tym rejonie może wyglądać jak półtora nieszczęścia, sypać się i przeciekać, ale SATELITKA BYĆ MUSI. No, i samochody. Ludzie mają tam niekiedy pojazdy niewiele lepsze niż ten "uziemiony" fiat!

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości