IndieMind IndieMind
1662
BLOG

O listach PiS, czyli jak nie zepsuć powiewu świeżości.

IndieMind IndieMind Polityka Obserwuj notkę 25

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że bardzo zepsuty mechanizm zwany polskim systemem partyjnym w powiązaniu z proporcjonalnym systemem wyborczym przynosi mało przyjemne rezultaty w postaci lokalizacji na listach ludzi delikatnie mówiąc nieciekawych. Wojna totalna pomiędzy dwoma wielkimi partiami trzęsącymi polską sceną polityczną spowodowała, że są one obecnie w dużej mierze zdominowane przez przeróżne frakcje, tudzież spółdzielnie. Kolejne rozwijające się kariery ludzi o pełzającym poziomie intelektualno-kulturalnym, których jedynymi zaletami są zaciekła lojalność i nieprzeparta chęć zdobycia osobistych profitów najniższego lotu, są dowodem na niezdrową politykę personalną naszych rodzimych partii politycznych.

I oto najnowszy przypadek takiej kariery wyrosłej na zepsuciu, czyli Paweł Olszewski z PO, po krótkiej analizie list wyborczych swojego głównego konkurenta nazwał je, jakże poetycko i oryginalnie, „listami hańby”. Metodologii rozumowania Olszewskiego nie warto nawet przytaczać, przypomnę jedynie, że chodziło o obecność na tychże listach kilku prokuratorów w stanie spoczynku (w tym byłego zastępcę prokuratora generalnego Dariusza Barskiego). Nomen omen ci prokuratorzy akurat chcieli kilka patologii z polskiego życia publicznego wyplenić, a tu jedna z takich patologii nazywa ich „hańbą”. Paradoksalne, nieprawdaż?

Jestem przyzwyczajony, że kadry PiS to nie Himalaje błyskotliwości, i jestem też pierwszym chętnym, by te oczywiste niedomagania kadrowe wszystkich polskich partii bezlitośnie piętnować. Jednak ku mojemu zaskoczeniu troszkę cichaczem na listach tych znalazło się wielu bardzo ciekawych ludzi, zdolnych, inteligentnych, prezentujących odpowiedni poziom. Ludzi mogących wnieść powiew świeżości do zatęchłego pokoju polskiej polityki. A co najważniejsze ludzie ci są zlokalizowani na wysokich miejscach, dających duże prawdopodobieństwo zdobycia mandatu. Oto jedynką na liście w Krakowie jest młody, zdolny a mimo to zdystansowany Andrzej Duda, były pracownik kancelarii śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jedynką w Łodzi jest ekspert spraw zagranicznych i bezpieczeństwa Witold Waszczykowski, czyli kolejny blisko związany z Lechem Kaczyńskim polityk. Na Śląsku listy otwierają radny Piotr Pyzik, i już dość dobrze znany Wojciech Szarama, czyli politycy, którzy śląskie realia znają bardzo dobrze. Kolejną jedynką jest Paweł Szałamacha, czyli były ekspert Centrum im. Adama Smitha, i szef Instytutu Sobieskiego. Wyżej wymienieni mają realne możliwości zaprzeczyć stereotypowi polskiego polityka, czyli miernego ale wiernego. Wyżej przeze mnie wymienieni mogą wnieść powiew świeżości do polskiej polityki, powiew którego ona bardzo potrzebuje. A przecież to nie wszystkie mocne punkty list Prawa i Sprawiedliwości. Mamy na nich jeszcze całą plejadę profesorów: ekspert od edukacji Andrzej Waśko, prawnik Krystyna Pawłowicz, politolog Włodzimierz Bernacki, socjolog Józefina Hrynkiewicz. Wszyscy oni także otwierają swoje listy. A więc wszyscy oni mają wielkie szanse zdobycia mandatu, a w konsekwencji realne szanse na zmianę poziomu polskiej debaty publicznej.

Listy wyborcze PiS momentami naprawdę robią dobre wrażenie. Niestety w pozostałych miejscach wciąż widać na szczytach takich harcowników jak Brudziński, czy Hofman, lub takich ślepo wiernych wyznawców linii partyjnej jak Kuchciński albo Szczypińska (wszyscy oni to także jedynki w swoich okręgach). To jeszcze nie nastraja tak negatywnie, rozumiem przecież, że wybory rządzą się swoimi prawami. Raz, trzeba oddać też swoje partyjnym działaczom, bo to w końcu oni wykonują główną pracę w regionach, i pominięcie ich może spowodować niepotrzebne tarcia. Dwa, trzeba także na liście uwzględnić osoby jednoznacznie kojarzące się z partią, by zmobilizować żelazny elektorat. Jednak odnoszę wrażenie, i chyba nie tylko ja, że cała plejada osób bardzo wartościowych trzyma się podczas kampanii na uboczu, przynajmniej w skali ogólnokrajowej. A prym wiodą osoby niezbyt wysokich lotów: wspomniany już Hofman, czy szef sztabu Tomasz Poręba. Tymczasem PiS ma do zaprezentowania bardzo wartościowych ludzi, i musi skupić się na tym zadaniu, gdyż obecność świeżych i zdolnych osób na listach tej partii nie jest szeroko rozpowszechniona. I przez to łatwiej jest Olszewskiemu opowiadać dyrdymały o „listach hańby”.         
IndieMind
O mnie IndieMind

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka