Sytuacja wokół japońskich elektrowni atomowych jest poważna. Ale prawdziwą katastrofą jest stan umysłów w redakcjach. Niestety wygląda na to, że ta głupota jest zaraźliwa i bardzo groźna.
Dzisiejsza notka na Gazeta.pl (za PAP) wygląda na to, że zaczynamy przekraczać poziom zdrowego rozsądku. Nie rozumiem tylko, czy to zwykła głupota, czy zamierzone "podkręcenie tematu"?
A mamy bardzo groźny tytuł i jeszcze groźniejszy lead:
Tsunami w Japonii. Zmarło 14 pacjentów ewakuowanych z rejonu elektrowni. "Jesteśmy bezradni"
Czternastu pacjentów w podeszłym wieku zmarło po ewakuacji ze szpitala położonego w pobliżu zagrożonej skażeniem radioaktywnym strefy wokół elektrowni atomowej Fukushima I. Warunki w jakich chorzy czekają na pomoc, są bardzo trudne. - Jesteśmy bezradni - mówią przedstawiciele lokalnych władz.
Brzmi fatalnie, ale jak się zastanowić to okazuje się, że to zwykły szum medialny. Pacjent w podeszłym wieku - czyli w jakim? 50 lat? a może 80? Z jakiej przyczyny ci ludzie znaleźli się w szpitalu, na co byli chorzy? Ogólnie zdrowy (zwłaszcza bez genetycznych predyspozycji do raka) pacjent np. 50-letni ze złamaną nogą przeżyłby nawet wybuch w Czarnobylu i ewakuację furmanką. Ale już np. 70-letnia staruszka po operacji na sercu może umrzeć z powodu źle zrobionego zastrzyku choćby ją dzieliło od elektrowni atomowej 20 tysięcy km. No i na koniec dodam już banał absolutny - pacjenci w podeszłym wieku mają to do siebie, że umierają w szpitalach, bo... są w podeszłym wieku i są w szpitalu (czyli ich stan jest kiepski).
Sugerowanie, że śmierć pacjentów ma jakikolwiek związek z awarią w elektrowni atomowej to jakiś absurd. A wystarczyło chodzić na lekcje fizyki czy biologii w podstawówce żeby się dowiedzieć podstaw o chorobie popromiennej - z czego się bierze i jak się rozwija. Żeby w tak krótkim czasie umrzeć na skutek promieniowania trzeba się znaleźć w epicentrum wybuchu atomowego. No ale po co się uczyć, lepiej napisać groźną bzdurę, bo nic tak się nie sprzedaje jak straszenie.