Niektórzy wiedzą czego parafrazą jest tytuł, innym (nazywanym przez nieocenionego S.Tyma młodymi sympatycznymi małpoludami) spieszę tłumaczyć o co chodzi. Jacek Kaczmarski napisał niegdyś tekst "Rejtan, czyli raport ambasadora", w którym w ciekawej (i poetyckiej oczywiście, na co należy wziąć poprawkę) formie ukazuje kwestię uzależnienia Polski od mocarstwa. Myśl o tym utworze niczym ślina u psa Pawłowa pojawiła się u mnie tuż po dwóch ostatnich wydarzeniach przyciągających uwagę części opinii publicznej w ostatnim czasie
Wszyscy znamy historię notatki p.Hillasa - wyciekło coś co wyciec nie miało okraszone na dodatek (uroczymi) dopiskami ministra Sikorskiego - "bez łaski" o sugestii że tarczę mogą zbudować w Czechach a nie u nas no i o bezczelności Hillasa, ponoć typowej. Druga sprawa ponoć niezwiązana to perypetie F-16, które na raty (bo na razie doleciały tylko 2) dolatują do Polski. Rzeczy pozornie ze sobą niezwiązane, a jednak można je pod pewnymi względami podciągnąć pod wspólny mianownik
Igor Janke w ostatnim swoim wpisie już porusza ten temat, a mianowicie pewnej bezczelności administracji amerykańskiej. Janke trudno uznać za antyamerykanistę czy alterglobalistę, więc można potraktować jego opinię za nieskażoną żadnym uprzedzeniem czy ideologią. Ja dochodzę do podobnych wniosków - chodzi o traktowanie nas przez USA po partnersku, a przynajmniej fair. Mało w USA do tej pory zrobiono w temacie wiz. Kontraktów dla nas w Iraku też mogłoby być więcej. Kwestia offsetu niezamknięta. Tekst o tym, że we Francji czy Niemczech Giertych wyleciałby z roboty - przesadzony (w tych krajach podczas inwazji na Irak było tyle antyamerykanizmu, że Roman mógłby robić wręcz za imperialistę) A co do tych samolotów... cóż, nie znam się na samolotach od strony technicznej, ale tak na zdrowy rozum: jak stoją w hangarach możnaby na tyle o nie dbać, żeby po starcie nie musiały zaliczać 2 międzylądowań w drodze, która od wielu miesięcy jest Amerykanom znana
Uważam, że za mało wykrozystujemy naszą pozycję jako swoistego pasa transmisyjnego Ameryka-UE. Może jak to się zmieni będą nas traktować bardziej seriously. Póki co jesteśmy zbyt passive i inactive