Na mojej ulicy też rośnie brzoza
Przebiła się przez płot
Jak prawda przez kłamstwa
Nie dali rady
Musieli zrobić dla niej wyjątek
Małe okienko
Zakuli ją za karę
W żelazne chomąto
Cena prawdy
Cena wolności
Cena odwagi
Historia niby zwyczajna
Ale płot niezwyczajny
Graniczny
Za płotem kamery
Przaśny blok z wielkiej plyty
Szyby do dziś na parterze
Wapnem są zamalowane
Tu też na murze graffitti
Chociaż niezwykły alfabet
Strach się było przyglądać
Jeszcze dwadzieścia lat temu
Gdy otwierała się brama
Żeby wypuścić autobus
Nie widać buziek dziecięcych
Bo w oknach wiszą firanki
Też dobrze: mogło być wapno
Wiecznie odjeżdżał, powracał
Widzicie zatem że brzoza
Nie jest całkiem zwyczajna
Rośnie, nadzieje budzi
Kierunek pędu wyznacza
Że prawda jest jak przyroda
Pokonać nigdy się nie da
Choć splywa łzą biała kora
W srogim uscisku żelaza
Lecz wiosną zielone listki
Nawet po tak długiej zimie
Siłe czuć, siłę do zycia
Nie patrzcie na nią że krzywa
Zgarbiona ponad granicą
Za nic ma wszystkie traktaty
Choć za płotem wyrosła
Liście u nas gubi
Jak okruszyny prawdy
Ukrytej tam wśród korzeni
Zbieramy je póki co w sterty
Ich mowę trudno zrozumieć
Każdy ma swoją historię
A na jesieni gdy płoną
Lub kiedy wiatr mroźny je goni
Na mgnienie oka zawisną
W powietrzu nagle zamarłym
Ich fantastyczne obrazy
Drzewo, ogień i statek
Anioł zagłady z mieczem
Zła ręka tropy ukryte
Powraca ta prawda tajemna
Powstaje z martwych, skazana
Przxychodzi do nas siedzących
Mimo iż drzwi są zamknięte
Z obawy wiecznie tej samej
Przed coraz innym narodem
Lecą iskry wprost w niebo
Na skargę sierocą
Płaczą u stóp tronu
A łzy te kapią na ziemię
Spękane usta zwilżyć
I nowe podlać brzozy
Nowym pokoleniom
Niech rośnie! nadaremno
Stal i wapno i glina
Jest prawda i jest dążenie
Jest spokój, spokój sumienia
Cierpliwość: życie zwycięży
Na wiosnę wybiją pędy
Są wieczne
A ich historia
Nieśmiertelna