Mój syn, jak pewnie większość dzieci i nastolatków, uwielbia hot-dogi i hamburgery. Do pewnego czasu ulegałam mu i od czasu do czasu chodziliśmy w jego ulubione miejsca. Jednak już od kilku (kilkunastu?) lat informacje na temat zawartości wołowiny w hamburgerach, a mięsa ogólnie w parówkach sprawiły, że zaczęłam dziecku sama robić "fast-foody".No, musiałam też odczekać, aż syn zaakceptuje pewne prozdrowotne innowacje ;-D Z zaznaczeniem, że z pewnością w warunkach domowych można je zrobić nieco taniej lub troszkę drożej, niż gotowce, za to na pewno nie są one szybkie. Ale czego się nie robi dla dobra dzieci ;-D
Hot-dogi:
podłużne bułki, wędzona pierś kurczaka, ketchup, musztarda, dodatki w postaci plasterków ogórków kiszonych, pomidorów, kapusty kiszonej, sałaty, rzodkiewki itp.
Bułki przekrawam wzdłuż (nie do końca), z piersi wykrawam długie kawałki (grubości mniej więcej parówki), grilluję to na patelni. Przyrumienione bułki smaruję lekko musztardą, wyciskam trochę ketchupu, dodaję pozostałe składniki. I już.
Hamburgery:
Kawałek wołowiny ok. 40-50 dag (jeśli będzie za dużo, to zostanie na następny dzień) mielę lub drobno kroję (kroję wtedy, jeśli mięsa jest naprawdę mało). Pół sporej cebuli kroję w drobną kostkę i przesmażam na odrobinie oleju. Do zmielonego mięsa dodaję cebulę, jajko lub nawet dwa, troszkę bułki tartej, sól (niewiele), pieprz, drobno pokrojone oliwki, ewentualnie kapary lub pieprz marynowany (po prostu - co tam mam w lodówce), łyżeczkę musztardy. Wszystko dokładnie mieszam (dobrze jest odstawić do lodówki choć na godzinę, masa będzie lepiej się trzymać). Następnie z masy formuję okrągłe, bardzo płaskie kotlety i smażę je na patelni. Bułki (okrągłe) przekrawam wzdłuż na pół i też opiekam na suchej patelni. Na przekrojonym spodzie bułki układam hamburger i dodaję cieniutko pokrojoją cebulę, plasterki sera żółtego, ogórki kiszone itd. Oczywiście, ketchup chętnie widziany ;-D
