Detroit (zdjęcia z usługi Google Street View).
Detroit (zdjęcia z usługi Google Street View).
subjectivemind subjectivemind
571
BLOG

Ameryka z perspektywy "Street View"

subjectivemind subjectivemind Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Googlowski wynalezek to swego rodzaju technologiczna rewolucja. Za pomocą nowoczesnych, 360stopniowych kamer rejestrujących obraz z wysięgnika zamontowanego na dachu samochodu możemy zupełnie za darmo obserwować interesujące nas otoczenie tysięcy miast i wiosek niemal na całym świecie. Google Street View nie jest już co prawda nowinką ale wciąż pozostaje niedocenione, jest również świetnym narzędziem do badań naukowych, w tym socjologicznych czy demograficznych.

 

Swoją przygodę ze Street View zacząłem już dawno, ale początkowo traktowałem to jako ciekawy gadżet, dopiero niedawno postanowiłem zgłębić sekrety zwykłych, poniekąd, zdjęć. W wyszukiwarce wpisałem Detroit i tym samym po kilku sekundach znalazłem się "na ulicach" miasta, które zresztą niedawno ogłosiło bankructwo. Prosty interfejs i sposób poruszania się po ulicach bardzo zachęcił mnie do wielogodzinnej podróży po amerykańskich osiedlach. Z kamery można ujrzeć niemal wszystko, co tylko nas interesuje, brakuje tylko opcji wchodzenia do prywatnych domostw, aczkolwiek już większe, znane budynki czasami można zwiedzać z perpsektywy człowieka przechadzającego się w nich. [Ciekawostka]: zupełnie niedawno Google zaproponowało możliwość wypożyczenia sprzętu, dzięki któremu tworzymy Street View, pod warunkiem, że udamy się w bardzo ciekawe miejsce i spełniamy te warunki: "Jeśli reprezentujesz organizacja turystyczną, non-profit, rządową, uniwersytecką, badawczą i chcesz wykorzystać Trekkera do rozwoju Google Maps wypełnij formularz"(1)

 

Detroit jak większość amerykańskich miast w niczym nie przypomina mi Polski. Wyróżnia się natomiast znaczną ilością opuszczonych bądź zdewastowanych budynków - niektóre z nich wyglądają jakby zostały zniszczone przez huragan, inne zostały zwyczajnie podpalone bądź rozkradzione. Wielkie fabryki, niegdyś tętniące życiem i ciężką pracą dziś świecą pustkami i oknami, które zostały zabite deskami. Znaczna ilość hal produkcyjnych jest opuszczona i zarośnięta chwastami. Ulice, w okolicy takich miejsc przypominają nasze swojskie klimaty: dziura na dziurze i metrowa trawa po obu stronach. Oczywiście nie całe Detroit przypomina krajobraz postapokaliptyczny, kierując się w dowolną stronę prędzej czy później natrafimy na "klasowe" osiedle przypominające te, które często widzimy w hollywoodzkich produkcjach: szeroka jezdnia, świeżo przycięty trawnik oraz żywopłoty, luksusowe samochody na podjeździe i 300metrowe domy z cegły. Detroit imponuje swym rozmiarem, gdyby było w pełni zasiedlone, a niewykorzystane terene zostałyby zamienione w place budowy bez ścisku mogłoby tam mieszkać ponad dwa miliony ludzi. Stan z roku ubiegłego wynosi zaledwie 702 tysiące obywateli. Amerykanie przywiązują duże wagę do samochodów. Mimo względnej ubogości mieszkańców Detroit, wiele osób ma samochody, które warte są wiele tysięcy dolarów. Mowa o osobach, których domy nie należą do okazałych w żadnym stopniu. Trend na posiadanie aut z wielkimi silnikami wciąż panuje w Stanach, nie ma mowy o małych samochodzikach z 1,4 litrowym dieslem. Już na pierwszy rzut oka widać, co kochają Amerykanie. Mianowcie, 5-6litrowe monstra na wielkich kołach wyglądem przypominające rozjuszone byki.

Detroit mimo widocznego załamania pod względem zarówno gospodarczym jak i demograficznym może się pochwalić tym, że godnie reprezentuje kraj w oczach obcokrajowców. Mowa tu o obrazach, które przychodzą nam na myśli gdy myślimy "Ameryka". Są wspomniane wielkolitrażowe silniki w samochodach, są tysiące domków wolnostojących (btw: domy wolnostojące stanowią około 90% ogólnej powierzchni mieszkaniowej w Ameryce - tak przynajmniej wywnioskowałem z wielogodzinnych obserwacji), są szerokie aleje ciągnące się kilometrami, są dziesiątki sklepów monopolowych na rogu, są piękne domy na zadbanych osiedlach, są czarnoskórzy mieszkańcy siedzący na schodach przed domem, są potężne parkingi wybudowane na potrzeby dziesiątek sklepów postawionych w odosobnionym sektorze miasta...

Następnym miastem, które mnie zaintrygowało było Seattle - miasto matka muzyki grunge. Swoją podróż do niego zacząłem od pobliskiego miasta o nazwie Everett. Byłem wielce zaskoczony wyglądem otoczenia. Wszystko wyglądało jak zupełnie z innego świata. Rośliny wyrośnięte jakby od linijki, idealnie zadbane drogi, trawniki, chodniki, idealnie czyste samochody..."Truman Show"? Możnaby tak pomyśleć, ale nie można ulegać chwilowym złudzeniom. Everett jest ładne, naprawdę ładne, ale w gruncie rzeczy nie jest w żaden sposób ciekawe, mimo iż liczy sobie ponad 90 tysięcy mieszkańców. Przez wiele kilometrów mijałem tylko niekończące się domki jednorodzinne. Jeśli to jest amerykański sen to nie wiem czy chciałbym nim śnić na jawie. Do Seattle dotarłem po kilku godzinach kluczenia ulicami, alejami i autostradami. Miasto prezentowało się bardzo okazale i podobnie jak Everett było bardzo zadbane. Jeśli ktoś z Was chce emigrować do Stanów to Seattle jest zdecydowanie dobrym pomysłym .

Oczywistym krokiem w mojej podróży była "przejażdżka" po Nowym Orleanie. Tym razem byłem zaskoczony. Bardzo zaskoczony. Przez wiele kilometrów miasto przypominało mi dopiero otwierający się obóz dla uchodźców. Domki wyglądały strasznie, przypominały mi sklejone ze sobą deski, ledwo maźnięte farbą ,które mogą się połamać przy większym wietrze. Huragan Katrina bardzo zniszczył miasto w roku 2005, od tamtej pory mieszkańcy chyba wciąż nie mogą otrząsnąć się po tragedii, dlatego urbanistyczny krajobraz wygląda tak skromnie. Nowy Orlean to oczywiście nie tylko zbudowane pośpiesznie budynki, niektóre osiedla wyglądają bardzo okazale, a w centrum miasta w bardzo dobrym stanie zachował się tzw. "french quarter" czyli obszar przypominający XIX wieczne uliczki Paryża.

Do tej pory odwiedziłem kilkanaście miast w Stanach Zjednoczonych dzięki narzędziu Street View. Miasta nie różnią się wiele od siebie, podstawą, która może wpływać na wygląd oraz rozłożonie osiedli są przede wszystkim uwarunkowania geologiczne. Poza nimi amerykańskie miasta są do siebie podobne (może nie tak jak angielskie, gdzie wystarczy zmienić tabliczkę z nazwą miasta by stwierdzić, że znajdujemy się w innym mieście), styl budownictwa jest typowo amerykański. W tym miejscu możnaby sparafrazować Steve'a z "Kochaj albo rzuć", który mówił, że u nich wszystko jest największe i najlepsze. Właściwie możnaby doszukiwać się w tym prawdy, wszak amerykanie zdecydowanie stawiają na rozmach we wszystkim. Street View pokazuje jednak, że Ameryka nie jest tak wspaniała jak możnaby wywnioskować z licznym filmów.

 

 

 

 

 

 

1. http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,14183916,Pokaz_to_co_chcesz_w_Street_View__Google_pozyczy_ci.html

Zobacz galerię zdjęć:

Detroit (zdjęcie: Google Street View).
Detroit (zdjęcie: Google Street View). Detroit (zdjęcia: Google Street View) Seattle (zdjęcie: Google Street View) Nowy Orlean (zdjęcie: Google Street View) Nowy Orlean (zdjęcie: Google Street View)

Jestem współautorem bloga firmowego, do którego link znajdziecie na moim profilu. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś na temat promocji witryny w Internecie oraz ogólnych strategiach e-marketingu, czy też strategii budowania wizerunku marki - zapraszam do wiadomości prywatnych. Chętnie odpowiem na każde pytanie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości