TheDreamySniper TheDreamySniper
326
BLOG

Eksperci od zszywania głów z ciałem, czyli wrażenia z sejmowej debaty

TheDreamySniper TheDreamySniper Polityka Obserwuj notkę 3

Gdyby wczorajszą sejmową debatę w sprawie imig... pardon – uchodźców – sprzedawano w aptekach, jej ulotka musiałaby zawierać ostrzeżenie: „Uwaga! Może wywołać ataki senności, śmiechu, oburzenia lub (rzadko, ale jednak) satysfakcji”.

Wpierw mieliśmy bowiem do czynienia ze zjawiskiem dość dwoistym - silna kobieta, matka narodu, Ewa Kopacz, łamiącym się głosem, ciskała z mównicy błyskawicami groźnych spojrzeń. Jej rozpaczliwy apel skierowany do największej opozycyjnej partii aby w tak trudnym dla Polski momencie nie robić polityki i odrzucić na bok kampanijne cele, zwieńczyła porcja gorącego, platformerskiego samochwalstwa. Ale cóż, hipokryzja to sztuka, w której politycy rządzącej partii nie mają sobie równych, a jej przykłady we wczorajszej debacie można tylko mnożyć. Ewa Kopacz apelująca w Sejmie do obrońców życia po hucpie, którą ona i jej partia odstawili z in vitro to przecież wyjątkowo niesmaczny żart.

Podobny niesmak pozostawiły po sobie wystąpienia Grzegorza Schetyny i nieocenionej Teresy Piotrowskiej, pierwszej w dziejach katechetki występującej jako ekspert od spraw bezpieczeństwa wewnętrznego. Szczyty demagogii zostały osiągnięte, a opinia publiczna zapewniona, że miła pani w średnim wieku „prowadzi monitoring”, a „misje realizowane są za pomocą szosowych samochodów”. Jak dla mnie teraz możemy czuć się bezpiecznie. Pozostaje tylko zwrócić rozmodlone oczy do góry i westchnąć: „Niebiosa, chrońcie Ten Kraj” (bo takim poetyckim mianem zwykli ostatnio politycy Platformy określać naszą Ojczyznę).

Okazało się, że "SOLIDARNOŚĆ" to wśród polityków PO najmodniejsze słowo tygodnia. Szkoda tylko, że chodzi im o lojalność względem Niemców, a nie sióstr i braci Polaków. Mogliśmy się również dowiedzieć, że według ministra spraw zagranicznych, przejawem aktywnej polityki Polski powinno być to łamanie prawa UE, bo niczym innym, jak działaniem wbrew prawu właśnie jest wpuszczanie na teren Wspólnoty tysięcy ludzi bez dokumentów. Wniosek z doniosłych przemów Platformerskich tuzów? Otóż oczywiście – debatujmy, rozmawiajmy! Ale pamiętajcie, że wszyscy na nas patrzą, a tak w ogóle to z was zwykli faszyści.

Niewątpliwie uroczym akcentem sejmowej debaty była wypowiedź stosunkowo nowej, egzotycznej twarzy swojskich braci, posła PSL, Johna Godsona. W kaznodziejskim tonie nauczał on parlamentarzystów, jakim wielkim wstydem jest bać się imigrantów. Cóż, panie pośle, to nie panika, tylko uzasadniona obawa. To nie ślepy strach - to strach racjonalny, a przemawiają za nim mówiące więcej niż tysiąc słów obrazy atakujących węgierskie granice pseudo-uchodźców. Biednych ludzi pokazywanych w telewizji. Biednych, młodych mężczyzn z muskularnymi ciałami pokrytymi tatuażami, z biednymi zegarkami na rękach, biednymi łańcuchami na szyjach, ładujących swoje biedne smartphony przy zbiorowym gniazdku. Mężczyzn, którzy kobiety rzucają na tory, a dzieci używają jako żywych tarczy, taranując nimi policję z okrzykiem „Allahu Akbar” na ustach.

Ku mojemu zaskoczeniu, w religijny ton wypowiedzi Johna Godsona wpisał się również Tadeusz Iwiński. Coś doniosłego musiało się stać, skoro prominentny polityk polskiej lewicy powołuje się na przesłanie Kościoła. Czyżby nagła iluminacja? Abstrahując jednak od tego niewątpliwego cudu na Wiejskiej... Pan poseł Iwiński chce ekspertów od arabskiego. A tacy od zszywania głów z tułowiem? Brytyjski żołnierz zdekapitowany parę lat temu maczetą na ulicach Londynu przez "pokojowo" nastawionych islamistów zaświadczy, że się przydadzą.

Pozytywnym akcentem debaty było znakomite przemówienie Jarosława Kaczyńskiego oraz pełna zapału, merytoryczna wypowiedź posła Jakiego. Były premier jako jedyny, nie zważając na będące jedynie złudzeniem zjawisko europejskiej solidarności, zauważył że nie ma zgody społeczeństwa dla niekontrolowanej fali imigrantów. Słuchając byłego premiera, po raz pierwszy tego dnia odniosłam krzepiące wrażenie, że wreszcie znalazł się ktoś, komu zdanie Polaków nie jest obojętne. Jak dla mnie, politycy rządzącej koalicji mogliby śmiało uczyć się od niego jak być racjonalnym. Jednak oni wolą wchodzić w konszachty z niemieckim patronem ich osobistych interesów. Jak Poncjusz Piłat umyli ręce, w przygniatającej większości wstrzymując się od głosu na forum PE i tym samym, nie sprzeciwiając się oburzającemu dyktatowi Martina Schulza.

Zaraz potem na antenie Polsatu News padło stwierdzenie, że "Eurodeputowanych wybrała większość obywateli Unii, więc ich stanowisko w sprawie imigrantów to zdanie większości Europejczyków" (sic!). Czy jest jeszcze szansa na to, że polscy politycy rządzącej koalicji wezmą odpowiedzialność za swoich rodaków i zaczną walczyć w ich interesie? Marzenia, marzenia...

https://twitter.com/TheDreamySniper

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka