spike spike
194
BLOG

In vitro -technologia produkcji człowieka.

spike spike Społeczeństwo Obserwuj notkę 12

Organizm kobiety, naturalnie "produkuje" jedno jajeczko w uproszczeniu raz na miesiąc, dla "bocianowej fabryki dzieci" to za wolno, czas to pieniądz, więc szprycuje się kobietę hormonami,
by "wyprodukowała" ich odpowiednią ilość jajeczek w krótkim czasie, bo trzeba zwiększyć prawdopodobieństwo zapłodnienia. Ta nadprodukcja jajeczek, jest dla organizmu kobiety poważnym wysiłkiem, naruszającym harmonię hormonalną i nie tylko, jest przyczyną wielu zaburzeń, czasami powikłań.


Jajeczka mamy, teraz pobiera się plemniki, jeżeli dobrze pamiętam, jest ich koło 1 mld.
Teraz jakiś lekarz, czy inny laborant, znanymi tylko sobie metodami bada, czy pobrany materiał rozrodczy spełnia jakoś tam ustalone normy, następuje jego selekcja, czyli EUGENIKA i tak z miliarda plemników, zostaje niewielki oddział, o nieznanej bliżej preferencji biologicznej, bo skąd, tylko Bóg to wie. Jak już jakiś lepszy czy gorszy pracownik kliniki zdecyduje, jakim komórkom rozrodczym da prawo do poczęcia, przystępuje do "dzieła stworzenia", nie w akcie miłosnym, a za pomocą specjalnej szkalnej pipety, dlaczego pipetą, ano dlatego, że wyselekcjonowane plemniki mogą być za słabe, by się przebić do wnętrza jajeczka, trzeba mu pomóc "w robocie".


To nie koniec, jakby się okazało, że mimo inwazyjnej pomocy pipetą, plemnik nie będzie w stanie zapłodnić jajeczka, trzeba zapłodnić te pozostałe, co zostały siłą, za pomocą hormonów "nadprodukowane", oczywiście by zaoszczędzić czas.

To jeszcze nie koniec, nadchodzi prawdziwy horror .
Mamy przygotowanych kilka wyprodukowanych "szkiełkiem i okiem" pracownika kliniki zarodków, zaprasza się klientkę kobietę, kandydatkę na matkę i wprowadza się do jej organów rozrodczych, te "wychuchane", przygotowane wcześniej zarodki, jak wspomniałem, wprowadza się więcej, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że któryś z tych zarodków się zagnieździ i rozpocznie się proces rozwijania zarodka.


Z zasady wprowadza się 3 do 5 zarodków, po pewnym czasie bada się, czy zarodki się przyjęły i ile, najczęściej nie przyjmuje się żaden, dlatego ta metoda nie jest dość skuteczna, czynników może być kilka, zarodki obumarły, były za słabe, bo źle wykalkulował pracownik kliniki, jak też organizm kobiety mógł je odrzucić, np. niski poziom vis vitalis. Pamiętać należy, że naturalnie kobieta zachodzi w ciążę, nie wtedy, kiedy ona sobie, czy inny lekarz chce, ale wtedy jak organizm się do tego przygotuje.

Wracając do momentu badania, jak sobie radzą zarodki, np. okazuje się, że przyjął się więcej niż jeden zarodek, co w przypadku przyjęcia się zarodków, jest to częste zdarzenie. W takim przypadku lekarz biznesmen, bo on nie leczy, a realizuje zamówienie, pyta obojga kandydatów na rodziców, czy pozwolą tym niezamówionym zarodkom się rozwinąć i przyjąć na świat wieloraczki, czasami nawet pięcioraczki. Życie uczy, czyli zapotrzebowanie na potomka rodziców nie przewiduje takiego obciążenia wyrzeczeń w wychowaniu, jak i sporych kosztów wychowania tak licznej dzieciarni w jednym czasie, już się wykosztowali na in vitro, więc najczęstsza decyzja "rodziców" jest jedna, stać nas tylko na jedno dziecko. Teraz znowu kolej na "lekarza zleceniobiorcy", zdecydować który z zarodków ma zostać w przyszłości spadkobiercą majątku po rodzicach, zaczynając wyliczankę "entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie na tego bęc" i tak mamy kolejną eugenikę, z tą różnicą, że nie podpartą żadną "tajemną wiedzą biologiczną", który zarodek będzie tym najlepszym, a zwykły przypadek, tak więc ci na których padło "bęc" są brutalnie, usunięte z "matczynego" łona na bezwzględną śmierć, czyli ABORCJĘ.


To jeszcze nie koniec, często się zdarza, że ten "szczęśliwy wybraniec losu" nie jest tak doskonały, jak tego oczekują rodzice zleceniodawcy, jak np. z głośnej sprawy o aborcję dziecka z in vitro, które nie miało prawidłowo ukształtowanej głowy, przez którą znany lekarz, który odmówił "zabiegu aborcji", nakłaniając matkę by urodziła i pozwoliła godnie umrzeć temu biednemu dziecku, zwolniony z kliniki.

Tak więc technologia in vitro, bazująca na niewiedzy procesów poczęcia człowieka, bazująca na niepełnym , prawdopodobnie wadliwych, bo wymuszonych hormonami komórkami żeńskimi, niewystarczającą ilością plemników, gdzie z dużej armii wybrany jest niewielki oddział, jest przyczyną niepowodzenia, do tego te metody selekcji eugenicznej i aborcji niechcianych zarodków.

Nie można tej technologii poczęcia człowieka nazwać humanitarną, do tego wiedza o tak poczętych dzieciach i ich zdrowiu, jest trudno dostępna, a wręcz utajniona.

Metoda poczęcia in vitro nie była i nie jest METODĄ LECZENIA BEZPŁODNOŚCI.

Pomijam inną ważną sprawę, dlaczego problem niepłodności staje się ułomnością biologiczną XX - XXI wieku, jak mówią, "nie ma skutku bez przyczyny"

PS. opisałem ten proces w dużym uproszczeniu, ale oparty na fakcie, jeżeli ktoś ma większą wiedzę, proszę o korektę lub uzupełnienie, liczy się tylko prawda. Pozdrawiam.


spike
O mnie spike

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo