Tomasz Łęski Tomasz Łęski
259
BLOG

Księża na Księżyc?

Tomasz Łęski Tomasz Łęski Kultura Obserwuj notkę 8

A może lepiej politycy lewicy na Marsa? Dla wszystkich tych, którzy pragnęliby wystrzelić nielubianych polityków w kosmos mam dobrą nowinę: wachlarz dostępnych opcji zdecydowanie się poszerzył, a i niedaleka przyszłość w tej dziedzinie też zaczyna się rysować zupełnie obiecująco. Najważniejszą przyczyną tego gwałtownego przyśpieszenia stało się wejście prywatnego kapitału do kosmicznego wyścigu technologicznego.

Start rakiety Falcon1Kilka dni temu świat obiegła informacja o drugim już teście prywatnej dwustopniowej rakiety Falcon1 wyprodukowanej przez  amerykańskąfirmę SpaceX. Pomimo, że test nie zakończył się stuprocentowym sukcesem to konstruktorzy rakiety mieli się czym pochwalić. Rakieta nie dotarła na zaplanowaną orbitę na wysokości 685km ale wzbiła się powyżej 300km co i tak jest sporym osiągnięciem. Dla porównania: Międzynarodowa Stacja Kosmiczna orbituje na wysokości 360km. SpaceX ma ambitne plany i jeszcze w tym roku planuje kolejne starty. Wszystko wskazuje na to, że stanie się ona pierwszą firmą prywatną zdolną do umieszczania ładunków na orbicie. Co ważniejsze, będą robić to10 razy taniej niż sponsorowane przez rządy agencje kosmiczne.

No tak, ale żeby oczyścić Ziemię z niepożądanych polityków potrzebne są pojazdy załogowe. Tutaj też następuje dramatyczny postęp. W czerwcu 2004 pierwszy całkowicie prywatny statek kosmiczny, SpaceShipOne wzbił się powyżej 100 km nad powierzchnię Ziemi i tym samym pokonał umowną granice oddzielającą nas od Kosmosu. Użyte zostały bardzo pomysłowe i niezwykle tanie technologie. Lekka, choć hermetyczna, SpaceShipOnekompozytowa konstrukcja, silnik rakietowy wykorzystujący gaz rozweselający (podtlenek azotu) i gumę jako paliwo oraz skrzydło składające się w pół podczas powrotu do atmosfery. To składające się skrzydło powoduje, że pojazd wchodzi w atmosferę z bardzo dużym oporem i wyhamowuje zanim zdąży się rozgrzać. Dlatego też nie potrzebuje skomplikowanej i kosztownej osłony termicznej. Oczywiście loty suborbitalne, podczas których pasażerowie doświadczać będą przestrzeni kosmicznej tylko przez kilka minut to nie to samo co lot orbitalny promem kosmicznym. Tym nie mniej, już kilka tysięcy osób zadeklarowało chęć uczestnictwa w takim locie. Cena tej przyjemności ustalona została na 200 tys. dolarów. Twórca SpaceShipOne, amerykanin Burt Rutan, wraz z brytyjskim przedsiębiorcą i właścicielem Virgin Enterprises, Richardem Bransonem, już budują kolejnych 5 pojazdów, będących powiększoną wersją SpaceShipOne. Mają one rozpocząć zabieranie turystów w kosmos już w przyszłym roku.

Jednak wszystko to wydaje się blednąć w porównaniu do projektu, który ma zamiar wkrótce realizować amerykńska firma Bigelow Aerospace, której celem jest budowa... orbitalnego hotelu. Służyłby on zarównoPrototyp hotelu kosmicznego turystom jak i naukowcom. Niezwykła jest też technologia, którą Bigelow ma zamiar użyć do realizacji swych planów. Moduły hotelu mają być wyniesione w kosmos w ciasno zwiniętej postaci i nadmuchane na orbicie jak balony. Nie jest to wyłącznie fantazja. Prototyp nadmuchiwanego modułu stacji orbitalnej krąży już wokół Ziemi od czerwca zeszłego roku. Prototyp okazał się takim sukcesem, że firma zdecydowała się przyspieszyć realizację swoich planów i za kilka dni ma oficjalnie ogłosić swe plany na najbliższe kilka lat.

Powyższe trzy przedsięwzięcia to tylko najbardziej spektakularne przykłady rodzącego się prywatnego przemysłu kosmicznego. Podobnych firm jest już w tej chwili kilkadziesiąt. Co, poza nieodpartą chęcią oczyszczenia Ziemi z niecnych polityków, mogło być przyczyną nagłego przyspieszenia? Wiele wskazuje na to, że pokolenie ludzi wychowanych na literaturze sci-fi, pokolenie, które dorobiło się fortun na komputerowej rewolucji końca XX w. sfrustrowane ślimaczym tempem działania rządowych agencji kosmicznych, postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Nie jest przypadkiem, że katalizatorem sukcesu SpaceShipOne był wyścig po wartą 10 milionów dolarów nagrodę Ansari X. Nagrodę tą ufundowała Anousheh Ansari, mieszkająca w USA irańska imigrantka, która dorobiła się milionów na telefonii internetowej. Pod koniec roku 2006 ona sama została pierwszą kobietą - turystką kosmiczną. Prace nad SpaceShipOne (25 milionów zielonych) zostały w całości sfinansowane przez współwzałożyciela Microsoftu Paula Allena. Z kolei założycielem i fundatorem SpaceX jest Elon Musk. Musk zdobył swoją fortunę zakładając PayPal, internetową firmę do przesyłania płatności. Do dziś zainwestował on 100 milionów w SpaceX.

Teraz do wzięcia jest kolejna nagroda tym razem 50 milionów dolarów ufundowana przez Bigelow Aerospace. Zdobędzie ją ten kto do roku 2010 zbuduje tani system zdolny bezpiecznie transportować ludzi na orbitę. Chodzi o taksówkę dowożącą gości do baloniastego hotelu Bigelowa. Tak więc najbliższe kilka lat zapowiada się w tej dziedzinie wyjątkowo interesująco.

No dobrze, ale co zrobić ze znienawidzonym politykami gdy już wyślemy ich w poza naszą błękitną planetę? Nie, nie jestem okrutny, pomyślałem o wszystkim. Będą mogli zamieszkać na Księżycu. Do nabycia niebawem będą przyjemne nadmuchiwane domki księżycowe. Osobiście jednak wolałbym wysłać ich na Marsa. Nie tylko ze względu na odległość. Na planecie tej odkryto właśnie serię niezwykle przytulnych jaskini. To świetna wiadomość. W końcu na tym tak czerwonym globie znalazło się idealne miejsce do uprawiania jaskiniowego komunizmu.

"Amicus Plato, sed magis amica veritas" - Arystoteles "The human race has never found a way to confront bubbles" - Alan Greenspan

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura