Stefan Sękowski Stefan Sękowski
827
BLOG

Walka z dopalaczami – czy z państwem prawa?

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 13

Czy forma walki ze smartshopami to kolejny dowód na to, że Donald Tusk nadal pozostaje w objęciach Putina?

Od weekendu mamy do czynienia z nieustającą kampanią antydopalaczową, zarówno w wykonaniu rządu, jak i zdecydowanej większości mediów. Co chwilę widzimy zatroskanego losem „naszej młodzieży” premiera i ministrów, także Jarosław Kaczyński proponuje surowe karanie osób, które handlują dopalaczami, czyli – mówiąc krótko – legalnymi do tej pory rodzajami narkotyków. Można się z ich troską zgadzać lub nie. Jednak skandalem jest to, że zdecydowanej większości ludzi umyka fakt, iż to, co robią przeciwnicy tej branży, nie mieści się w granicach państwa prawa.

Myślałem, że spadnę z krzesła, gdy usłyszałem minister Ewę Kopacz, która na stwierdzenie, iż właściciele sklepów z dopalaczami będą się odwoływać od decyzji zamykającej ich interesy i rekwirującej ich towar, odpowiedziała, że ona jest na to gotowa. Wy macie dwa tygodnie na odwołanie, potem ono będzie przez trzydzieści dni rozpatrywane, a wtedy już… będziemy żyli pod nową ustawą – tak mniej więcej brzmiało jej stanowisko.

Albo przyjrzyjmy się propozycji prawnych rozwiązań antydopalaczowych. Policja będzie mogła zarekwirować towar, który później będzie badany przez 18 miesięcy pod kątem szkodliwości dla klienta. I nikt nie ukrywa, że nie chodzi o to, by wykryć jego negatywne bądź pozytywne oddziaływanie, ale o to, by przez 18 miesięcy nie można było nim handlować. A gdyby chodziło nie o potencjalnie szkodliwe używki, ale dajmy na to, buty, albo „skrajne, nie wykluczone, że ekstremistyczne” dzienniki? Czy wtedy też należałoby je zarekwirować na 18 miesięcy i uniemożliwić dostęp do nich czytelnikom?

I tam mamy do czynienia z sytuacją, w której na jedno skinienie premiera policja może w całym kraju wejść do legalnie działających sklepów i uniemożliwić im działalność. Tym razem chodzi o dopalacze. Innym razem może chodzić o coś zupełnie innego.

To przykre, że dopóki niesprawiedliwość państwa nie dotyka większości ludzi bezpośrednio, są oni w stanie akceptować jego działalność na granicy prawa, a być może i z jego przekroczeniem – dopóki realizuje ich poglądy. Metody zastosowane wobec działających dotychczas legalnie właścicieli smartshopów budzą obawę, że zbliżamy się do autorytarnych standardów znanych z Rosji, w której politycy arbitralnie wykorzystują swoją pozycję, stawiając siebie ponad prawem. Czy to kolejny dowód na pozostawanie Tuska w objęciach Putina?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka