IndieMind IndieMind
1745
BLOG

Jak Ryszard Kalisz Trybunał Stanu ostatecznie ośmieszył.

IndieMind IndieMind Polityka Obserwuj notkę 15

Od mecenasa i posła zarazem powagi należy wymagać. Od jedynki na stołecznej liście znanej partii należy wymagać poważnego zachowania, to chyba oczywiste. No ale cóż, partie postkomunistyczne rządzą się swoimi prawami. Nie są to prawa racjonalne, ale przecież samo istnienie partii postkomunistycznych jest nie do końca racjonalne, więc o co ja się w zasadzie czepiam?

Dwóch największych komediantów polskiej sceny politycznej, i dwóch największych komediantów polskiej partii postkomunistycznej zarazem, dziś zdecydowało się na wspólne show. Szef Napieralski po wczorajszych szkolno-wyprawkowych wojażach ze swoimi córkami dziś dał pograć na pierwszym planie wewnętrznemu konkurentowi, także do stołka pierwszego publicznego komika. I poseł mecenas swoją rolę odegrał iście koncertowo. Pięknie się nadymał, minę wykrzywiał, głos modulował: wyżej, niżej, ciszej głośniej, jeszcze głośniej. Śmieszył? O tak. Bawił? A jakże. Ale jednak widzę konkretny plus tego występu, merytoryczny mimo wszystko. Otóż może pan Kalisz swoim skeczem, mimowolnie, do cna już zdewaluuje wartość instytucji martwej, a mimo wszystko formalnie istniejącej? Może nasi reprezentanci w końcu pójdą po rozum do głowy, i zlikwidują tą ułudę ciała aktywnie broniącego porządku konstytucyjnego?

No bo za co Kalisz chce postawić Ziobrę przed Trybunałem Stanu? Za organizowanie narad, nawet tajnych? Czy premier RP, który jest zwierzchnikiem służb specjalnych, nie może organizować tajnych narad wraz ze współpracownikami? Może za to, że premier postawił ministra sprawiedliwości ponad innymi ministrami w kwestii spraw kryminalnych, za pomocą niejawnego rozporządzenia? To już wydaje się kosmiczne, przecież Ziobro był wtedy także prokuratorem generalnym, a więc taka sytuacja była faktem z racji samej funkcji pełnionej przez Ziobrę. A może Kaczyński powinien stanąć przed TS gdyż miał "realizując koncepcję wykluczenia dużych grup obywateli, stworzyć system eliminowania przy zastosowaniu przepisów prawa karnego w stosunku do poszczególnych osób zaliczonych do tych grup, w szczególności w stosunku do Barbary Blidy" (cytat z raportu Kalisza)? Przecież to jest zwykła publicystyka, i to nie najwyższych lotów. Ogólność i abstrakcyjność tego zarzutu jest niepoważna, i nie przystoi prawnikowi rzekomo wysokiej klasy. Zresztą powoływanie się przez Ryszarda Kalisza podczas dzisiejszej konferencji na pierwszy artykuł konstytucji, jeden z najbardziej ogólnych i przez to w istocie nic nie mówiących, pokazuje prawdziwą wartość tych zarzutów, czyli żadną. Konferencja Napieralskiego i Kalisza ostatecznie obnaża bezwartościowość tych dętych zarzutów. Owszem, prawnik musi umieć korzystać z chwytów erystycznych i retorycznych. Ale korzysta z nich głównie wtedy gdy siła jego dowodów i argumentów jest słaba. Skala na jaką Kalisz posługiwał się retoryką pokazuje, że tak naprawdę oprócz tychże tanich chwytów nic do powiedzenia nie miał, i to było widoczne aż nadto. Chwyty retoryczne Kalisza były tak jawne, że aż śmieszne. Ale na szczęście Kalisz nie ośmieszył tylko sam siebie i swojej partii. Ryszard Kalisz także, przy okazji i pośrednio, ośmieszył istotę Trybunału Stanu.

Trybunał Stanu, który ma rozliczać najważniejsze osoby w państwie za łamanie konstytucji i prawa podczas sprawowania urzędu jest ciałem martwym, nawet jeśli sędziowie w nim zasiadający wykazują oznaki życia. Kiedyś sąd ten skazał polityka, którego nazwisko i tak nikomu nic nie mówi, na kilka lat utraty biernego prawa wyborczego. Od tamtej pory, gdyby patrzeć na polską politykę przez pryzmat działalności TS, wszystko jest pięknie i w porządku. Co prawda każdy wie, że tak nie jest, ale podstaw do działań TS jak widać nie było, być może nie było woli politycznej by wszcząć procedurę. Rozwodzić się można długo, dlaczego tak jest, ale fakt jest niezbity. Organ ten jest niepotrzebny, tylko zawadza w instytucjonalnych ramach państwa. W rzadko którym państwie organ ten jest spotykany, dlaczego my musimy trzymać to egzotyczne dziwadło? Jego kompetencje może z powodzeniem przejąć Trybunał Konstytucyjny (kwestie deliktów konstytucyjnych), oraz po prostu prokuratura (kwestie pozostałych naruszeń prawa). Trybunał Stanu nie jest nam wcale potrzebny, tylko zawadza. W ramach upraszczania rzeczywistości prawnej naszego kraju, która nawet bez Trybunału Stanu jest już zdecydowanie zbyt skomplikowana, należałoby jak najszybciej naprawić błąd z przed lat i zakończyć żywot tej instytucji. Niech inne ciała przejmą jego kompetencje. Niech Trybunał Stanu odejdzie do niechlubnego lamusa.            
IndieMind
O mnie IndieMind

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka