Ofiara w drodze do wolności.
Zastanawiasz się czasem, jakby to było, gdyby istniał świat równych możliwości, gdzie każdy miałby tej samej wielkości kawałek lasu, dwa tablety i po krowie?
To, czy jedni w końcu zapragnęliby dóbr tych drugich i wybuchłaby wojna, jest przedmiotem zadumy filozofów, socjologów, może etyków.
Jak wyglądałby świat, gdyby każda ofiara przemocy miała zapewniony ten sam komfort i możliwości?
Zauważ na początku, że w Polsce co roku (wg prof. Beaty Gruszczyńskiej) aż ok. 800 tys. kobiet doświadcza przemocy domowej. Przeliczając to z liczby ludności razy procent kobiet, daje nam to przerażający obraz przeszło 4% mieszkających w Polsce kobiet, które na własnej skórze i duszy doświadczyły przemocy ze strony kogoś im bliskiego.
Ze statystyk można wyczytać, że na każdego sprawcę przemocy przypadało średnio 1,8 ofiary. Co oznacza, że przy 10079 skazaniach z art. 207kk w roku na przykład 2012, mieliśmy w tych sprawach ok. 18000 ofiar.
Skąd zatem te rozbieżności? 800 tysięcy, a 18 tysięcy? 97% to chyba robi różnicę, prawda? Informatyk powiedziałby, że proces zakończony w 97% to blisko końca, pijak z okolicznej budki stwierdzi, że 10% to słabo, a 97 to konkret.
Żarty na bok
Specjaliści antyprzemocowi dzielą niezgłaszające się ofiary przemocy na wiele grup, ale niewątpliwie mamy wśród nich te cztery. Tych:
Więcej na:
https://www.thequathe.pl/news/25082015/zanim-tutaj-dotrze-ofiara