Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS
1838
BLOG

Kaczyński zniknął? A może chce zostać prezydentem?

Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS Polityka Obserwuj notkę 54

Wybory, wybory i po wyborach a polityka płynie dalej. Trochę oderwałem się po 25 maja od bieżących zagadnień ale pora nadrobić zaległości. Widzę, że "problemem" jest to, gdzie podział się Jarosław Kaczyński. Czemu nie przyszedł na obchody? Uknułem w swojej głowie teorię na ten temat.

Tak jak napisałem na wstępie polityka biegnie dalej, ale każdy polityk, który chce wygrywać już teraz powinien przygotowywać strategię. W przyszłym roku odbędą się kluczowe wybory prezydenckie oraz parlamentarne. Jak powszechnie wiadomo Prawo i Sprawiedliwość nie ma za dużego pola manewru żeby nie powiedzieć, że nie ma żadnego ze swoim kandydatem. Musi być nim po prostu Jarosław Kaczyński. A jakby postawić taką tezę, że nie zaszczycenie swoją obecnością obchodów 25. rocznicy obchodów wyborów było strategią celową i przemyślaną? A jeżeli Jarosław Kaczyński wyjdzie w przyszłym tygodniu na konferencję prasową i powie, że staje się honorowym prezesem Prawa i Sprawiedliwości czy zawiesza swoje członkowstwo w partii lub rozwiązuje ten problem w jakiś odpowiedni sposób i wygłasza mowę, która jest otwarciem jego kampanii prezydenckiej? Staje się tym samym bezpartyjnym kandydatem takim jakim jest w tej chwili prezydent Bronisław Komorowski, który według wielu komentarzy otworzył w sejmie swoją kampanię. Możliwe i logicze? Mi się wydaje, że tak.

Wybory do parlamentu europejskiego bardzo dużo zmieniły de facto na polskiej scenie politycznej. Prawdopodobnie Janusz Korwin-Mikke dobije Ruch Palikota przed następnymi wyborami parlamentarnymi, a reszta "prawicowego" planktonu - jeżeli się to zsumuje - wypadła całkiem przyzwoicie. Do tego trzeba dodać to, że Prawo i Sprawiedliwość w tych wyborach POZYSKAŁO nowego wyborcę co jest rzeczą niespotykaną. Nie można zapominać też o Solidarności. W perspektywie drugiej tury wyborów prezydenckich bitwa zapowiada się pasjonująco między Bronisławem Komorowskim i Jarosławem Kaczyńskim. Powiedzmy sobie otwarcie, że tylko aktualny prezes Prawa i Sprawiedliwości może zdetronizować aktualnie urzędującego prezydenta.

Ktoś zapyta, ale co z partią prezesa? Nic. Partia się nie rozleci. Czy Jarosław Kaczyński tak przypadkiem dziękował Antoniemu Macierewiczowi? Czy przypadkiem namawiał tłum do skandowania "Antoni, Antoni!"? Nie chcę tu napisać, że został namaszczony przez prezesa, ale to on moim zdaniem będzie trzymał za przesłowiowy "pysk" partię do wyborów prezydenckich. Jego pozycja w partii nie podlega żadnej dyskusji.

Ktoś znowu zapyta, ale przecież stanowisko premiera daje władzę, a tego chciał prezes Prawa i Sprawiedliwości? Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory parlamentarne, to już jest uknute od dawna pojęcie "technicznego premiera". To Jarosław Kaczyński z tabletu go puszczał w sejmie, a teraz może się okazać, że tablet już nie będzie potrzebny. Oczywiście nie będzie to rząd - stosując pojęcie - sterowany z tylego siedzenia ale z pałacu prezydenckiego. 

Prezes Prawa i Sprawiedliwości ma świadomość tego, że to będą ostatnie dla niego wybory i żeby zmienić kraj na swoją modłę musi mieć władzę absolutną. A to teraz nie jest już takie wykluczone.

 

Follow me on Twitter

twitter.com/BWicinski

PS. Przepraszam jeżeli są jakieś błędy językowe ale nie lubię o tej porze pisać. Wolę z rana.

 

BANUJĘ ZA SPAM. ROCZNIK 1976.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka