Fredd Fredd
343
BLOG

Donald Smuda

Fredd Fredd Polityka Obserwuj notkę 3

Przeczytałem wywiad z Robertem Lewandowskim, który w sposób oględny i godny profesjonalisty odsłania kulisy funkcjonowania piłkarskiej kadry. Przekładając z polskiego na nasze, obraz jaki się wyłania jest gorszy nawet od tego malowanego przez Jana Tomaszewskiego. Otóż, mówiąc wprost naszą kadrę prowadził idiota, bez wykształcenia, bez pojęcia o futbolu, którego w kluczowych momentach zjadały emocję i bał się zrobić cokolwiek, który w przerwie meczów bredził od rzeczy, nie miał jakiegokolwiek autorytetu wśród piłkarzy. Słowem Dyzma miał przynajmniej spryt, a Smuda nie miał kompletnie nic.

Zaskoczeni? Nie powinniśmy być. Dla średnio rozgarniętego człowiek starczyło posłuchać Smudy przez 3 minuty, by stwierdzić, że facet jest kompletnym ciemniakiem, który matury nie ma nie dlatego, że nie miał czasu, ale dlatego, że zwyczajnie go przerastała intelektualnie. Słyszeliście Smudę rozprawiającego o taktyce, komentującego taktykę innych zespołów? Oczywiście nie, nie miał i nie chciał mieć na ten temat pojęcia. Nie pamiętacie, jak stwierdził na poważnie, że psychologa nie potrzebuje, bo nikt w kadrze nie ma problemów z głową. Jak oznajmił, że piłka będzie chodzić lodzio miodzio to wygramy. Czy w 40 milionowym kraju nie ma trenerów z głową na karku, nie ma rozsądnych działaczy, dziennikarzy i komentatorów sportowych? Jeden Tomaszewski widział, że król jest nagi? Oczywiście nie. Po prostu to był Dyzma na miarę naszych oczekiwań i potrzeb, a do tego stado nie lubi jak ktoś z nim nie podąża, a poza stadem trudno funkcjonować. Poza tym, powtarzano jak mantrę „Smuda m szczęśliwą rękę”. Czyli wiemy, że to idiota, ale głupi to ma szczęście. Dlaczego W Realu czy Barcelonie nie wpadli dotąd na to, żeby zatrudnić idiotę, ale ze szczęśliwą ręką.

Dziś jest kac i złorzeczenie wśród specjalistów, bo tępi fajnopolacy śpiewają „Polacy nic się nie stało”. Ten sam mechanizm działa w polityce. Tusk bredzi o grillowaniu, tu i teraz, o nie robieniu polityki, budowaniu mostów, których i tak nie buduje się.  Wyobrażacie sobie taki bełkot w ustach Davida Camerona? Ja nie mam aż tak dużej wyobraźni. Gierek jest symbolem życia na kredyt zakończonego katastrofą, poza Rybińskim, i prawicowymi oszołomami nie ma komentatora czy ekonomisty, co by powiedział, że Rostowski to Dyzma prowadzący nas do katastrofy. Wolą tytułować tego szemranego gościa „profesorem”. Nikt nie popukał się w czoło gdy psychiatra pacyfista został ministrem obrony.

Po prostu jako społeczeństwo tacy jesteśmy, wolimy liczyć na szczęście, a nie rozsądek. Wierzymy, że jakoś to będzie, tym razem wreszcie się uda. Lubimy słuchać okrągłych słówek, zapewnień, że piłka będzie chodzić lodzio miodzio, a nie obietnic potu, krwi i łez. Robert Lewandowski siedział jak mysz pod miotłą w kadrze prowadzonej przez Smudę, dziś zastanawia się „jak to się mogło stać”. Tak kilka milionów wyborców PO będzie się zastanawiać się za kilka lat jak można było zmarnować najlepszą dekadę w dziejach Polski w ciągu ostatnich 300 lat, by zbudować górę długów z których zbudowano kilka sypiących się stadionów. Oczywiście nie mam wątpliwości, że nie dotrze do nich, że są sami sobie winni, że mówiono im dokładnie to co chcieli słyszeć, że konsekwentnie wybierali aferzystów, którzy w dodatku byli dyletantami. W każdym w miarę normalnym kraju po aferze ze sprzedażą stoczni nie istniejącemu inwestorowi, rządu nie byłoby w dwa dni, a dwa lata trwałoby rozliczanie winnych do najniższego urzędnika. 

Ale nie, oczywiście winny będzie Kaczor, mohery, Rydzyk, kryzys. I co tam jeszcze podsunie małomiasteczkowy lowelas o twarzy mongolskiego pasterza owiec jakimś cudem wyniesiony na medialne salony.        

 

Fredd
O mnie Fredd

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka