Subiektywny Obiektyw Subiektywny Obiektyw
119
BLOG

Patriotyzm praktyczny

Subiektywny Obiektyw Subiektywny Obiektyw Polityka Obserwuj notkę 0

Czy patriotyzm to tylko stójka na baczność przy dźwiękach państwowego hymnu i narodowa flaga na 3 maja? To tylko hasło: Bóg, Honor, Ojczyzna drukowane w przedwojennych podręcznikach? To tylko godło z orłem w koronie nad szkolną tablicą? To co często kojarzymy jako zbędną tradycję, emocjonalne wspomnienia zgarbionych staruszków i niemodną symbolikę dla kombatantów, to jedynie pierwsza warstwa dostrzegalna gołym okiem, to jedynie symbole czegoś ważniejszego, czegoś o wiele głębszego. Patriotyzm ma bardzo praktyczny wymiar, odnosi się do praktycznych działań, praktycznych zachować, które co najważniejsze, dają w końcu praktyczne korzyści. To pojęcie które należy rozumieć szerzej, głębiej i bardziej “na twardo”.

 

A jakie to korzyści daje nam patriotyczna postawa? Na przykład takie, że w kraju silnym siłą swoich obywateli, w którym naród dba o wewnętrzny porządek i o pozycję międzynarodową swojej ojczyzny, żaden esesman albo czekista w środku nocy nie będzie pakował się do chałupy grabić nasz majątek i gwałcić nasze kobiety, a mężów wywozić na przymusowe roboty lub na odstrzał. Patriotyzm ma bardzo konkretne, materialne czy wręcz namacalne przełożenie na osobiste korzyści każdego z nas, każdego pojedynczego nazwiska i numeru pesel. Niezależnie od tego czy mieszkamy i pracujemy na terenie swojego państwa czy za granicą. Jeśli komuś z pewnych względów nie po drodze jest mieszkać w granicach administracyjnych własnego kraju i chce lub musi zamieszkać za granicą, patriotyzm, czy raczej jego efekty, są mu równie niezbędne. Jeśli chcemy aby za granicą traktowano nas jak równorzędnych partnerów, oferowano dobrą pracę adekwatną do wykształcenia i doświadczenia i nie traktowano nas jako Polaków złodziejaszków, cwaniaczków, żebraków, pomywaczy garów, antysemitów, prostych ćwoków, którzy nie potrafią nawet własnego państwa porządnie zorganizować, musimy jako patrioci dbać o nasze dobre imię wewnątrz kraju jak i po za jego granicami. Czy w tym jest coś idiotycznego, staroświeckiego czy zwyczajnie głupiego?

 

Patriotyzm nie jest potrzebny tylko do tego aby modlić się do orzełka lub portretu papieża Polaka, (choć odczuwanie dumy czy przeżywanie uniesien emocjonlanych z tym związanych, dla wielu jest również istotne i nie ma w tym nic niestosownego czy wsiowego.). Patriotyzm jest potrzebny jako tło i fundament naszego osobistego rozwoju, zagwarantowania sobie możliwości decydowania o własnym statusie społecznym, towarzyskim czy majątkowym. Aby o takich kwestiach decydować samodzielnie, długotrwały spokój wewnątrz państwa, w ramach którego funkcjonujemy na codzień (w ramach jego prawa, stosunków społecznych, obyczajów, tradycji) jest warunkiem niezbędnym. Jeśli jako obywatele nie będziemy samodzielnie kreować naszego wewnętrznego świata, a zostanie on nam narzucony przez dowolnie wybranego okupanta, to może się okazać, że jako podbici i podlegli nowej władzy zewnętrznej, będziemy decydować jedynie o tym kiedy skorzystać z toalety.

 

A jak możemy obronić się przed zakusami innych państw, chcących zdyskredytować nas na arenie międzynarodowej, przypisać nam rolę antysemitów współodpowiedzialnych za Holokaust, jak możemy obronić się przed zafałszowanym obrazem z “Pokłosia” Pasikowskiego,  “Strachu”  Grossa czy niemieckiego paszkwilu “Nasi ojcowie, nasze matki”, jak możemy bronić się przed “polskimi obozami koncentracyjnymi”? Jak możemy uniknąć łatki łajdaków i nieudaczników, która utrwalana w społeczeństwach zachodu, pozwala tamtejszym narodom czynić nam bardziej lub mniej jawny afront na każdej możliwej płaszczyźnie? Jak możemy dowieść, że złodzieje samochodów z rajchu to tylko margines nieakceptowany również w Polsce? Właśnie dbając o nasz własny interes, o silne państwo na arenie międzynarodowej, o nieskorumpowaną władzę, która przede wszystkim będzie dbała o interes własnego narodu a nie własnego portfela, o świadome własnego interesu społeczeństwo, o ład i porządek wewnątrz własnego państwa, o dobre imię całego narodu w naszej świadomości i świadomości innych narodów, o skuteczną politykę historyczną prezentującą naszych bohaterów, nasze osiągnięcia, nasz wkład w rozwój Europy a nawet świata. A czym są te wszystkie działania jeśli nie właśnie działaniami patriotycznymi?

 

Wiele osób zachwyca się lub czerpie radość z wielu amerykańskich wytworów kultury: hollywoodzkich filmów i tamtejszych celebrytów, Iphonów Apple’a, komputerów Microsoftu, muzyki hip-hop z east coast i west coast, Mcdonald’s itp. A mimo to wydaje mi się, że nie zauważamy rzeczy ważniejszych, mianowicie tego w jakim wymiarze Amerykanie podchodzą do kwestii patriotyzmu. Tam nie jest wiochą mówienie o przywiązaniu do amerykańskich wartości, tam nie jest nacjonalistycznym ciemnogrodem uczestniczenie w narodowym święcie niepodległości 4 lipca. Tam określanie siebie patriotą jest jak najbardziej na miejscu i nie budzi w mediach wyrazu obrzydzenia, nie uruchamia napastliwych komentarzy o “prawdziwych amerykanach” tak jak u Nas o “prawdziwych Polakach”, co ma stanowić drwinę i obelgę dla osób otwarcie nazywających się patriotami. Z resztą to nie tylko kwestia Amerykanów, podobnie sytuacja wygląda w wielu innych krajach, w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji gdzie patriota nie jest napiętnowany hasłem wieśniaka i nacjonalisty. Polacy jednak przez całe stulecia żyjąc w kolonii pod okupacją metropolii pruskiej, rosyjskiej austriackiej, nazistowskiej czy w końcu radzieckiej, skutecznie zostali oduczeni patriotycznych odruchów. A ci, którzy przejawiali opór w absorbowaniu nowinek ideologicznych, leżą na powązkowskiej łączce, w Palmirach lub Katyniu.

 

W polskim dyskursie medialnym, nadającym oficjalny ton, a co za tym idzie często również w dyskursie prywatnym, jeśli rozpoczyna się dyskusja o patriotyzmie, od razu zaczyna się przywoływać prawie wyłącznie hasła mające pokazać, że to żaden tam patriotyzm, tylko zwykłe chamstwo i obłuda, prawdziwe lub zmyślone anegdoty i przykłady, że “co to za patriota. który leje żonę” albo “ten mówi, że jest patriotą, ale ja widziałem jak dłubał w nosie na szkolnej akademii” itd. U nas patriotyzm to inaczej nacjonalizm i zaściankowość. Wiele osób próbuję również nadać jakieś nowe formy patriotycznym postawom, jakby bojąc się mówić otwartym tekstem. W jednym z wywiadów Adam “Nergal”  Darski określił swoją definicję patriotyzmu jako sprzątanie z trawnika kupy po psie. Jeśli to jego wizja to ok, niech się w jej ramach realizuje, warto zacząć od rzeczy małych, lokalnych. Czyste trawniki i chodniki to w zasadzie bardzo istotny element. Nergal chce działać małymi krokami? Dobrze, bierzmy przykład, ale jeśli kogoś stać na więcej, to zapraszamy, z pewnością będzie to mile widziane.

 

Podstawowym elementem, którym dzisiaj powinniśmy się zająć, jest przeprowadzenie  dekonstrukcji oligarchicznych struktur, zasiedziałych na szczytach władzy. Prawda jest niestety taka, że III RP to nie demokracja lecz oligarchia właśnie. Demokracja sprowadzona została jednie do roli  symbolicznego rytuału, który nie reprezentuje niczego prawdziwie wartościowego. To pusta skorupka, wydmuszka. Wpływ na losy państwa ma zaledwie kilkadziesiąt osób w skali kraju: szefowie partii politycznych układający listy wyborcze, lizusy w prorządowych mediach na państwowych koncesjach KRRiT oraz macherzy stojący za największymi aferami gospodarczymi i politycznymi. Dlatego pierwszoplanowym zadaniem jest dziś praca u podstaw mająca na celu przywrócić Polsce silną klasę średnią (wytrzebioną w czasach kolonialnych), przywiązaną do ziemi silnym i niepodważalnym prawem własności. Klasę średnią, na której będzie można oprzeć republikański porządek demokratyczny, która będzie rozumiała praktyczny patriotyzm jako obronę swojej własności, majątku, życiowego dorobku, która będzie znała prawdziwą wagę praktycznego patriotyzmu we własnym życiu. Jeśli uda nam się odbudować tą warstwę społeczną, to jej działania w interesie własnym będą się przekładały na działania w interesie narodowym. Warunkiem jest jednak wyrugowanie z życia gospodarczego socjalizmu, który tę klasę średnią w sposób systematyczny i nieprzejednany niszczy. Bo jak mawiał klasyk: “to nie kryzys, to rezultat”. Bez tej podstawowej zmiany nie będziemy mogli w pełni realizować hasła patriotyzmu praktycznego.

 

Nie wiem jak zacząć, jak się przedstawić, jak wytłumaczyć o co w Subiektywnym Obiektywie chodzi i co ta nazwa ze sobą niesie. Wrzucić tu swoje CV? Krótko się przedstawić? Może ktoś bardziej znany i poważany w środowisku powinien mnie zaanonsować? Nie wiem czy jasno i przejrzyście uda mi się to wyeksponować, ale coś napisać wypada. Subiektywny Obiektyw narodził się z umiłowania wolności jako absolutnie podstawowej wartości w życiu, przynajmniej moim. Z takiego środowiska wyrosłem. Wolności na wielu płaszczyznach, wolności osobistej, wolności od ucisku państwowego, wolności wynikającej z praw naturalnych, wolności wyboru i chyba przede wszystkim wolności gospodarczej, warunkującej wiele wspomnianych, której nic i nikt nie powinien dławić. Wolności, która też przecież ma swoje granice, ale tylko tam gdzie godzić może w swobodę innych. Subiektywny Obiektyw to celownik, który namierza, identyfikuje i dokonuje egzekucji na wszystkich i wszystkim co ogranicza lub odbiera wolność człowieka. To jest mój Obiektyw, w pełni i z premedytacją Subiektywny. Nie chcę zajmować żadnej ze stron na scenie ideologicznej. Nie chcę być na lewo, ani w centrum, ani na prawo, ani z przodu ani tym bardziej z tyłu. Nie dlatego, że boję się sam siebie precyzyjnie zdefiniować, po prostu czuję, że stoję obok tego wszystkiego. Ważne jest żeby popierać konkretne sprawy, nawet jeśli wiąże się to z kooperacją z przeciwnikiem ideologicznym. Mało istotne jest dla mnie to, kto obniży za wysokie podatki i zniesie te niepotrzebne, nie ważne jest kto zlikwiduje ZUS i przymusowe ubezpieczenia, nie istotne jest czyje nazwisko znajdzie się pod projektem ustawy deregulującej dostępy do setek zawodów. Ważne jest aby to po prostu zrobić. Stąd właśnie wywiedzione zostało motto o popieraniu spraw a nie ludzi. Ważne są zasady, którymi się kierujemy na drodze do Wolności. Zasady, których nie sposób ominąć aby nie zboczyć z tej drogi. Wolność nie polega na lakonicznym stwierdzeniu „róbta co chceta”, bo tak ani się nie da, ani nie wypada. Żyjemy w jakimś zbiorowisku, które poza wieloma indywidualnymi sprawami, posiada również część zbiorów wspólnych. W związku z tym najważniejsze jest zachowanie zasady, że dopóki ktoś nie ingeruje w mój zakres wolności, ja nie ingeruję w jego. Szanujmy na wzajem swoje prawa do bycia wolnymi ludźmi. A kto kryje się pod logiem Subiektywnego Obiektywu? Zawodowo jestem menadżerem, zajmuję się zarządzaniem firmą, ludźmi, szczególnie interesuję się zagadnieniem przywództwa w biznesie. Prywatnie jestem pasjonatem ekonomii, biznesu, polityki, kultury, historii. Miesza się to wszystko we mnie jak w blisko stukilowym shakerze, który zamiast soku z owoców wylewa z siebie publicystykę. Jak taka mieszanka smakuje, trudno mi określić bo jak wiadomo nemo iudex in causa sua. Może ktoś będzie chciał pić taką miksturę szklankami a może komuś innemu po pierwszym łyku się uniesie…. nie sposób prorokować. Odczuwam jednak pewną powinność misjonarza, potrzebę wprowadzenia nowej jakości do dyskursu publicznego, lepszej czy gorszej to już nie mnie sądzić, ale mam nadzieję że przynajmniej świeżej. Wydaje mi się, że wiele pojęć i spraw naprawdę ważnych, wpływających na nasze życie osobiste i publiczne zostało dzisiaj wepchniętych gdzieś pod brudny zlew, schowanych za wiadrem na śmieci i pustymi butelkami po piwie. A jeśli już się je wyciąga na światło dzienne i poddaje dyskusji, to robi się to w sposób nieodzwierciedlający istoty rzeczy, jakoś obok tematu, często kłamiąc, przekręcając fakty i zmieniając znaczenia newralgicznym pojęciom. Trzeba zatem orać, siać, rzucać słowo na żyzną glebę a może kiedyś przyjdzie czas na zbieranie plonów…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka