threeme-ww threeme-ww
150
BLOG

Test dla nowej większości, test dla nowej opozycji

threeme-ww threeme-ww Polityka Obserwuj notkę 1

Notkę tę piszę z ostrożnym optymizmem. Jestem realista i wiem, że w polityce jest tylko jedna zasada, czyli: "nigdy nie mów nigdy". To, że padają takie i inne obietnice odnośnie niewchodzenia w koalicję z PISem nie znaczy, że jest to całkiem nieprawdopodobne. Polityka wszystko przyjmie i wszystko usprawiedliwi. Niemniej, jest to obecnie skrajnie mało prawdopodobne: byłoby to działanie wbrew woli głosujących, wbrew obietnicom i deklaracjom medialnym.

Odnośnie jeszcze wchodzenia w te czy inne koalicje: ze zdumieniem, rozbawieniem i zniesmaczeniem przeczytałem, że PIS wysuwa propozycję koalicji z PISem. No jak to tak, najpierw wyborcy i politycy tej parti określają PSL jako polityczna kurewkę (poniekąd słusznie) a potem tej kurewce proponują związek?!? W jakim świetle to ich stawia? Moim skromnym zdaniem - jeszcze gorszym, niż PSL.

Natomiast obecny lider PSLu twierdzi, że takie dup... kupczenie możliwe było za starego zarządu i teraz nic takiego nie wchodzi w grę. Oby, ale jak napisałem wyżej, w polityce wszystko jest możliwe...

Na szczęście (moje) i nieszczęście wyborców PISu politycy tej partii zrobili wiele, by takie związki były  mało prawdopodobne. Skutecznie pozbyli się możliwości budowania koalicji z innymi ugrupowaniami idąc z nimi na wojnę totalna. Nie dziwi to wobec KO, czy też Lewicy, ale nawet Konfederacja wie, że wchodzenie w konszachty z PISem jest co najmniej ryzykowne. Wielu chyba jeszcze pamięta los Samoobrony...

Mój ostrożny optymizm dotyczy też oczywiście utworzenia nowego rządu. By go utworzyć potrzeba koalicji co najmniej dwóch partii, czyli KO i Trzeciej Drogi. Razem maja więcej głosów niż PIS, ale zbyt mało, by mieć większość. Potrzebna jest więc jeszcze lewica i jej mandaty. O ile KO i Trzecia Drogę raczej więcej łączy, niż dzieli, tak już pomiędzy Lewica a wcześniej wymienionymi więcej jest chyba różnic.

Zresztą już pojawiają się zgrzyty i jeśli liderzy tych partii nie wykażą woli do kompromisu (który ogólnie będzie korzystny dla polski, ale już niekoniecznie dla poszczególnych liderów) i nie stworzą spójnej i dobrze uzgodnionej umowy koalicyjnej, to mogą pożegnać się z władza. Tym samym zaprzepaścili by szanse naprawy polityki PIS, a tego ich właśni wyborcy im nie darują.

Może więc dobrze, że zgrzyty - imo nieuniknione - pojawiają się teraz, gdy jest jeszcze dużo czasu na negocjacje i uzgadnianie umowy koalicyjnej. To nie PIS i nikt nie będzie trzymał posłów za gardło. Jako centrowy wyborca demokratyczny uważam, że zapowiedzi liderów Trzeciej Drogi, że w sprawach światopoglądowych, jak aborcja nie będzie dyscypliny partyjnej i każdy poseł będzie głosował zgodnie ze swoim sumieniem są warte pochwały. Nawet, jeśli oznacza to ryzyko przegranych głosowań.

Podoba mi się też zapowiedź liderów 3D, że ustawy światopoglądowe poprzedzać powinny referenda. Jednak nie pseudo referenda, jak to zbojkotowane przez większość wyborców, tylko solidnie przygotowane i rzetelne. Nie może być tak, by pytania referendalne zawierały sugestie odpowiedzi. Nie może być tak, by referendum dotyczyło kwestii de facto już od dawna się rozgrywających. I w końcu nie może być tak, by strona rządowa, przygotowująca referendum, jednocześnie tak ostro i na taka skalę robiła kampanię medialna z góry sugerującą odpowiedzi! Prawdziwe referendum musi więc dotyczyć realnych problemów, nie może zawierać żadnych pytań z sugestia (czyli pytania powinny być krótkie i zwięzłe!) i w końcu strona rządowa w żaden sposób nie może prowadzić kampani medialnej dotyczącej tych pytań. Tylko tyle i aż tyle.

Z powyższych powodów 60% wyborców - w tym ja - referendum zbojkotowało. Pozostali... cóż, nie chce tu nikogo obrażać, ale szczerze pisząc, czytając tutejsze komentarze aż boli, w jakim stopniu ulegli propagandzie strachu robionej dla rządu...

Jednak tytuł notki był o teście - zarówno dla nowego rządu, jak i nowej opozycji. Tym testem jest odpowiedzialność za Polskę. Każdy kraj potrzebuje rządu - jaki by on nie był i niezależnie od tego, czy tenże rzad nam się podoba. Mi nie odpowiadał rzad PISu - ale przyjąłem z pokora wolę wyborców. Polska potrzebuje kierownictwa zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego, na arenie międzynarodowej. Potrzebuje jasno wyznaczonego kierunku działań, jak najszybszego podjęcie inicjatyw ustawodawczych i rozporządzeń. Oczywiście, że kierunek wyznaczony przez poprzedni rzad mi nie odpowiadał - tak samo, jak pewnie wielu z Was nie będzie odpowiadała obecnie wyznaczona droga. To jest właśnie cecha demokracji - z pewnością systemu władzy dalekiej od ideału, ale jest to najlepsze, co ludzkość wymyśliła.

Potrzebujemy szybkiego przyjęcia ustawy budżetowej, zajęcia się wieloma problemami, w tym wojna w Ukrainie czy konfliktem w Izraelu. Potrzebujemy odblokowania dziesiątek miliardów euro z KPO, przywrócenia dobrych relacji z naszymi partnerami międzynarodowymi... Lista problemów i wyzwań jest bardzo długa i im szybciej zaczniemy je rozwiązywać, tym będzie lepiej dla Polski.

Dlatego też w mojej opinii testem odpowiedzialności za Polskę będą przyszłe działania obecnego rządu, prezydenta, opozycji. Czy rzad odda władze w sposób odpowiedzialny, kulturalny, czy też będzie szukał przysłowiowej dziury w całym, byle tylko przedłużyć nieuniknione. Czy będzie opozycja budująca, czy totalna, co przecież przez lata PIS przypisywał wszystkim niezgadzającym się jego narracja w najmniejszym stopniu. Czy prezydent będzie konstruktywnie współpracował - mając swoje zastrzeżenia i nawet zdanie odrębne - czy też będzie wetował i utrudniał rządzenie. I w końcu, czy nowa większość szybko się dogada dążąc do współpracy, czy też zwycięża ambicje liderów i (nieuniknione) różnice programowe? To wszystko jest wielka niewiadoma, polityka jest nieprzewidywalna, historia wiele razy pokazywała, że wczorajsi zdrajcy dziś mogą zostać bohaterami a dzisiejsi przyjaciele jutro - wrogami.

Ryzyk niepowodzenia utworzenia nowego rządu i jego stabilności jest więc wiele, czego zresztą nie ukrywają nawet liderzy KO, 3D czy Lewicy w wywiadach medialnych. To, co napawa mnie umiarkowana nadzieja to zupełnie inna kultura tych przywódców w porównaniu do lidera PIS. Oni dążą do dialogu, dyskusji, merytorycznej krytyki, współpracy. Lider PIS to z kolei przykład autokraty, przywódcy twardego, ale zasłaniającego się za innymi - "rządy tylnego fotela"

Jestem więc przekonany, że opozycja wkrótce wszystko dogada i stworzy umowę koalicyjna. Stworzy więc stabilny i skuteczny rzad do końca tej kadencji. Oczywiście macie prawo mnie za to krytykować, jako wyborcy opcji przeciwnej. Tak samo, jak ja mam prawo do takich a nie innych sadów.

Na koniec jeszcze przypomnę Wam, dlaczego PIS przegrał (choć według Was wygrał, ale co to za wygrana gdy rządzić nie można a i koalicji nie ma z kim utworzyć).

Zacznę od tego, że to wcale nie jest tak, że wszystkie działania trwającego obecnie rządu były dla mnie złe. Nie, zrobił jednak trochę dobrego. Problem w tym, że - w mojej opinii - dużo więcej zrobił złego. I wielu rzeczy nie zrobił. Czy osiem lat to zbyt mało, by skutecznie zreformować sady, mając do dyspozycji większość parlamentarna i swojego prezydenta? Czy to może też wina Tuska? Sady trzeba zreformować, mówili o tym zresztą już dawno sami sędziowie. Niestety w tej kwestii zamiast naprawić to jeszcze bardziej napsuto.

Czy osiem lat to za mało, by uzdrowić, nomen omen, służbę zdrowia? I tu, niestety, nic się nie poprawiło a wiele pogorszyło.

Czy rzad PISu musiał nas skłócić praktycznie ze wszystkimi? Przecież nawet Orban kilka razy pokazał nam środkowy palec a naszego zachodniego sąsiada tyle razy obrvżalismy, że nic dziwnego, że delikatnie mówiąc, nie sprzyja nam on obecnie w Unii Europejskiej. Tymczasem Niemcy są największa gospodarka Europy, głęboko powiązanej z nasza i są największym płatnikiem Unii! Oczywiście, że są historyczne krzywdy, nie do końca wyrównane. Jednak na litość, nie można liczyć na "przepraszam" jeśli wcześniej samemu też się obraża!

Czy PIS i jego propagandowe media musiał zohydzać Unię - co było podyktowane chęcią zabrania elektoratu Konfederacji i co obecnie zemściło się w wyborach? W jakim świetle stawia to nasz kraj, jedna ręka pazernie biorącą środki unijne a druga pokazującą Unii środkowy palec? Zresztą na ten temat mógłbym sporo pisać... Mam rodzinę na wsi, twardy elektorat PIS. Jako rolnicy korzystają oni z szerokiego strumienia dopłat Unijnych. Bez tych środków zarówno ich gospodarka jak i Polska wieś byłyby dużo uboższe. Proszę mi tu nawet nie próbować żartować, że ten przeskok cywilizacyjny wsi możliwy byłby tylko na środkach z naszego - skromnego - budżetu. Pamiętam więc wieś z lat 1990 - 2000. I widzę wieś obecna - różnica kolosalna. Jednocześnie jednak moja rodzina ze wsi - szeroko korzystająca z funduszy Unijnych - jest tejże Unii wroga. Dlaczego? Cóż, w rozmowach z kuzynem widzę, jak wiele złego zrobiła propaganda TVP robiona po to, by ukraść głosy Konfederacji. Pojawiają się "argumenty" i tu często poruszane: że Unia chce zalać grunty orne (nie, nie chce, mam o tym notkę), że Zielony Ład to zagrożenie (tymczasem jest to szansa) dla Polskiej wsi, że Fit for 55 wykończy rolnictwo (tymczasem przewidziane są rekompensaty i dopłaty...). Ekologia widziana z perspektywy wsi to też ciekawe zagadnienie i może nawet skuszę się (nieprędko) na notkę poruszającą ten temat. Doszło do tego, że moja ciocia, pracując w gospodarstwie znajdującym się w samym centrum najsuchszego regionu Polski (czyli środkowa Wielkopolska) i na najsłabszych gruntach - praktycznie w większości piaski - niechętna jest propozycji budowy zbiornika małej retencji na sąsiedniej rzeczce, czy też jest wrogo nastawiona do obecności bobrów na ich terenach. Na nic moje tłumaczenia, że bez tego zbiornika będzie coraz gorzej i że bobry za darmo przyczyniają się do gromadzenia cennej na tych terenach wody a ich "szkody" można skutecznie minimalizować. Ciocia wie swoje - głównie z TVP...

Nie będzie więc dla Was pewnie żadnym zaskoczeniem, że ciocia jest wroga propozycji UE, by część obszarów dawniej podmokłych przywrócić do ich poprzedniego stanu. Nie będę tu ponownie uzasadniał, że ma to ogromne zalety i w sytuacji coraz częściej powtarzających się susz jest wręcz niezbędne. I na ten temat mam notkę. Jest to jednak kolejny przykład, jak dobre i korzystne propozycje UE propaganda antyunijna, stosowana niestety przez rządowe media, obrociła przeciwko Unii...

I zupełnie na koniec: mam w rodzinie wielu zwolenników PIS. Nie ma między nami wrogości, jest szacunek i pielęgnacja więzi rodzinnych. Jednak politykę, na ogół, podczas spotkań zostawiamy. Da się? Da. Wiem też jednak, że i wielu z Was ma taka sytuację - jestem tego wręcz pewien. Dlaczego ten szacunek możliwy jest na gruncie rodziny i bliskich znajomych a tak trudny jest w internecie? Dlatego, że w sieci - tylko pozornie! - jesteśmy anonimowi. Wielu z Was wydaje się więc, że daje to prawo do obrażania i chamstwa...

Więc na koniec notki mały apel, bez większej wiary, że zostanie uszanowany: anonimowość w sieci nie zwalnia od odpowiedzialności za słowo, kultury czy szacunku do innych. Pamiętajcie: nie jest wcale wykluczone, że za nickiem, który właśnie obrażacie, ukrywa się ktoś z Waszej rodziny. Nawet tej całkiem bliskiej.

Krytyka - tak. Krytykanctwo nie. Przytyki - tak. Chamstwo - nie.

Jestem jednak realista, zbyt długo zasiedziałym na S24, by wierzyć, że powyższy apel coś da...

threeme-ww
O mnie threeme-ww

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka