Szymon Ziółkowski Szymon Ziółkowski
328
BLOG

Bog się rodzi - moc truchleje ?

Szymon Ziółkowski Szymon Ziółkowski Kultura Obserwuj notkę 0

                                    BÓG SIĘ RODZI - MOC TRUCHLEJE ?

 

           Jak co roku przyszły święta. I choć w życiu publicznym, w mediach i na szczytach władzy o Bogu wspomina się jak na lekarstwo i to coraz częściej w kontekście walki z krzyżem; to ze świąt nikt nie zamierza rezygnować. Zbyt wielki to w czasach dzisiejszych biznes. Wyliczono, że sam tylko „święty Mikołaj” ma zasadniczy wpływ na wymiar budżetów narodowych w niemal wszystkich zakątkach świata.

           Nie inaczej jest i u nas, nie inaczej w samorządach. Wszak do obdarowania jest wielu potrzebujących, więc jak porzucić tradycję świętego Mikołaja? I choć z roku na rok coraz bardziej zapracowany zostawia prezenty pod naszymi choinkami, to są miejsca gdzie można go spotkać osobiście. I to nie takiego w czerwonym kubraku z pomponem, ale w stroju biskupa, by kontynuować tradycję przez prawdziwe wzorce.

           Przyszedł więc „prawdziwy święty Mikołaj” do potrzebujących dzieci ze szkół gminy Teresin. Witano go z pokłonem i cześć mu oddając. Od progu „dzień dobry” mówił, a nie pochwalony. Przyszedł jak sam to ujął       „z dwoma czarnymi aniołami”. Przyszedł i pytał się  „o niegrzeczne dzieci”. Ponieważ niemal wszystkie były grzeczne, to z trudem znalazł pomoc do rozdawania prezentów. Obiecał w nagrodę zabawkę, ale z obietnicy się nie wywiązał. I choć pewnie o tym nie wie (bo musiał by być święty), to łzy i rozczarowanie dziecka za sobą zostawił. Do końca podarków nie rozdawał, bo śpieszył się na kolejną imprezę. Wieść niesie, że na obdarowanie czekali radni i sołtysi. Kto był tym „świętym Mikołajem”? Trudno powiedzieć, bo miał brodę na gumce. Ja też musiał bym zgadywać, choć znam takiego jednego przebierańca. Jednak myślę sobie, że łatwiej przebrać się za kucharza od grochówki, czy strażaka na festyn. Za świętego przebrać się nie można, czego dowodzi powyższy opis.

           Co jeszcze słychać mówiąc w świątecznym nastroju „w naszej parafii”? Znowu szopa powstała. O jaka olbrzymia – prawie jak dom parafialny. Radość wielka. Zmieści się więcej „bydła, pasterzy i siana”. Ale cóż to? Ktoś (zapewne z naszej rodziny parafialnej”) ukradł w noc świąteczną dwie figury świętych. Oburzenie z ambony popłynęło. I muszę powiedzieć, że nie wyglądało na świąteczne. Zapewne jednak mało kto się tym przejmie. Wszak u nas w okolicy kradnie się i łamie prawo (jak by to ująć najtrafniej?) „nagminnie”. Mówię o tym od lat, lecz kogo to obchodzi? Liczy się biznes. Największy piewca i propagator „świętego Mikołaja”.

           A „Pan Niebiosów Obnażony”. Czyli wszystko w normie.

 

           Wszystkim życzę Nadziei. Nadziei, mimo całego tego fałszu wokół nas. Nadzieja, to mój napęd niewyczerpany.

                                                             Pozdrawiam Szymon Ziółkowski.

 

P.S. Ostatnio miałem dużo pracy, ale będę teraz pisał więcej. Tematy sypią się jak z rękawa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura