Myszulek (wielki) i Myszunia (mniejsza), Sówka55
Myszulek (wielki) i Myszunia (mniejsza), Sówka55
Sówka55 Sówka55
481
BLOG

Pamiętnik Myszulka, 58

Sówka55 Sówka55 Rozmaitości Obserwuj notkę 18

 

Rozdział LVII

Lato w pełni, a my z Myszunią skończyliśmy właśnie 9 lat,

więc razem jesteśmy pełnoletni

(w przeciwieństwie do nas samych, kotów o słusznej wadze, ten rozdział

  • - w założeniu -

    będzie lekki, bo humory nam dopisują)

 

Jak w każdym roku imieniny Mamy są naturalnym przygotowaniem do naszych urodzin, które to urodziny miały miejsce wczoraj. Mama specjalnie gości zaprosiła z dwudniowym wyprzedzeniem, czyli 26 lipca, żebyśmy w urodziny, 28., mogli we własnym gronie nacieszyć się sobą i powyciągać do woli na stole w salonie. Wiem też, że nie wszystkim smakowałby tort z Tuńczyka w sosie kaparowym i  frutti di mare  w beszamelu z kremem borowikowym, zauważyłem bowiem, że poważna część Przyjaciół naszych Rodziców przy takiej jak obecna temperaturze woli owoce i lody, które my, Koty, jemy tylko z musu. No ale  de gustibus non disputandum est,  miau.

Więc lodów i owoców nie było, za to Tuńczyk, Łosoś i inne kocie przysmaki były w odpowiednich ilościach, przybrane kocimiętką i listkami róży, które bardzo lubimy, a zwykle musimy jeść po kryjomu, podgryzając leciutko róże z wazonów.

No i była kocia muzyka, o którą postarała się Mopcia, zachęcona do tego przez Montusia, który Ją dla inspiracji trochę gryzł (podobno lekko).

Wszystko odbyło się więc zatem tak, jak powinno, a teraz, jak już jesteśmy z Myszunią pełnoletni, pora wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Początkowo uważaliśmy, że Mama powinna zacząć zabierać nas na spacery, choćby do ogródka i do piwnicy, gdzie odpoczywają w trakcie upałów Koty zewnętrzne. Ale mordki nam zrzedły, bo okazało się, że w piwnicy pojawiły się Pchły, i to od razu wiele Pcheł. Łazik, który w przeciwieństwie do nas świat zewnętrzny w młodości poznał i co nieco jeszcze pamięta, powiedział, że nie ma w tym nic dziwnego, bo Pchły mnożą się, tak słyszał od Wron (rozmawiały między sobą), jak Króliki.

Ja osobiście wolałbym, by w naszej piwnicy były właśnie Króliki, nie Pchły, ale, jak twierdzi Mama, w życiu często dostaje się nie to, co się chciało.

To jest właśnie ten przypadek.

Już raz w tym roku w piwnicy były Pchły i nie było to dla nas nic przyjemnego, bo Mama przyniosła je na butach (po co? Trzeba uważać, kogo się do Domu zaprasza, przecież każdy o tym wie, to dotyczy też Komarów i Mrówek), a one od razu wskoczyły na nas i trzeba było smarować nam futerka jakąś okropnie pachnącą substancją. Wolę perfumy Mamy, a właściwie to najbardziej nasz naturalny zapach, który kojarzy mi się ze zdrowiem, pięknem i poczuciem bezpieczeństwa.

Jednym słowem Pchły oznaczają kłopoty, a kłopoty to nie jest to, co jakikowiek Kot chciałby dostać na urodziny, my z Myszunią  y compris.

Tata, który ma umysł analityczny, od razu zaczął się zastanawiać, skąd te Pchły się w piwnicy wzięły, ale, zdaniem Mamy, nie ma na to żadnej rzetelnej odpowiedzi. Pchły pojawiły się razem z małymi Kotkami, które do piwnicy przyniosła w pyszczku Złośnica (Mama je teraz leczy, bo wszystkie były chore), ale to przecież nie Kotki są winne, bo One są (a tym bardziej były) za małe, by przewidzieć skutki swojego pojawienia się w piwnicy razem z Pchłami. Dla Mopci taki sylogizm rodem z Arystotelesa był niejasny, ale wytłumaczyłem Jej, że to jak z  politykami, jeśli nawet niektóre ich działania są niesłuszne i skutkują różnymi niedociągnięciami, to przecież nie można ich posądzać o świadome działanie na czyjąś szkodę, a do tego te niedociągnięcia się nie sumują, tylko tak sobie lewitują w powietrzu lekkie jak Ważki (czy raczej jak Nieważki, gdyby takie stworzenia w ogóle były).

Mopcia mało czytała Arystotelesa i tego sylogizmu nie rozumie, więc jak w pokerze ("Bo tak mówić szczerze, w życiu jak w pokerze, jest zasada: karta – stół") myśl moją wyłożyłem Jej starannie na stół (leżeliśmy sobie właśnie na nim razem w miłym półcieniu rzucanym przez zasłony):

jeżeli każdy M jest P oraz każdy P jest S to każdy M jest S

bo tak brzmi ten sylogizm, a więc jeśli każdy polityk jest niewinny i każdy niewinny Człowiek ma dobre intencje, to każdy polityk ma dobre intencje. W sprawie małych Kotków i Pcheł też widać to wyraźnie: jeśli każdy mały Kotek nie chce przynieść Pcheł oraz każdy, kto nie chce przynieść Pcheł, nie ponosi winy za ich rozpanoszenie, to żaden mały Kotek nie ponosi winy za rozpanoszenie się Pcheł w piwnicy.

Teraz Mopcia łatwo to zrozumiała i nie musiałem już Jej tłumaczyć, że tak skonstruowane zdania są zawsze prawdziwe, niezależnie od tego, czy prawdziwe były ich wyjściowe przesłanki.

Dobrze, że świat wyjaśnia nam logika, pomyślałem, bo tym samym per se  jest on zawsze logiczny, niezależnie od tego, czy to, co logiczne, jest prawdziwe czy fałszywe.

I w tym momencie aż się przestraszyłem tym, co mi z moich rozważań wyszło.

Miau?! Miau!

Chyba sam się ze sobą nie zgadzam, ale jest za gorąco, bym moje myśli mógł ciągnąć dalej. Lepiej, jak mówił mój ulubiony poeta z dwutygodnika "Zdrój", pogrążyć się "w miękkich bezwładach". No właśnie, zdrój, to jest słowo-klucz, ożywcze w takim obezwładniającym jak dzisiaj, choć to już wieczór, upale.

Zdrój kojarzy mi się z kaskadą, a kaskada z muzyką. Pomyślałem sobie, że może w tej naszej pełnioletności w pełni lata Mama zabrałaby nas na koncerty, najchętniej do Warszawskiej Opery Kameralnej, bo muzykę kameralną bardzo lubię, ale, choć w Warszawskiej Operze Kameralnej Pchły się nie pojawiły (a przynajmniej nic o tym nie wiem) usłyszałem, że i tak zapewne zostanie ona wkrótce zlikwidowana i nic z naszej wyprawy na koncerty nie wyjdzie. Po prostu decyzją Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego obcięto jej dotacje o jedną czwartą, a ponad 130 artystów i pracowników Opery po Festiwalu Mozartowskim (właśnie się kończy) wyrzuconych będzie na bruk. 51 lat tak sobie ta Opera trwała, nie przeszkadzając nikomu, a teraz przeszkadza.

Hm, pełnioletniość nie oznacza, że się wszystko rozumie, bo ja tego jakoś nie rozumiem.

Miałem pisać o rzeczach lekkich i przyjemnych, a klawisze wystukują mi pod łapkami same smutne: Pchły i upadek miłej memu sercu Opery Kameralnej.

Może nie warto być dorosłym? Dorosły Kot myśli więcej.

A jak myśli, to myśli smutno.

Więc lepiej przyłożę pyszczek do poduszki, a resztę ciałka do Myszuni. Może jutro obudzę się w milszym świecie?

Miau!

Sówka55
O mnie Sówka55

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości