Maciej Świrski Maciej Świrski
2743
BLOG

Odpowiedzialność

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 76

Patrząc na ubiegły rok nie sposób ominąć zjawiska, które nazwano już „zychowszczyzną”. Pojawiło się ono co prawda wcześniej - pierwsza książka Piotra Zychowicza („Pakt Ribbentrop – Beck”) ukazała się w 2012 roku, kolejna „Obłęd 44” w 2013 - jednak w roku 2014 nastąpiła pewna kulminacja: z wydaniem „Opcji niemieckiej” zbiegło się wejście na ekrany filmu „Ida”, wywołującego skrajne reakcje. W minionym roku mieliśmy też do czynienia z serią tekstów i wystąpień związanych z osobą prof. Witolda Kieżuna. Wszystko to kieruje uwagę na postrzeganie kwestii odpowiedzialności we współczesnej Polsce, każe zadać pytanie o odpowiedzialność twórców za słowo i obraz, które tworzą, oraz za to, jaki wpływ wywrze ich twórczość – obraz przeszłości jaki kreują - na współczesność i przyszłość.

Czym jest zatem odpowiedzialność?  Sięgnijmy do definicji wypracowanej na gruncie etyki tomistycznej:

„Przez odpowiedzialność́ rozumie się̨ wzięcie na siebie skutków swych działań́. Należy wziąć́ na siebie skutki działań dobrych, a także złych działań. Przejawia się to w wewnętrznym ubogaceniu skutkami chronienia dobra osób lub wewnętrznym zubożeniu skutkami zaniedbania dobra. Inaczej mówiąc, miarę odpowiedzialności wyznacza zgodność działań z normą moralną. Odpowiedzialność wobec tego mierzy się zgodnością działań z mądrością osób. Gdy nie zastosujemy tej normy moralnej, nasze działanie wywoła złe skutki. Gdy skorzystamy z tej normy, nasze działanie wywoła skutki dobre. Trzeba wtedy z godnością wziąć na siebie skutki dobrych i złych działań. Tym właśnie jest odpowiedzialność.”[1]

Jak w tej perspektywie rysuje się sprawa ideologii Zychowicza oraz kwestii poruszanych przez „rewizjonistów” i „odbrązawiaczy”? Chodzi tu nie tylko o odpowiedzialność za słowo, ale także odpowiedzialność za CZYNY będące skutkiem tychże słów. Aspekt „czynu” jest szczególnie ważny ze względu na współczesny ład medialno-intelektualny w Polsce i rolę mediów jako czynnika sprawczego rozmaitych działań politycznych i społecznych.

W Polsce media poprzez swój przekaz kształtują rzeczywistość w bardzo dużym stopniu i dlatego należy wnikliwie spojrzeć na rolę ludzi posługujących się słowem czy obrazem w tym procederze. Warto przyjrzeć się szczególnie różnego rodzaju przedsięwzięciom nagłaśnianym przez media (a więc przez dziennikarzy) po kątem efektów, które z etycznego punktu widzenia są właśnie tym „ubożeniem skutkami zaniedbania dobra[2] o których pisze nestor polskich tomistów, prof. Mieczysław Gogacz. Trzeba sprawdzić jak w tej perspektywie – odpowiedzialności za skutki medialnych działań, wyciszania jednych tematów i rozdmuchiwania innych lub narzucania kontrowersyjnej interpretacji wydarzeń z przeszłości – wygląda przywołana na początku „zychowszczyzna”.

 

Stanisław Rembek był polskim pisarzem, który debiutował przed rokiem 1939 - wydał dwie książki o wojnie bolszewickiej 1920 roku. W czasie wojny konspirował w Grodzisku Mazowieckim, był nauczycielem tajnych kompletów. Po 1945 roku został przez system komunistyczny skazany na zapomnienie – udało mu się tylko wydać w 1956 i 1958, w PAX-ie, jedną powieść i zbiór opowiadań, poza tym był na niego ścisły zapis cenzury, aż do roku 1985, gdy umarł. Całe powojenne życie cierpiał nędzę, utrzymywał się z prac dorywczych i korepetycji.

W powojennym tomie „Wyrok na Franciszka Kłosa”opisuje historię przedwojennego policjanta, który po wrześniu 1939 roku zgłasza się do służby w granatowej policji podlegającej Niemcom. Zgłasza się mimo wahań, jednak powoduje nim potrzeba prestiżu, a przede wszystkim przekonanie o konieczności podporządkowania się każdej władzy. W konsekwencji bohater powieści staje się bezwzględnym mordercą Żydów, prześladowcą polskiej ludności, nawet swoich sąsiadów. W końcu dosięga go wyrok Polskiego Państwa Podziemnego.

Według Marka Nowakowskiego[3], Rembek przedstawił w tej powieści taki obraz okupacji, który nie mieścił się w dotychczas wypracowanym kanonie polskiego spojrzenia na te wydarzenia historyczne. Powieść zainteresowała filmowców – w PRL nie została zekranizowana z powodu zapisu cenzury na autora. Do Rembeka zgłosili się także producenci niemieccy z propozycją ekranizacji. I tu właśnie dotykamy problemu odpowiedzialności ludzi słowa, etycznego wymiaru ich twórczości i ich czynów. Jak mówi wspomniana na wstępie definicja odpowiedzialności: „…Należy wziąć na siebie skutki działań dobrych, a także złych działań...”[4].

Powieść Stanisława Rembeka mówi o kolaboracji Polaka i jego współuczestnictwie w zagładzie Żydów. Jest to książka rozliczeniowa, analizująca przyczyny i mechanizm upadku człowieka, który zrezygnował z kierowania się dawniej przyjętymi i obowiązującymi normami. Według Rembeka przeznaczona tylko dla Polaków. Gdy zgłosili się do niego Niemcy z propozycją sfilmowania - Rembek odmówił. A przecież honorarium za ekranizację filmu wyrwało by go z biedy, ustawiłoby finansowo w warunkach PRL. Odmowa była właśnie wzięciem  odpowiedzialności za tekst, który twórca daje czytelnikowi i za tego tekstu dalsze implikacje. Gdy odwołamy się do definicji mówiącej, że „…odpowiedzialność jest w tym wypadku wiernością moralności, która polega na chronieniu dobra osób i unikaniu zła… [5] zobaczymy, że odmowa Rembeka była etycznym wyjściem z trudnego dylematu moralnego i autor stanął po stronie dobra. Rembek zdawał sobie sprawę, że gdyby Niemcy sfilmowali jego powieść, to nawet pomimo zastrzeżeń, wymowa tego filmu, sama story wykorzystana zostałaby przeciw Polsce, ponieważ już wtedy Niemcy gorliwie poszukiwali sposobu podzielenia się swoją hańbą. Rembek nie chciał, aby jego twórczość – służąca wewnętrznemu rozliczeniu Polaków - w jakikolwiek sposób mogła się przyczynić do obciążenia Polski winą za Holokaust. Jego odmowa była właśnie ochroną dobra – dobrego imienia Polski i Polaków i uniknięciem zła – czyli dania Niemcom okazji do oczerniania Polaków.

Ta postawa autora „Wyroku na Franciszka Kłosa”,postawa, która wiązała się z poniesieniem ciężaru „odpowiedzialności”w rozumieniu etyki wyraziła się w czynie – czyli odmowie niemieckiej ekranizacji. Konsekwencją tej odmowy, czyli odpowiedzialnością w sensie potocznym – była bieda, której doświadczał Stanisław Rembek do końca życia.

 

Spójrzmy teraz w tym kontekście na autora „Opcji niemieckiej”.

Założenia ideologii Zychowicza można streścić w kilku punktach:

  1. Polska przedwojenna polityka zagraniczna doprowadziła do katastrofy narodowej. Zamiast zgadzać się na gwarancje angielsko-francuskie Polacy powinni zawrzeć sojusz z Hitlerem skierowany przeciwko Rosji Sowieckiej. To pozwoliłoby na uniknięcie strat w ludziach (przede wszystkim Holokaustu) i utraty połowy terytorium.
  2. Polacy powinni przestać traktować Powstanie Warszawskie jako powód do dumy, ponieważ była to jedna z największych klęsk. Dowódcy powstania byli zbrodniczymi głupcami, a nawet agentami sowieckimi. Wybuch Powstania był prezentem dla Stalina, a klęska Powstania ułatwiła potem sowietyzację Polski.
  3. Polacy nadmierną uwagę przywiązują do abstrakcyjnego pojęcia jakim jest honor. W polityce liczy się skuteczność. W sytuacji, gdy niemiecka okupacja groziła eksterminacją całego narodu polscy przywódcy powinni dogadać się z Niemcami. Ze słowa „kolaboracja” powinno być zdjęte odium, ponieważ była to jedyna racjonalna postawa w chwili, gdy do przedwojennych granic Polski zbliżała się zwycięska Armia Czerwona – należało wspólnie z Niemcami walczyć z bolszewizmem.

 

Tego rodzaju stwierdzenia stoją oczywiście w sprzeczności z tradycyjnym polskim postrzeganiem wydarzeń II wojny światowej. Zychowicz dokonuje  dekonstrukcji i równocześnie pokazuje alternatywę – sojusz lub przynajmniej współdziałanie z Niemcami w celu przeciwstawienia się ludobójczemu komunizmowi.

Nie wchodząc w rozważania historyczne, na ile ideologia „zychowszczyzny” ma podstawy w rzetelnych badaniach historycznych (a wiele autorytetów naukowych, jak chociażby dr Piotr Gontarczyk[6], wskazuje, że tezy Zychowicza są swobodną kompilacją cytatów i danych źródłowych ustawionych „pod tezę”) przyjrzyjmy się tym hasłom z etycznego punktu widzenia.

Jakie to dobro chroni Zychowicz publikując swoje dekonstrukcyjne książki? Można powiedzieć, że z jego subiektywnego punktu widzenia tym chronionym dobrem jest zmiana polskiego widzenia przeszłości tak, aby Polacy przestali być romantykami, a stali się realistami.Oczywiście można tu tylko mówić o zamiarach tego autora dotyczących przyszłości, ponieważ przeszłość jest niezmienna i Zychowicz zmienić jej nie może – nie można tu zatem mówić o chronieniu dobra jakim byłoby np. uniknięcie strat ludnościowych.

Nie wnikając w to, czy to dobrow sensie etycznym jest rzeczywiście dobrem w rozumieniu Polaków, na których tożsamości i identyfikacji historycznej Zychowicz dokonuje operacji, trzeba stwierdzić, że to jest tak czy inaczej spojrzenie subiektywne. Zatem Zychowicz stawia się tu w roli demiurga, który wie co jest lepsze dla narodu, o którego dziejach pisze. A to lepsze jest odrzuceniem znacznej części polskiej tożsamości.

Jednakże Zychowicz nie działa w próżni. Jego książki, kontrowersyjne w Polsce, spotkały się z żywym odzewem w Niemczech. Nie trzeba dodawać, że dla Niemców, którzy od dawna poszukują sposobu na podzielenie się winą za wydarzenia II wojny światowej, a szczególnie za Holokaust, pojawienie się w polskim obiegu intelektualnym tezy, że Polacy powinni byli iść z Hitlerem zamiast z nim walczyć jest po prostu dopełnieniem od dawna prowadzonej polityki historycznej. To już nie samotni Niemcy są winni wymordowania Żydów. Sformułowanie „polski obóz koncentracyjny” zaczyna mieć usprawiedliwienie, skoro sami Polacy mówią, że „trzeba było iść z Hitlerem”. Tego rodzaju sformułowanie w uszach Europejczyka z Zachodu brzmi szczególnie odrażająco. W uszach Rosjanina także. Żywy dowód na tezę o „polskich faszystach” lansowaną w retoryce Kremla.

I jeśli mówimy o odpowiedzialnościto widzimy, że Zychowicz propagując swoje dekonstruujące polską tożsamość tezy dokonuje „wewnętrznego zubożenia skutkami zaniedbania dobra”[7]. A skoro „miarę odpowiedzialności wyznacza zgodność działań z normą moralną”[8] to zychowiczowskie tezy można uznać za nieodpowiedzialne.Jeżeli za normę moralną uznać prawdę i działanie na rzecz prawdy, to w takim razie umożliwienie uzasadnienia użycia przez ludzi niechętnych lub wrogich Polsce fałszywego sformułowania „polski obóz koncentracyjny” (a do tego mogą być wykorzystane w końcu tezy Zychowicza) jest działaniem nieodpowiedzialnym.

Rembek napisał swoją rozrachunkową książkę dla Polaków i odrzucił niemiecką propozycję jej ekranizacji, zrezygnował z osobistej korzyści w imię dobra Polski. Film „Ida” jest także w pewien sposób filmem rozrachunkowym. Ukazuje źródła działań stalinowskiej prokurator tkwiące w zbrodni dokonanej na Żydach przez polskiego chłopa. Uhonorowany został za swą wartość artystyczną, ale nie da się ukryć, że tak dobre przyjęcie zawdzięcza także temu, że jego fabuła odpowiada narracji niemieckiej na temat II wojny i Holokaustu. W filmie to Polak zabija Żydów, a nie Niemcy. Niemcy w ogóle się nie pojawiają. Taki fakt mógł mieć miejsce – choć jednak właśnie dlatego, że trwała okupacja niemiecka i że ukrywanie Żydów groziło śmiercią, a ten aspekt film pomija. I tak ukazanie jednostkowego wydarzenia skutkuje wywołaniem fałszywego wrażenia (Polacy zabijali Żydów, zatem to oni ponoszą winę za Holokaust).

Książka Zychowicza potwierdza tę narracje – bo skoro współcześni Polacy, świadomi grozy Holokaustu mówią: trzeba było iść z Hitlerem, to czyż nie znaczy to, że mogli byli dokonać Holokaustu?

Może zatem lepiej, z punktu widzenia odpowiedzialności, nie opublikować jakiejś książki czy nie zrobić filmu, jeśli ich tezy doprowadzają do sfałszowania obrazu przeszłości i przynoszą szkodę.

 

Skontrastowanie postaci Stanisława Rembeka z Piotrem Zychowiczem i wynikające z tego wnioski oczywiście nie wyczerpują zagadnienia - są jedynie ilustracją problemu odpowiedzialności za własną twórczość . Jego znaczenie dla polskich mediów i polskiego życia intelektualnego będzie z biegiem czasu coraz większe, właśnie dlatego, że Niemcy wytrwale budują swoją antypolską narrację historyczną. Problem ten dotyczy nie tylko Zychowicza, ale wielu innych twórców, filmowców czy pisarzy, tych którzy opisują albo dzieje narodu albo jego współczesność.

Istniejący w Polsce ład medialny, jego podział na tzw. media mainstreamu i media „drugiego obiegu” powoduje, że ludzie mediów, czy ogólniej - kultury muszą się opowiadać po jednej lub drugiej stronie sporu politycznego, a w tej chwili już kulturowego rozdzielającego Polskę. Jeśli spojrzeć na ten podział z punktu widzenia definicji prof. Gogacza, to mamy tu do czynienia już nawet nie tyle z kwestią odpowiedzialności jako miarą zgodności działań z normą moralną, lecz całkiem po prostu z kwestią opowiedzenia się „za” czy „przeciw” normom moralnym. A to implikuje stwierdzenie, że jedna ze stron dyskursu publicznego w Polsce jest nieodpowiedzialna w sensie etycznym.

 

I to jest wniosek bardzo niepokojący, jeśli patrzeć w przyszłość.

 

 


 

 

 


[1] Mieczysław Gogacz w: Wprowadzenie do etyki chronienia osób, Wydanie drugie

Warszawa 1998, str. 25

[2] Gogacz op. cit.

[3] Marek Nowakowski: O „Wyroku na Franciszka Kłosa”. W: Stanisław Rembek: Wyrok na Franciszka Kłosa. Warszawa: 2000.

 

 

[4] Gogacz, op. cit.

[5] Gogacz, op.cit.

[6] Patrz: http://www.fronda.pl/a/gontarczyk-o-zychowiczu-jego-ksiazki-to-sama-ideologia,29989.html dostęp 20.12.2014

[7] Gogacz, op. cit.

[8] Gogacz, op.cit.

 


www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka