Zimowy Sztokholm
Zimowy Sztokholm
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
214
BLOG

Źródła Marca 68

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 18
8 marca na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się wiec studencki w obronie relegowanych wcześniej studentów: Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Niewielu zapewne uczestników zdawało sobie sprawę z dalekosiężnych konsekwencji tego wydarzenia

Władysław Gomułka po zwolnieniu ze swojego uwięzienia i odzyskaniu władzy nad partią komunistyczną był witany entuzjastycznie przez wielotysięczne masy na placu Defilad w Warszawie 24 października 1956. To było, aż do czasów współczesnych i wieców organizowanych przez Donalda Tuska, największa demonstracja, jaką oglądała Warszawa, 

Przemówienie Władysława Gomułki i wiec na Placu Defilad w Warszawie w 1956r.

https://youtu.be/pwQTHsMSDF8?si=NGsruVe39dmUQ3s_

W Gomułce Polacy pokładali wielkie nadzieje liberalizacji i demokratyzacji. Rok później, w rocznicę Października, nakazał zamknąć popularny studencki, liberalny tygodnik “Po Prostu”, a demonstracje studenckie w jego obronie kazał rozpędzić policji. Potem było już tylko gorzej. Gomułka nie był liberałem ani demokratą, był dość ograniczonym komunistycznym dogmatykiem, nieznoszącym sprzeciwu ani odmiennego zdania. Coraz to któryś z niezależnych pisarzy narażał się na jego gniew, potępienie w partyjnej prasie, zakaz publikacji, wyrzucenie z pracy lub, co gorsza, więzienie. Jedyna różnica z innymi krajami komunistycznymi była taka, że kary więzienia były krótsze.

Jednocześnie dogmaty gospodarki socjalistycznej, typu stalinowskiego, nakazowo-rozdzielczej, czasami nazywanej gospodarką wojenną powodowały chroniczną zapaść ekonomiczną, braki podstawowych produktów. Entuzjazm dla Gomułki dawno znikł we wszystkich warstwach społecznych, intelektualiści chcieli wolności myśli, lud chciał dobrobytu zamiast wystawania w kolejkach za mięsem, za papierem toaletowym, którego zawsze brakowało. Niezadowolenie było coraz silniejsze, a lęk przed władzą coraz mniejszy po ustaniu stalinowskiego terroru lat 50.

Gdy władza traciła swoją najsilniejszą broń zaczęły się ruchy odśrodkowe w samej partii, z których dwa były najpoważniejszym zagrożeniem dla monopolu władzy Gomułki. Po części byli to odsunięci na boczny tor wysocy członkowie partii kojarzeni ze stalinizmem, w większości pochodzenia żydowskiego, bez realnej władzy ale znienawidzeni przez Gomułkę. Byli nazywani rewizjonistami, przeszli przemianę ideologiczną, domagali się głębokiej liberalizacji i demokratyzacji. Drugim zagrożeniem dla władzy Gomułki był krąg skupiony wokół wpływowego generała Mieczysława Moczara, mającego przeszłość w komunistycznym ruchu partyzanckim w czasie IIWŚ, ministra spraw wewnętrznych, kierującego policją i innymi służbami specjalnymi. Gdy rewizjoniści tracili siły i wsparcie, stając się coraz bardziej klubem dyskusyjnym byłych polityków, generał Moczar gromadził wokół siebie narodowe skrzydło partii komunistycznej, szukał też kontaktów poza partią próbując przekonać do siebie część środowisk pozapartyjnych, dowartościowując kręgi byłych partyzantów Armii Krajowej.

Wreszcie Gomułka był w pogłębiającym się konflikcie z Kościołem Katolickim. Nie dochodziło już do ekscesów jak w czasach stalinowskich, ale aparat przemocy stosował dokuczliwe, punktowe utrudnienia, zakaz budowy nowych kościołów, zakaz wyjazdów zagranicznych (do Watykanu), aresztowanie obrazu/ikony Matki Boskiej Częstochowskiej, ot drobne uszczypliwości, które tylko wzmacniały rolę Kościoła.

W roku 1962 powstała inicjatywa towarzysko-środowiskowa, pod kierunkiem 15 letniego wówczas Adama Michnika, klub dyskusyjny zwany Klubem Poszukiwaczy Sprzeczności, pod patronatem wybijającego się na niezależność komunistycznego intelektualisty o międzynarodowym autorytecie, Adama Schaffa. W trakcie swojego krótkiego istnienia, klub został skrytykowany przez Gomułkę rok później a następnie rozwiązany. Klub gromadził głównie uczniów warszawskich renomowanych szkół średnich, wielu z jego uczestników znało się na gruncie towarzyskim już wcześniej, wielu z jego najaktywniejszych reprezentantów było dziećmi funkcjonariuszy partyjnych związanych z frakcją rewizjonistów. Nawiązane wówczas nieformalne kontakty zostały utrzymane i trwały przez długi czas, również po upadku komunizmu, co nadawało tej grupie charakter ekskluzywny, zamknięty dla osób z zewnątrz.

Pozycja Gomułki, podgryzanego przez opozycję wewnętrzną pod przywództwem generała Moczara, słabła. Zaczęła się seria drobnych wydarzeń, każde z nich niewielkiego znaczenia, układających się jednak w ciąg prowadzący do wielkiego rozwiązania. Pierwszym z nich były polskie reakcje na wybuch Wojny 6 dniowej, między Izraelem a państwami arabskimi. Szybka klęska Arabów wspieranych przez Związek Sowiecki poskutkowała nieformalnym opowiedzeniem się po stronie Izraela, wyrażonym popularnym sformułowaniem “Nasi Żydzie spuścili manto ruskim Arabom”. Określenie “Nasi Żydzi” odwoływało się do żydowskich emigrantów z Polski, którzy, jak uważano w Polsce,, dowodzili wojną i wywiadem izraelskim. Podobno odbyło się nieformalne spotkanie rewizjonistów z poparciem dla Izraela, które rozwścieczyło Gomułkę. Swojej wściekłości dał wyraz na forum partyjnym, jak i publicznie, oskarżając sympatyków Izraela o nielojalność wobec Polski i bycie piątą kolumną.

Kolejnym wydarzeniem była inscenizacja sztuki dziewiętnastowiecznego polskiego poety romantycznego, mającego status wieszcza, Adama Mickiewicza przez reżysera Kazimierza Dejmka w 1968. W tekście sztuki padają słowa mające odniesienie do wydarzeń z lat 1820 i zduszenia niezależnych stowarzyszeń studenckich przez władze carskiej Rosji, która wówczas panowała nad Polską. To wystarczyło, by grupki widzów oklaskiwały każdą wzmiankę o rosyjskiej przemocy, odnosząc je do czasów współczesnych i dominacji sowieckiej w PRL. Te klaskane demonstracje antysowieckie spowodowały interwencję sowieckiego ambasadora i zdjęcie przedstawienia ze sceny Teatru Dramatycznego. Ostatnie przedstawienie miało miejsce 30 stycznia 1968 po czym grupka młodych widzów przeszła przez Warszawę na mniej lub bardziej spontaniczną demonstrację protestacyjną pod pomnikiem Adama Mickiewicza na ulicy Krakowskie Przedmieście w Warszawie. Policja zatrzymała kilku jej uczestników,a następnie dwóch z nich relegowanu z Uniwersytetu Warszawskiego: Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Przeciwko zamknięciu przedstawienia protestowali intelektualiści i pisarze, ówczesne elity kultury, co jeszcze bardziej umocniło Gomułkę w jego decyzjach.

Na dzień 8 marca zwołano wiec na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego w obronie relegowanych studentów Michnika i Szlajfera. Inicjatorami byli członkowie tzw komandosów, mniej więcej ta sama grupa towarzyska, która powstała po rozwiązaniu Poszukiwaczy Sprzeczności. Wśród studentów kolportowane były ulotki. Na wiecu odczytano deklarację w obronie relegowanych. Rektor UW nakazał uczestnikom rozwiązanie wiecu w ciągu kwadransa i rozejście się. Tymczasem w okolicach Uniwersytetu i na dziedzińcu zaczęły szybko gromadzić się, zwożone autobusami, oddziały policji i tzw ORMO, ochotniczej policji, które zaczęły brutalną pacyfikację wychodzących z dziedzińca Uniwersytetu studentów, ale również pracowników naukowych. Zaczęły się zatrzymania i aresztowania. W akcji pacyfikacyjnej zaangażowano ponad 2000 milicjantów i ORMOwców.   

Już następnego dnia, 9 marca, rozpoczęły się pierwsze procesy uczestników przed kolegiami ds wykroczeń. Jednocześnie fala protestów i demonstracji studenckich zaczęła rozlewać się po całej Polsce, za nią poszły pacyfikacje i represje. Ostatni wiec odbył się 28 marca.

W kontrolowanej przez partię komunistyczną prasie pojawiły się prawie natychmiast artykuły wskazujące winnych demonstracji i podżegaczy. Byli nimi, w panującej wówczas nowomowie, “syjoniści” i staliniści. Jasne było, że chodziło o Żydów jako takich. Kierunek propagandzie i represjom nadawał generał Moczar, Gomułka stracił inicjatywę. Próbował lawirować, w końcu 19 marca na zwołanym pospiesznie wiecu partyjnym wygłosił dwugodzinne przemówienie, rozpowszechniane w prasie, w którym przejął kampanię antysemicką, nieco ją jedynie zmiękczając, co nie miało wielkiego znaczenia. W państwowych przedsiębiorstwach, innych nie było, odbywały się przymusowe wiece potępienia syjonistów, mające imitować spontaniczność i oddolność.

Rozpoczęła się akcja czyszczenia zakładów pracy, uczelni, instytucji naukowych, aparatu państwowego, wojska, mediów, oświaty, służby zdrowia i środowiska naukowych z Żydów, którym zaoferowano “ułatwioną, dobrowolną procedurę emigracyjną dla chętnych”. Oznaczało to przyspieszone zrzeczenie się polskiego obywatelstwa, zbycie większości majątku nieruchomego i paszport w jedną stronę, nie upoważniający do powrotu do Polski. 

Mimo że akcja propagandowa została wyciszona już w pod koniec maja, a sam Gomułka zaczął sobie zdawać sprawę ze szkód, jakie ona wywołała, czemu dawał wyraz na forum partyjnym, to raz puszczona w ruch maszyneria nie dała się zatrzymać. Emigracja trwała, nie powstrzymano, ani nie odwrócono skutków czystek

Jedynie nieliczni Polacy odważyli się otwarcie, publicznie protestować przeciwko antysemickim czystkom, inni widzieli w kampanii szansę na własny awans i objęcie stanowisk opuszczonych przez wyrzuconych z pracy naukowców, intelektualistów, pracowników urzędów. Ci nazywani byli pogardliwie “marcowymi docentami” ze względu na ekstra szybką ścieżkę kariery i brak kwalifikacji merytorycznych i moralnych.

Rezultatem czystek była emigracja około 13 000 - 20 000 Żydów, ostatnia taka fala. Po nich nie miał już kto emigrować, pozostali nieliczni, którzy mieli Polskę jako hobby. 1000 lat żydowskiej historii w Polsce zakończyło się, pozostały jednostki, które nie przechowają ani nie odtworzą tej jedynej w swoim rodzaju kultury. To był również koniec tej ulotnej grupy etnicznej, spolonizowanych Żydów, która pojawiła się pod koniec XIX wieku, a której ostatni przedstawiciele są moimi rówieśnikami, mieszkają w Szwecji lub Austrii, a których dzieci nie odczuwają szczególnego związku ani z Polską, ani z polskością, choć bywają wyjątki. Nie zdążono jej ani opisać ani skatalogować.

Gomułka wygrał walkę o przywództwo w partii z Moczarem w 1968, tylko po to, by władzę stracić 2 lata później w wyniku protestów robotniczych. Moczar też przegrał, został odsunięty na boczny tor i stracił wszystkie wpływy. Wygrał nowoczesny technokrata, przynajmniej na takiego chciał wyglądać, lokalny baron partyjny ze Śląska, który zbudował sobie silne wpływy w aparacie partyjnym, Edward Gierek. Nikt prawie nie przewidział, że za jego władzy rozpocznie się okres schyłkowy, a następnie koniec komunizmu. 

Wielu uczestników Marca 68 zasiliło rodzącą się w połowie lat 70 opozycję demokratyczną, która włączyła się w ruch Solidarności lat 80 i w rezultacie doprowadziła w 1989 do pokojowego, demokratycznego przewrotu najpierw w Polsce a potem w całym bloku wschodnim.

 


Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura