Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Stan Zweinstein Stan Zweinstein
56
BLOG

"Argonauci Kosmosu" LSW, 2016 - literatura niemożliwa

Stan Zweinstein Stan Zweinstein Kultura Obserwuj notkę 0

Już dobrze córeczko, słoneczko wstaje, nowy dzień się budzi, czas wstać kochanie. - Amma rozglądała się z niedowierzaniem dookoła jakby rzeczywiście przebudziła się z głębokiego snu. Leżała w łóżeczku, a obok krzątała się drobna kobieta układając na półkach bieliznę. Z sąsiedniego pokoju dobiegały ją głosy rozmowy dwóch mężczyzn.

Tak się nie pisze drogi Jakubie. Twój tekst pełny jest błędów stylistycznych, ortograficznych i kompletny brak przecinków wprost jest nie do przyjęcia, - donośny głos przerwał na moment swój mentorski wywód.

Poza tym Jakubie, zdania budujesz nieporadnie, są kostropate, a myśl zawarta w twoim tekście jest nie tyle trudno zrozumiała co wprost niedorzeczna. Nie mam pojęcia na jakich zasadach możemy w ogóle dalej współpracować. To co nam dostarczyłeś nie mieści się wprost w ramach literatury pięknej jeśli w ogóle można to nazwać literaturą.

Nazywajcie to sobie jak chcecie drogi redaktorze, - spokojnie lecz donośnym tonem odrzekł inny głos.

Piękne, dla was wszystko musi być piękne. Gówno mnie to w ogóle obchodzi. Mój tekst jest taki jaki wychodzi mi spod pióra. Co do błędów, to od czego jest redakcja. To wy odpowiadacie za niedopuszczenie do pojawienia się błędów w ostatecznej wydrukowanej wersji tekstu. Do pewnego stopnia możecie również ingerować w gramatyczną konstrukcję zdań. Ale literatura tworzona jedynie przez doświadczonych lingwistów mój drogi redaktorze, teraz, w demokratycznym społeczeństwie w jakim żyjemy, to czysta utopia, nonsens. Tekst musi się po prostu czytać. Żadna tam literatura piękna, po prostu proza. Tylko czytelnicy, to znaczy rynek oceni dzieło. Jeśli jednak tego nie zrobi, to mój tekst jest moim dziełem artystycznym. Nie mam zamiaru naśladować pięknych obrazów, opisów i tak dalej. Może pan go zaliczyć do literatury brzydkiej, jeśli pan tego chce, mało mnie to obchodzi. To moje dzieło, piękne czy brzydkie, to nie pana sprawa mnie o tym pouczać.

Ale to musi być dobrze przekazane odbiorcy, by zrozumiał co autor chciał powiedzieć w swoim dziele, - z odrobiną desperacji starał się bronić swoich pozycji redaktor. - Poza tym pan w ogóle nie stawia przecinków, to utrudnia zrozumienie tekstu. Jak pan w ogóle buduje akcję? Jakieś tam oczy zawieszone w ciemnościach szafy? Co to jest? Oczy w szafie.

A słyszał pan drogi redaktorze o powstaniu teatru niemożliwego? To przecież awangarda sztuki. Ja też mam prawo do tworzenia dzieł, które jak pan woli, można by zaliczyć do literatury niemożliwej. Odbiór zależał tu będzie jedynie od percepcji czytelnika. On sam zadecyduje o tym jak tekst interpretować. Dajmy mu w tym wolność wyboru. To prawda, że jeśli postawi przecinek tu, a nie tam, zmieni sens tekstu. Zatem jednego dnia ten sam tekst, dla tego samego czytelnika oznaczał będzie jedno, a drugiego dnia, zupełnie co innego. Niech czytelnik sam sobie formuje rozumienie sensu przekazu autora na wiele sposobów, pozostawmy jemu tą wolność.

W ten sposób pisząc, nie przyjmą pana drogi autorze do żadnego ze stowarzyszeń literackich. Jestem tego więcej niż pewien, - zakończył redaktor dyskusję stanowczym tonem.

Mój styl, drogi redaktorze to może i literatura nie tylko nie piękna i prymitywna, co właśnie raczej niemożliwa. To są dzieła sztuki, a nie dosłownie uformowane, piękne pejzaże literackie. Odbiorca sam interpretować je może na wiele sposobów, a stowarzyszenia jak i ich opinie, mam delikatnie mówiąc drogi redaktorze, w nosie. - Rozmowa urwała się a kobieta ułożywszy wyprasowaną bieliznę podeszła do łóżeczka.

Któż tam jest? Co to za głosy? - Zapytała Amma wciąż nie zdając sobie sprawy co się wokół niej właściwie dzieje.

Tatuś rozmawia z redaktorem, ale słyszę że już skończyli. Wstawaj, idź się umyć i do śniadania. Pamiętaj praca czeka, nie można się spóźniać.

Dziewczynka wstała, a przechodząc do łazienki przez salonik, korzystając z tego, że chwilowo był pusty, zajrzała do maszynopisu książki leżącej na biurku ojca. Były tam strony papieru usiane wierszami liter. Żadnych odstępów, czy znaków przystankowych, nic tylko rzędy liter. Przez moment starała się przeczytać, czego tekst dotyczy, ale z tej plątaniny liter stawianych, jak się jej wydało w zupełnie przypadkowy sposób, nic nie mogła zrozumieć.

- Pewnie to jakiś szyfr, - pomyślała.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura