Wrzawa medialna związana z wycieczką rosyjskich motocyklistów planowaną na koniec miesiąca nie cichnie a wręcz przybiera na sile. Jest to zrozumiałe w aspekcie walk toczonych w konkursie na posadę prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju i poparciu jednego z kandydatów przez motocyklistów z Rajdu Katyńskiego. Z owej wrzawy medialnej, wypowiedzi i dyskusji osób zainteresowanych, wyłania się infantylny obraz zarówno G. Brauna jak i właściwego sztabu wyborczego. Problem polega na tym, że przewodniczący sztabu wyborczego a jednocześnie inicjator i komandor Rajdów Katyńskich nie zachował milczenia deklarując chęć asysty, towarzyszenia grupie o nazwie Nocne Wilki w trakcie ich pobytu w Polsce. Być może, że "głód" mediów w sztabie wyborczym był tak duży iż postąpiono zgodnie z zasadą "nie ważne jak, ważne żeby mówili". Koncepcja taka jednak nie przyniosła efektu ponieważ oprócz paru notatek na S24 i dosyć intensywnego eksploatowania tematu przez niezależna.pl media o szerszym zasięgu nie wykazują większego zainteresowania korelacją G.Braun, RK, Nocne Wilki a potencjalnych dotychczas nie zaangażowanych wyborców nie interesują przyjacielskie relacje między motocyklistami różnych nacji. Oprócz niewątpliwej szkody wyborczej jest jeszcze aspekt dotyczący samych Rajdów Katyńskich, które jak się wydaje przechodzą właśnie do historii za sprawą samego Komandora. Deklaracje, które padły stawiają bowiem RK w świetle rosyjskich popleczników. Deklaracje owe pewnie miały na celu zapewnienie dalszych bezpiecznych rajdów na wschód jednak zapomniano lub celowo pominięto fakt, że trasa Rajdów Katyńskich wiedzie również przez Ukrainę. Jeśli Polscy motocykliści będą towarzyszyć Nocnym Wilkom w ich podróży to w trosce o ich życie i zdrowie odradzam podróże na Ukrainę w przyszłości bowiem neobanderowcy będą mieli precedens do witania lachów na motocyklach widłami. Tak więc nie skorzystano z okazji do milczenia, ze szkodą zarówno dla G.Brauna jak i cennej inicjatywy Rajdów Katyńskich.
