Wiadomość jest zgoła niezwykła. PAP i Rzepa donoszą, że Rosjanie aresztowali sprawców kradzieży kart A.Przewoźnika. Okazali się nimi funkcjonariusze OMONu, który okradali samolot na miejscu katastrofy.
Budujące, że milicjantów-bandziorów zatrzymano. Jednak nie wszystko w wypowiedzi naszego pana ministra Grasia mnie przekonuje, bo czytamy: "Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w niedzielę, że aresztowano trzech funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON, którzy bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku okradli konto Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi" - i to OK. Ale drugie zdanie już mniej:
"Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - mówił Graś w Radiu Zet".
Błyskawicznie? Czyli kiedy? Chzba dopiero po ujawnieniu kradzieży przez mieszkającą w Polsce rodzinę zmarłego? Bo błyskawicznie to chyba od razu na miejscu zdarzenia, a nie w dwa miesiące później?
Co więcej, na stronie
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7977154,Gras__aresztowano_funkcjonariuszy_OMON__ktorzy_okradli.html?skad=rss
czytamy: "Kart Przewoźnika użyto trzykrotnie w Smoleńsku - w dniu katastrofy i w kolejnych dniach".
To rzeczywiście z tym ich zatrzymaniem była istna błyskawica!
ALe ja nawet nie mam pretensji do Rosjan o to, że mają skorumpowaną policję - bo na co dzień sami przez to cierpią. Za to mam pretensje do Grasia, że tak niemożebnie ściemnia!