Wczorajsza informacja podana przez "Wprost" o telefonie wykonanym przez posła Leszka Deptułę wywołała kolejną burzę w sprawie katastrofy smoleńskiej. Na tym ogromnym nieszczęściu zyskać chcą wszyscy, od dziennikarzy tygodnika począwszy.
Jeżeli postawimy dwa pytania: Jak długo "Wprost" był w posiadaniu powyższej informacji i dlaczego została ujawniona właśnie wczoraj, dostaniemy prostą odpowiedź. Nie chodziło o ukazanie żadnej "prawdy", a jedynie właściwe rozreklamowanie nowego numeru tygodnika, który ukazał się dzisiaj. Prosty zabieg marketingowy uczynił jednak z dziennikarzy wielkich bojowników w walce o "prawdę". Teraz wydadzą książkę, która sprzeda się w olbrzymim nakładzie i przyniesie jedynie kolejne pytania i wątpliwości, a nie to, na co wszyscy czekamy - odpowiedzi.
Sam jestem już zmęczony bezustannymi spekulacjami, a zwłaszcza zachowaniem tych, którzy tworzą coraz to nowe historie o zamachu stanu. Co w tym wszystim jest najgorsze? Fakt, że do tej pory my, Polacy, znani byliśmy z tego, że w obliczu spotykających nas katastrof i nieszczęść potrafiliśmy przemawiać jednym głosem, jednoczyć się i wspierać. Teraz sytuacja uległa całkowitemu odwróceniu - z nieszczęść nie tylko nie umiemy wyciągać wniosków, ale co gorsze stają się one czynnikiem dezintergującym, wręcz niszczycielskim. Czekam więc z niepokojem na jakiekolwiek odpowiedzi w nadziei, że odniosą się do wszelkich postawionych pytań.