strof strof
754
BLOG

Kamienie

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 45

 

Zjawy

Bywa różnie. Czasami tulą się do światła,
gdy noc szczególnie zimna szumi w okiennicach,
żądając pamięci, jeśli nazbyt zbladła
w pośpiesznej modlitwie. I piją z księżyca.

Siedząc z nimi przy stole, odprawiając dziady,
nie odczuwasz lęku, bo gadasz sam z sobą.
Do oczu podnosisz kolejny upadek,
patrząc weń pod światło z rajskiego ogrodu.

Dziś są, znikną jutro, nie łamiąc konwencji
albo raczej prawa, któremu podlega
świat ten razem z tamtym. Nie trzeba nic więcej,
by bezpiecznie dopłynąć do drugiego brzegu.

Wiatr się kładzie przejrzysty na miejsca skaleczeń,
zasypując głęboki jar muzyką drżącą.
Aż sen przerwie nagły rumor w bibliotece,
gdy goście z półki w skórę cień oprawny strącą.



Portret

szedł mocnym krokiem; w ciepłym styczniu
zostawiał buty na widoku

i cezar ginął raz do roku
a więcej nic, dla siebie nic

prócz kart, trujących kurzy, z włóczki
szarych krawatów, wioseł żartych

przez sól epicką
sobie nic

szedł mocnym krokiem dudnił krok
na moście o szesnastu przęsłach

(a dokąd idzie pan a dokąd?
pytały dzieci z niskich klas)

wszystko zaś działo się w przededniu
był jeszcze czas był jeszcze czas

a on skulony w splocie płótna
znów wiedział więcej

w mazistej farbie przegnił sierpień
w oknie blejtramu krzyk wieczoru

teraz przymierzam jego stycznie
na piętach czując ciasny chłód

i ręka farbę zgarnia z nieba
oko za obłok tron za stół



Kamienie

Rosną kamienie w ogrodzie mym.
Wyczuwam je pod stopą.
Kamienie słońca. Świtu. Kamienie mgły.
Kamienie smutku. I mroku.
Kiełkują kamienie ze świątyń,
z paznokci, zamtuzów, z rzek ciemnych.
Kamienie z nieznanych lądów.
Z fraszki, z pieśni, z kolędy.
Wzrastają ciche. Zimne.
Gęste z tęsknoty za chlebem.
Rosną w ogrodzie. Rosną przy mnie.
Kamienie z moich żeber.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości