IndieMind IndieMind
306
BLOG

Rynkowa irracjonalność, czyli o gospodarce wirtualnej.

IndieMind IndieMind Gospodarka Obserwuj notkę 2

Jakże często czasy prosperity zamiast przynieść niezbędne zmiany, które łatwiej wtedy wprowadzić w życie, usypiają i powodują, że szybki rozwój wydaje się być czymś normalnym, czymś z definicji należnym światu zachodniemu. Na domiar złego ostatni czas szybkiego wzrostu, który jednak stopniowo i dziwnie niezauważalnie spadał, zamiast przynieść rozwiązania wzmacniające fundamenty światowego porządku finansowego, zostawił po sobie wielką ilość rozwiązań patologicznych, których istoty nie do końca rozumieli nawet ich twórcy. Rozwiązania te w krótkim terminie przynosiły znaczne zyski, więc świat finansjery używał ich w najlepsze, bez oglądania się na potencjalne ryzyko, a gdy w końcu jakiś tęgi ekonomiczny umysł w odruchu odpowiedzialności zwracał uwagę na zagrożenia, to momentalnie był uznawany za szkodliwego czarnowidza siejącego zamęt na rynkach. Na rynkach absolutyzowanych, które zostały wyniesione wręcz na pozycje super inteligentnych bytów, których zmysł i racjonalizm nigdy zawieźć nie może.

„Problem polegał na tym, że nawet menadżerowie wyższego szczebla w wielu przypadkach po prostu nie rozumieli jak działa część mechanizmów.” – Anneli Tuominen, prezes Finanssivalvonta.

Rozwój technologiczny dał możliwości tworzenia tak skomplikowanych instrumentów finansowych, że dawały one możliwość szybkiego zarobku, praktycznie z niczego. Zarobek taki nie miał żadnych realnych podstaw, co zamieniło giełdy i rynki finansowe w jaskinie hazardu, a inwestorów w nałogowych hazardzistów, grających na olbrzymich sumach i ślepo wierzących, że i tym razem się uda. Innowacje w gospodarce są niezbędnym fundamentem rozwoju, gdyż stanowią wartość dodaną, wymagają czegoś nowego, czegoś co jest materialne, i daje empirycznie wymierne korzyści. Innowacje finansowe są jedynie wynikiem nieograniczonej wyobraźni finansistów, a do stworzenia takiej innowacji w zasadzie nie potrzeba żadnych realnych nakładów. Taka innowacja staje się więc siłą rzeczy wirtualna, i jej zysk musi być także wirtualny, gdyż za zarobionymi pieniędzmi nie stoją żadne wyprodukowane dobra lub usługi. Czymże są opcje walutowe, lub CDSy (instrumenty przenoszenia ryzyka) jak nie hazardem w najczystszej formie? I to hazardem o stawkach niebotycznie wysokich, w których porażka może mieć niebagatelne konsekwencje. Czymże jest „krótka sprzedaż”, której istota polega na wirtualnym wypożyczaniu akcji, czyli de facto sprzedawaniu akcji których się nie posiada, jak nie grą komputerową, w której sukces zależy do refleksu i manipulacji?

„Mam wrażenie, że około 45% innowacji to szukanie sposobów na uniknięcie opodatkowania, kolejne 45% jest motywowane chęcią uniknięcia istniejących regulacji. Tylko pozostałe 10% tak naprawdę tworzy dla gospodarki wartość dodaną.” – Stanisław Kluza, szef Komisji Nadzoru Finansowego.

Gdy rynkowy Dziki Zachód rozwijał się w najlepsze pojawiali się kolejni amatorzy szybkiego zysku. Specjaliści od krótkiej sprzedaży „szorciarze” zarabiający na sprzedaży i następnym odkupywaniu spadających akcji, nie należących do nich, a jedynie wypożyczonych. Powstawały całe fundusze grające na spadki spółek giełdowych, lub walut narodowych, które za pomocą spekulacji zarabiały wielkie pieniądze kosztem zwykłych kredytobiorców, którzy nieraz wpadali w spore tarapaty. Możliwość zarabiania ogromnych pieniędzy i na spadkach i na wzrostach powoduje kolejne patologie. Powstają bańki spekulacyjne, które windują do niebotycznych poziomów ceny określonych dóbr, od mieszkań najpierw w USA czy obecnie w Chinach, po żywność, i ostatnio udziały w przedsiębiorstwach internetowych, których start-upy biją rekord za rekordem, mimo, że same przedsiębiorstwa raczej nie dają wielkich nadziei na zyski. Oderwanie rzeczywistości rynkowej (wirtualnej) od rzeczywistości faktycznej najlepiej pokazuje fakt, że ponad połowa spółek obecnych na GPW jest obecnie notowanych poniżej ich wartości księgowych. Rynek finansowy co raz bardziej tkwi w rzeczywistości wirtualnej, i nawet nie zamierza spoglądać w stronę ziemi.   

„Chodzi o to, by o mili- czy mikrosekundę wyprzedzić konkurencję.” – Paweł Różyński, „Dziennik Gazeta Prawna”.

Racjonalność rynku i niewidzialna ręka rynku to mity, w które wierzą już chyba tylko najbardziej zagorzali libertarianie. Kryzys finansowy te mity bezsprzecznie obalił. Rynek przede wszystkim nie jest samodzielnym i jednolitym bytem, tworzą go poszczególne przedsiębiorstwa, instytucje i jednostki, więc nie można generalizować jego zachowań. Po za tym tak jak tłum ludzi kierując się „mentalnością stadną” zachowuje się często irracjonalnie, tak samo gracze rynków finansowych, którzy stanowią coś na kształt globalnego tłumu często wpadają we wspólne irracjonalne nastroje. Paniki giełdowe, zwykłe plotki potrafiące w jednej chwili spowodować spadki lub wzrosty, lokowanie na potęgę kapitału w jedną walutę, chociaż wiadomo, że jej wartość jest obecnie zdecydowanie zbyt wysoka. Przykłady irracjonalnych zachowań uczestników gry o nazwie „globalny rynek finansowy” można mnożyć. Oddawanie co raz większej roli komputerom, które za pomocą programów typu stop loss same decydują kiedy sprzedać czasem ogromne ilości akcji, może przy drobnym niedopatrzeniu maklerów spowodować lawinę niekontrolowanych decyzji, (co miało już miejsce 6 maja na Wall Street - tzw. flash crash, w którym w ciągu kilku minut wartość spółek spadła o prawie bilion $) nawet na drugim krańcu globu. Owczy pęd ludzi i maszyn nie może być racjonalny, może być za to skrajnie niebezpieczny.

„Pierwszoplanowym zadaniem nie jest poszukiwanie nowych innowacji finansowych, które mogą dać nam złudzenie, że wszystko znów będzie jak przed kryzysem. Trzeba wrócić do produktywnej pracy i realnej gospodarki.” – Karoly Szasz, szef Penzugyi Szervezetek Allami Felugyelete.  

Tylko realna gospodarka, produktywna, tworząca realne dobra i usługi może przynieść realny rozwój. Wolność gospodarcza to ułatwienia dla zakładania firm, prosty system podatkowy, proste rozwiązania prawne, które razem tworzą klarowne tło dla prowadzenia działalności gospodarczej. Co ma wspólnego z wolnością tworzenie w imię szybkiego zysku skomplikowanych instrumentów finansowych, których następnie ludzie stają zakładnikami? Niezdrowe podejście do wolności tworzy patologiczne sytuacje i w obszarach społeczno-obyczajowych i w obszarach gospodarczych. Dlatego też wraz z upraszczaniem reguł prowadzenia realnej działalności gospodarczej, należy wprowadzać szerokie regulacje rynku finansowego, poprzez stworzenie globalnego systemu nadzoru finansowego na który będą się składać skoordynowane krajowe nadzory finansowe o poszerzonych kompetencjach. Niech stress-testów nie przechodzą tylko banki. Niech coś na kształt stress-testów muszą przechodzić wszelkie innowacje finansowe przed ich dopuszczeniem. Patologiczne sytuacje wymuszają podjęcie zdecydowanych działań. Dzięki temu może świat znów zacznie szukać zysków w realnej produkcji, w sprzedaży istniejących dóbr i usług, a nie w wirtualnych transakcjach, do tego często prowadzonych na zasadach przypominających ruletkę.        
IndieMind
O mnie IndieMind

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka