Michał Gniadek-Zieliński Michał Gniadek-Zieliński
439
BLOG

Quo vadis, papa?

Michał Gniadek-Zieliński Michał Gniadek-Zieliński Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Już dawno zamierzałem podnieść rękawicę i wziąć się za ten temat. Cały czas jednak twierdziłem, że to w złym smaku, że nie należy się za to brać. Jak to ja?-ja miałbym krytykować Jego Świątobliwość? Miałbym krytykować decyzje Namiestnika Chrystusa na Ziemi?

Z czasem stwierdziłem, że wolę być skarcony i pouczony, niż przyglądać się temu szaleństwu ze sztuczną pokorą. Zresztą, z nieomylnością Papieża mamy do czynienia wyłącznie wówczas, gdy ten Papież nie kwestionuje nieomylności swoich poprzedników. To logiczne koło, stoi na straży tradycji. Jego Świątobliwość Franciszek nie dorasta do pięt swojemu poprzednikowi, że już nie wspomnę o ostatnich Piusach. Franciszek jest papieżem, za którego musze się ciągle tłumaczyć. Nieustannie objaśniać co miał na myśli, bądź też, że to co miał na myśli w istocie nie ma przełożenia na naukę Kościoła. Muszę t niezwykle często, wyjaśniać jego niekonsekwencję.

Z czasem tych spraw nagromadziło się tyle, że zacząłem się już wstydzić swojego Papieża. Powtarzam: wstydzę się JŚ Franciszka! Tak. Brzmi to strasznie- bezczelnie, bez dwóch zdań. Ale jednak jest prawdą. Co więcej- jest bezczelnie prawdziwym stanowiskiem tradycji. Wiem, że to nie jest dobrze mówić, że się jest katolikiem i się wstydzi swojego Papieża.  Ale gdy Papież robi/mówi głupoty? „Niech mowa wasza będzie prosta: tak, tak - nie, nie.”, jak mówi Ewangelia.

image

Problemy z JŚ Franciszkiem zaczęły się już u zarania jego pontyfikatu. Najpierw nie przyodział tradycyjnego stroju na ogłoszenie jego nominacji, później nie chciał  mieszkać w papieskich apartamentach, tylko w hotelu. Potem znów miał problem z tradycyjnym obuwiem papieskim. Niechciał (i nie chce) nosić czerwonych butów, których to wyrobem od pokoleń trudnił się jeden zakład szewski. Ciekawe jak upadek tej firmy uzasadniłby Franciszek? Papież od początku stał się ulubieńcem mediów, szczególnie lewicowych. Te jego pokazówki, związane z pogardą dla przepychu dla nich były zapowiedzią przyjścia Papieża reformatora. Zjawisko to zaostrzało się podczas zestawień z jego poprzednikiem, JŚ Benedyktem XVI, który uchodzi (słusznie zresztą) za największego tradycjonalistę od czasów JŚ Piusa XII. Ojciec Święty Franciszek dał się niestety wciągnąć w tą wizerunkową grę. Zapewne liczył na to, że przychylność mediów dotychczas- jak mu się zdawało- antykatolickich- pozwoli mu na skuteczniejszą ewangelizację. Niestety, to nie On wykorzystał te media, które w rzeczywistości są całkowicie tak samo antykatolickie jak przedtem, ale one wykorzystały Jego. Reinterpretując, bądź zwyczajnie przekręcając jego wypowiedzi uwiarygadniali w oczach katolików swoje idee, takie jak np. legalizacja homoseksualizmu w Kościele, rozwody, kapłaństwo kobiet, etc.

Dla mnie Pontifex Maximus Franciszek stał się symbolem dzisiejszego upadku Kościoła. Upadku w duchu rozmywania się granic między tym co jest dobre, a co jest złe. Papież stał się dla mnie symbolem kompromisu, kompromisu który jest tak obcy chrześcijaństwu. Ileż to krwi chrześcijańskiej popłynęło, dlatego, że wiara ta nie chciała czcić „boskości” Cezara? A teraz, nasz własny Papież, zachęca byśmy zreformowali nasz system pojęć. Byśmy oprócz Chrystusa, czcili także tolerancję i demokrację. Ja chcę zaś czcić tylko Prawdę, a Prawda to Bóg!

Część katolików, broni Franciszka, powołując się na jego powrót do korzeni chrześcijaństwa, do ubóstwa i pokory. To ubóstwo jest jednak tylko pozorne, samo w sobie nie przynosi Kościołowi niczego dobrego. Nie chciał mieszkać w apartamentach, tylko w hotelu. Być może z powodów bezpieczeństwa, ale tego nie wiem. Fakty są takie, że po prostu nie chciał. Płaciliśmy więc jako wierni nie tylko za utrzymanie dworu papieskiego (gdzie Papież nie urzędował) ale i hotelu, gdzie się czasowo znajdował. To takie oszczędne? Co do pokory:  Jakiś czas temu, gdy Franciszek pytany był o swoją ocenę sprawy z homoseksualnymi rozrywkami jednego z kościelnych hierarchów, odpowiedział: „a kimże ja jestem, by go osądzać”? Media lewicowe prześcigają się w coraz to milszych wypowiedziach nt. nowoczesności Papieża i jego walki z zaściankowością Kościoła. Cały świat już mówi tylko o tym, że „Papież Franciszek wspiera homoseksualistów”. Tzw. media prawicowe, z Terlikowskim na czele, mało się nie uduszą z zachwytu nad papieską pokorą. Ja natomiast płaczę, płaczę z rozpaczy.

Płaczę, bo jak to kim do cholery jesteś Ojcze Święty? Papieżem, Głową Świętego, Apostolskiego i Powszechnego Kościoła! Namiestnikiem Chrystusa na ziemi! Najwyższą instancją na ziemi w sprawach moralnych! Kto zatem ma pouczać wątpiących i pokazywać im co jest dobre a co złe? Kto ma być dla zbłąkanych katolików drogowskazem? Grzechy należy potępiać, bo wszystko co nie jest potępione jest dozwolone. W moralności chrześcijańskiej nie ma szarości, nie ma wszelkich innych stanów pośrednich. Można być albo dobrym, albo złym- albo gorącym, albo zimnym.

Franciszek jest osobnikiem z zewnątrz. Nie jest Europejczykiem i nie ma szacunku do europejskiej kultury, której najwyższym przykładem jest Tradycja Katolicka. Kontakty z Lefebrystami, które za pontyfikatu JŚ Benedykta XVI układały się coraz lepiej, za Franciszka zostały niemal całkowicie zerwane. W momencie, gdy już wydawało się, że może dojść do spektakularnego pojednania. Ze wszystkimi bowiem chce się Ojciec Święty jednać, tylko nie z tradycjonalistami. Dla wszystkich jest w Kościele miejsce, tylko nie dla tradycjonalistów. Nie tak dawno, JŚ Franciszek krytycznie wypowiadał się o odnowie tradycyjnej liturgii. Mówił, że nie rozumie dlaczego tyle młodych ciągnie do dawnej liturgii, jednak wie, że ta moda jest chwilowa i na szczęście się zaraz skończy. Otóż nie, nie skończy się, ale będzie się cały czas rozwijać, co może z czasem doprowadzić do naprawdę groźnej sytuacji, jeśli Papież ostentacyjnie będzie odtrącał tradycjonalistów. Planowana likwidacja Gwardii Szwajcarskiej jest policzkiem dla Europy, jednak to teologiczne nowinki Franciszka staną się zapalnikiem.

Pod koniec zeszłego roku miała miejsce wizyta Jego Świątobliwości w siedzibie

Parlamentu Europejskiego. Franciszek wygłosił tam mowę pełną pochlebstw, która każdemu trzeźwo myślącemu katolikowi zapaliła alarmową żarówkę w mózgu. Chodzi, przede wszystkim o słynne słowa Papieża, że „wszyscy pójdziemy do nieba”. Jest to ewidentnie coś sprzecznego ze Świętą Nauką Kościoła Katolickiego. Jak to wszyscy? To mnie tu się od przedszkola uczy, że jest niebo, czyściec i piekło i że niegrzeczne dzieci idą do piekła, a grzeczne do nieba, a tymczasem Ojciec Święty twierdzi, że wszyscy idziemy do nieba? Zbrodniarze, seryjni mordercy i  gwałciciele też? To straszne. Papież nigdy nie sprostował tej wypowiedzi, więc całkowicie się z nią identyfikuje jak widać.

Potem miało miejsce słynne stwierdzenie, że psy też idą do nieba. No bo jak wszyscy, to wszyscy! Z pewnością protisty zwierzęce również!  Co tu komentować, chyba każdy wie, że takie rzeczy tylko w bajkach. Niedługo później był coroczny masowy chrzest w Rzymie. Podczas tego chrztu, JŚ Franciszek zezwolił na roznegliżowanie swoich piersi karmiącym matkom.  Dobra, tutaj kilka słów. Nie należę, do ludzi nadpobudliwych w kwestii ubioru kobiet i choć zachęcam by nosiły nakrycie głowy w kościele, to nie każę im chodzić we włosiennicy, ani nawet spódnicach do ziemi etc. Oczywiście, że należy w kościele mieć odpowiedni strój, nie odkrywający zbyt dużej ilości ciała. Sądzę, ze niedopuszczalne są odkryte ramiona, czy duży dekolt odsłaniający piersi, ale w zasadzie nie mam zbyt wygórowanych żądań w tym zakresie (własnej dziewczyny nie umiem nawet do kapelusza przekonać). Ale żeby odsłaniać piersi? Podczas Mszy Świętej? No trochę szacunku, chyba można nakarmić swe pacholęcie przed wyjściem z domu, albo po powrocie. Litości to przecież tylko godzina, przez godzinę na pewno nie umrze z głodu!

image

Najbardziej kontrowersyjne było jednak to co miało miejsce podczas pielgrzymki na Filipiny. Ojciec Święty pokazał, wraz z kardynałem Tagle, szatański symbol, który został celowo wprowadzony do języka migowego jako „kocham cię”. Sądzę, ze Papież nie zrobił tego z premedytacją, ale naprawdę chciał pokazać swoje zainteresowanie i opiekę duchową nad głuchoniemymi. Mógł jednak staranniej dobierać znaki. Myślę, że jako głowa Kościoła powinien doskonale sobie zdawać sprawę, że jest to symbol szatana i zastąpić go czymś innym, np. tak chętnie pokazywanym przez nastolatki sercem ze złożonych odpowiednio dłoni. Sądzę, że głuchoniemi wówczas również zrozumieliby Papieża, zaś On nie naraziłby się on na różne negatywne komentarze względem swojej osoby.

Ciężki okres dla chrześcijan. Głęboka ateizacja Europy,  eksplozja obyczajowa lewicy na nieznaną dotychczas skalę oraz ludobójstwo w tzw. Państwie Islamskim. Na taki okres przydałby się Papież twardy. Nieustępliwy głosiciel Jedynej Wiary i jej gorliwy obrońca. Papież, który byłby w stanie nawet wypowiedzieć krucjatę, aby ratować bliskowschodnich chrześcijan. Takim papieżem nie jest Franciszek. Nie jest dobrym papieżem na te czasy. Pozostaje się zatem tylko modlić, by następny podołał wyzwaniu i wprowadził Kościół w XXI wiek nie na kolanach, ale po „ściętych głowach swych wrogów”.  Dumny i wierny Chrystusowi.

Takiego Kościoła chce. Na razie jednak idziemy w inną stronę? Tylko quo? Quo vadis, papa? Quo vadis Eclesia?

Na co dzień nic, w wolnych chwilach różnie. Zapraszam na mój facebookowy profil: Michał Gniadek-Zieliński na Fejsbuku!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo