Wydawnictwo eSPe Wydawnictwo eSPe
121
BLOG

ks. J. Popiełuszko - "Świat według wiary"

Wydawnictwo eSPe Wydawnictwo eSPe Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Rafał Wieczyński (ur. 1968 r.), polski aktor, scenarzysta, reżyser i producent filmowy; twórca filmu biograficznego: „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, który obejrzało ponad milion trzysta tysięcy widzów.

 

Świat według wiary

 

Artur Olędzki:W jakim momencie według pana zaczął on naprawdę rozumieć, że zbliża się jego koniec, że idzie w ból, w ciemność? Można taki moment wyodrębnić?

 

Rafał Wieczyński:To oczywiście był pewien proces. Jest kilka takich momentów, kiedy to się ujawnia, trudno mi wniknąć w duszę Popiełuszki, ale starałem się poniekąd to zrobić. I odkryłem taki moment w życiu ks. Jerzego, to był koniec 1983 roku, czyli na trochę mniej niż rok przed śmiercią, chociaż on już wcześniej wspominał, że mu nie darują. Tylko ludzie to troszkę, powiedzmy sobie, lekceważyli. Myśleli, że przesadza i on sam tak się łudził. Ale w grudniu 1983 roku został aresztowany. Pierwszy raz był na przesłuchaniu i dodatkowo zostały mu podrzucone naboje, lont, materiały wybuchowe i drukarskie do mieszkania. Spędził tę noc w więzieniu gdzieś na dołku...

 

... u Mostowskich?

 

Tak, w chłodzie i ze szczurem (opisał to, dlatego w filmie jest zachowany ten wątek). W tym samym czasie, proszę pamiętać, w mediach (prasie i telewizji) rozpętała się na niego straszna nagonka.

 

Ma Pan na myśli artykuł pt. Garsoniera obywatela Popiełuszki?

 

Tak. Po tym aresztowaniu mówiono, że ma jakąś garsonierę, a w niej różne materiały. Oczywiście było wiadome, że wszystko było sfingowane, podrzucone. Na dodatek ks. Jerzego spotyka niezrozumienie ze strony przełożonych. Ta reprymenda u prymasa...

To też odtworzyliśmy w filmie, w scenie z udziałem ks. kard. Glempa, który mówi: „Może byśmy poszukali dla ciebie innej pracy?” Przez to jakby podważa sens pracy, którą ks. Jerzy w tym czasie wykonywał.

I trzecia rzecz: niezrozumienie u przyjaciół. To był też ten moment, kiedy on mówił: „Wy nic nie rozumiecie. Ja walczę ze złem, a nie z ofiarami zła”. Wtedy też podupadł trochę na zdrowiu. W jednym czasie cierpienie fizyczne, upokorzenie, osamotnienie i oszczerstwa w mediach.

 

Mówimy o roku 1983?

 

Tak. I wtedy mówił, że te wszystkie doświadczenia przyjmuje jako „dane mu od Boga dla większych owoców swojej pracy”. W perspektywie jego życia był to czas wyjątkowy, pewnego oczyszczenia. Oczyszczenia takiego, jakie przeszedł jego Mistrz – Chrystus.

Dopiero, jak na kilka dni wyjechał do Zakopanego i tam spotkał biskupa Kraszewskiego, od którego otrzymał różaniec od Ojca Świętego i usłyszał, że papież czytał jego kazania, ks. Jerzy doświadczył ulgi. Było to dla niego potwierdzenie, że to, co robi, ma sens.

 

Mówimy tu o kilku wymiarach jego samotności. Niezrozumienie, osaczenie przez system...

 

Ale też osamotnienie wśród tych, którzy powinni go w tym momencie wspierać – mówię o przyjaciołach.

 

Oni myśleli cały czas o sprawie w porządku politycznym, a on myślał w porządku wiary?

 

On myślał po kapłańsku. Nawet na swoich wrogów, na tych, którzy mu życzyli źle, patrzył jak na ludzi. Po prostu pełnił swoją posługę, a jest to jednak inna perspektywa niż tylko patrioty. To jest taka postawa, która zakłada, że trzeba walczyć o tego zagubionego.

 

Czyli, parafrazując, jego przyjaciele chcieli dowalić „komuchom”, a on chciał „komuchów” ocalić?

 

Tak, on chciał ich ocalić dla życia wiecznego. Chciał szansy dla nich, ale nie usprawiedliwiając ich z góry, bo to też jest mylące. Zawsze mówił, że miłość domaga się pojednania, ale jego warunkiem jest sprawiedliwość. Po prostu bez skruchy nie ma odpuszczenia grzechów, nie ma przemiany.

Ale jeszcze wracając do wskazywania momentu, kiedy on zrozumiał, jakie jest jego ostateczne powołanie. W lecie 1984 roku pojawiła się kwestia ewentualnego wyjazdu.

 

Mówimy o wyjeździe do Rzymu?

 

Oczywiście, Rzym wchodził w grę, ale mogły to być inne miejsca. Chodziło o wyjazd i poniekąd ocalenie życia. To świadczyło o tym, że on chciał żyć, chciał, żeby go uratowano odsyłając go do innych zadań. W tym czasie prosił siostry loretanki - w filmie ta scena została przeniesiona na Jasną Górę - „Módlcie się, żebym nie był sam w chwili śmierci”. To świadczy, że wtedy miał już świadomość, co go może spotkać.

Zresztą z tego okresu znam kilka relacji: czy ojca Bartoszewskiego, czy innych księży, którzy wspominali, że ks. Jerzy na pytanie, czy się nie boi, odpowiadał, że jest gotowy na wszystko. I takim ostatecznym momentem zrozumienia, jaka droga jest dla niego przeznaczona, była Pielgrzymka Ludzi Pracy na Jasną Górę 17 września 1984, którą współorganizował. Niedawno pallotyn, ksiądz Leśniak , który wtedy się z nim spotkał, powiedział mi, że kiedy się żegnali, wyjeżdżając z Częstochowy ksiądz Jerzy powiedział: „A teraz jadę na śmierć”.

 

Ale w filmie pan dosłownie tego nie ujął...

 

To zostało inaczej zaznaczone. W ten sposób, że chce przemówić do ludzi, ale nie może, prowadzi jedynie Drogę Krzyżową. Tak to się generalnie odbyło i dzięki otwartości ojców paulinów mogliśmy to pokazać. Tam właśnie, na Jasnej Górze, ksiądz Jerzy zrozumiał, że nie ma odwrotu i właśnie tam ksiądz Osiński zaprosił go na 19 października do Bydgoszczy, do parafii Polskich Braci Męczenników.

 

Jego sztandarowym mottem stało się wezwanie apostoła Pawła: „Zło dobrem zwyciężaj!”. Gdzie we współczesnym świecie rozpoznawałby Pan to zło?

 

Na zło, które dostrzegam, moją odpowiedzią jest zrobienie filmu o ks. Jerzym, czyli próba budowania dobra. Uważam, że zapominanie o takich ludziach czy rozmywanie dorobku historii jest osłabianiem naszej tożsamości, a także związku z Bogiem. W gruncie rzeczy obecnie ludzie stają przed podobnymi wyborami, tylko na innej płaszczyźnie, powiedzmy: codziennej, np. w pracy. Albo będę uczciwy i nie zarobię albo przymknę oko na złamanie swoich zasad.

CAŁOŚC W KSIĄŻCE:  KSIĄDZ JERZY POPIEŁUSZKO. SPOTKANIA PO LATACH. WYWIADY

książkę można nabyć m.in. na: http://www.espe.pl/

Artur Olędzki "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Spotkania po latach. Wywiady" Książka objęta patronatem medialnym Salonu24. Autor jest blogerem salonu24 i, jak sam mówi, bez salonu24 tej książki by nie było. Książka ukaże się pod koniec maja 2010 roku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości