taxi-rock taxi-rock
301
BLOG

Co się dzieje z Manchesterem United ?

taxi-rock taxi-rock Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Czerwone Diabły już po 25 minutach meczu prowadziły z beniaminkiem Premier League West Bromwich Albion 2:0 i to na własnym terenie, kto mógł przypuszczać, że po końcowym gwizdku gospodarze do swojego konta będą mogli dopisać tylko jeden punkt ? Ja na pewno nie, choć fakty przed meczem mogły sugerować coś innego. 

 
West Bromwich Albion, czyli świeżo upieczony beniaminek jest jednym z kandydatów do spadku z ligi, a przynajmniej był choćby po pierwszym spotkaniu ligowym, gdy uległ Chelsea aż 0:6. Później jednak podopieczni Roberto Di Matteo pokazali, że łatwo się nie poddadzą. Gdy we wrześniu sensacyjnie pokonali Arsenal, wiele osób uznało, że to jednorazowy wyskok, ale dziś znów grali na wyjeździe ze znacznie lepszym zespołem i znów zaskoczyli. Choć może nie tyle WBA pokazało kawał świetnego futbolu, co po prostu Czerwone Diabły znów zawiodły. 
 
Piłkarze Alexa Fergusona grają w tym sezonie w kratkę i choć na Old Trafford do tej pory wygrywali, to w meczach poza domem zaledwie remisowali (cztery remisy w czterech meczach poza Old Trafford!). Dziś jednak stracili punkty u siebie, w Tearze Marzeń, a za rywala nie mieli Chelsea, czy Arsenalu, a własnie West Bromwich Albion. 
 
Znane z żelaznej defensywy Diabły w tym sezonie prezentują się fatalnie w destrukcji. W 8 meczach stracili aż 11 goli. Do tej pory można to było wytłumaczyć brakiem Rio Ferdinanda, którego na środku obrony zastępował Jonny Evans. Jednak gdy Anglik wrócił do składu, spodziewałem się lepszej gry w tyłach i się zdziwiłem. W dzisiejszym meczu fatalny błąd popełnił Edwin van der Sar, który zazwyczaj broni bardzo pewnie. Błąd Holendra poskutkował utratą dwóch punktów, jednak nie można całą winą obarczać bramkarza. 
 
Już trzeci raz w tym sezonie Man Utd traci punkty w sytuacji, w której jeszcze przed dwoma laty spokojnie by wygrał. Najpierw było spotkanie z Fulham, w którym Czerwone Diabły objęły prowadzenie na 6 minut przed końcem, by ostatecznie w doliczonym czasie gry stracić bramkę i 2 punkty. Następnie kibice z Manchesteru przecierali oczy ze zdumienia, gdy na Goodison Park ich idole tracili dwie bramki już w doliczonym czasie i ostatecznie remisowali wygrany mecz. Dziś znów pomimo dwubramkowego prowadzenia piłkarze Fergusona dali sobie wbić dwie bramki, w tym jedną samobójczą i drugą po ewidentnym błędzie bramkarza. 
 
Jeszcze niedawno Man Utd bił rekordy pod względem ilości spotkań z rzędu bez utraty gola. W tym sezonie Czerwone Diabły tracą średnio 1,37 gola na mecz i poprawy w grze defensywnej wciąż nie widać. Na pewno Fergusonowi nie pomagają kontuzje czołowych graczy. Wayne Rooney wciaż nie może dojść do siebie po kontuzji kostki i aferze obyczajowej z prostytutką w roli głównej. Rio Ferdinand dopiero wraca po kontuzji, której nabawił się przed mistrzostwami świata, Antonio Valencia przechodzi rehabilitację po tym jak doznał złamania nogi, a Owen Hargreaves nękany ciągłymi urazami kolan nie rozpoczął meczu w pierwszym składzie od ponad dwóch lat! Jednak czy to usprawiedliwia regularne tracenie punktów w meczach, które są już praktycznie wygrane ? 
 
Biorąc pod uwagę formę mistrza kraju, londyńskiej Chelsea, Manchester może po raz pierwszy od wielu lat odpaść z walki o tytuł mistrzowski już zimą, lub na początku wiosny. Choć jako kibica Arsenalu specjalnie mnie to nie martwi. 
 
taxi-rock
O mnie taxi-rock

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości