Z pewnym zdziwieniem przyjąłem enuncjacje pewnego prezesa pewnej partii politycznej, występującego przeciwko instytucji tzw. zabezpieczenia, czyli wydania przez sąd na drodze cywilnej zakazu publikacji. A to dlatego, że sam, jakiś czas temu, dokładniej 11 sierpnia, pisałem krótko, dlaczego uważam instytucję zabezpieczenia za niezgodną z konstytucją. To była seria wpisów na twitterze, które publikuję poniżej z pewnymi poprawkami redakcyjnymi i uzupełnieniami.
Chodzi o sprawę cenzury prewencyjnej nałożonej na dziennikarza Gazety Polskiej, Piotra Nisztora, w sprawie jego pomówień pod adresem Zbigniewa Bońka. Że Nisztor jest podejrzewany o bycie przedłużonym ramieniem partyjnych służb, korzystanie z przygotowanych kompromatów i wykonywanie partyjnych zleceń było wielokrotnie opisywane, stąd w jego obronie staje prezes partii.
Mój tekst z 11 sierpnia:
Zaraz zlecą się do mnie jak sępy prawnicy, zwłaszcza jeden, ale chcę stwierdzić, że tzw zabezpieczenie powództwa w postaci zakazu rozpowszechniania określonych treści jest formą instytucjonalnej cenzury prewencyjnej nakładanej przez organy państwa, w tym przypadku sądy.
Konstytucja zakazuje expressis verbis cenzury prewencyjnej:
Art 54 2. "Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane"
i zakaz ten powinien dotyczyć również orzeczeń sądowych.
Wyroki sądów nie powinny być sprzeczne z prawem wyższego rzędu, jakim jest konstytucja.
Tak, wiem TK się wypowiadał w tej sprawie kiedyś tam i powiedział, że zasadniczo 'hm'.
Wiem również, że "zasady stosowania określi ustawa" jest wybiegiem często stosowanym do ominięcia jednoznacznych zapisów ustawy zasadniczej, zwłaszcza w ostatnich 2 kadencjach prezydenta i Sejmu.
Ale
art. 755 § 2 k.p.c. "W sprawach o ochronę dóbr osobistych zabezpieczenie polegające na zakazie publikacji może być udzielone/.../"
jest jawną kpiną z Konstytucji, czyniąc zakaz cenzury prewencyjnej nieskutecznym i w związku z tym powinien być zniesiony.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w ostatnich czasach najbardziej medialne były zabezpieczenia nakładane na najobrzydliwsze postacie życia publicznego, zawodowych nienawistników i potwarców w rodzaju Michalkiewicza, dokonującego zemsty medialnej na bezbronnej ofierze, ale z drugiej strony np na dziennikarza Polityki Grzegorza Rzeczkowskiego, opisującego system działania prokuratury pod nadzorem ministra Ziobry, na dziennikarzy Gazety Wyborczej opisujących dziwne obyczaje w Narodowym Banku Polskim sterowanym przez Adama Glapińskiego.
Po prostu jestem przeciwnikiem wywracania Konstytucji na nice przez rozmaite "określi ustawa", nie tylko zreszta w kwestii zakazu cenzury prewencyjnej ale całego pakietu przepisów ustrojowych, które powinny być opisane w Konstytucji i niepoddawane wtórnej reinterpretacji.
Jednak to co dla mnie było przyczynkiem do żądania usunięcia niekonstytucyjnego przepisu prawa, dla prezesa było pretekstem do wezwania do skutecznego rozprawienia się z sędzią, wszczęcia przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego i wydalenia z zawodu, w charakterystycznym dla niego stylu insynuacji i pomówień:
Trudno nie odnieść wrażenia, że sąd decydując tak, a nie inaczej, wysługuje się jakimś interesom. Nie wiem jakim, ale przecież każdy, kto uczciwie spojrzy na tą sprawę, widzi, iż nie o przestrzeganie prawa w niej chodziło, a o jakieś inne względy
Naszym obowiązkiem jest doprowadzenie do tego, by te naruszające prawo wyroki były szybko uchylane, a wydający je sędziowie pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a w konsekwencji usuwani z zawodu.
Demontaż systemu prawnego doszedł do stadium, gdy szef partii domaga się od sądu wyroku po swojej myśli. Jeśli sędzia takiego wyroku nie wyda, poniesie odpowiedzialność dyscyplinarną i zostanie wydalony z zawodu. Po to była "reforma wymiaru sprawiedliwości".
PS. Mam też duże wątpliwości co do prawidłowości wyroku przeciwko Nitek-Płażyńskiej, ale nie znam dokładnie okoliczności sprawy. Przypominam jedynie, że będąc uczestniczką rozmowy miała prawo do udokumentowania jej.
Zobacz galerię zdjęć:
Popołudnie i ranek