Sprawa zapylania niespodziewanie staje się w Ameryce sprawą wagi państwowej. Ten jeszcze do niedawna wstydliwy temat w ostatnich czasach zagościł na pierwszych stronach amerykańskich gazet. Doszło nawet do tego, że naukowcy zeznawali w tej sprawie przed Kongresem błagając o dodatkowe fundusze.
Zbuntowane robotnice?
Co się stało? Wygląda na to, że pszczelarstwo w USA przeżywa poważny kryzys. Pszczele robotnice znane ze swej pracowitości i lojalności wobec królowej masowo opuszczają ule aby nigdy więcej do nich nie powrócić. I jak zapewniają fachowcy nie jest to efekt emigracji zarobkowej do Irlandii. Gwałtowny spadek ilości pszczół może bardzo niekorzystnie wpłynąć na sytuację w amerykańskim rolnictwie. Od dawna wiadomo, że pszczoły odpowiedzialne są za zapylanie ponad setki mających znaczenie gospodarcze roślin. Dlatego też rolnicy słono płacą pszczelarzom za umieszczanie uli w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie.
Marcowe migdały
Dzisiejsze pszczelarstwo w USA to całkiem spory przemysł. Ze względu na zalew taniego miodu z zagranicy amerykańscy pszczelarze nie zarabiają wiele na jego produkcji. Ich głównym zajęciem stało się więc świadczenie usług w zakresie zapylania. Kluczową rolę w tym procesie odgrywają, stanowiący zaledwie kilka procent wszystkich amerykańskich właścicieli pasiek, posiadacze wielkich pszczelich farm składających się z setek a czasami tysięcy uli. To właśnie oni ładują całe swoje pasieki na wielkie osiemnastokołowe ciężarówki i wyprawiają je w podróż w poprzek kontynentu. Klasycznym przykładem tych praktyk jest produkcja migdałów. Ponad milion pszczelich kolonii, czyli blisko połowa wszystkich amerykańskich uli, przywożona jest na Zachodnie Wybrzeże w listopadzie aby w lutym, miliardy pracowitych owadów mogły skutecznie zapylić kwitnące migdałowce. Efektem jest ponad 700 tysięcy ton migdałów. Kalifornia jest ich największym na świecie producentem i zarabia na nich około 2 miliardów dolarów rocznie. Ta migdałowa sielanka może się wkrótce skończyć ze względu na gwałtowną zapaść w amerykańskim pszczelarstwie.
Komórki i wirusy
Jaka jest przyczyna pszczelich odlotów? Nikt tego do końca nie wie. W kwietniu dziennikarze z brytyjskiego The Independent, doszli do wniosku, że pszczoły są wyprowadzane w pole i zabijane za pomocą telefonów komórkowych. Wzbudziło to zdumienie i protesty niemieckich naukowców, z których badań korzystali dziennikarze. Powszechnie zresztą wiadomo, że zasięg telefonii komórkowej w USA jest tak mizerny, że promieniowanie komórek nie jest w stanie zabić nawet muchy. Bardziej prawdopodobne jest , że znikanie pszczół to efekt spisku producentów chipsów ziemniaczanych i coca-coli, którzy chcą zniechęcić młodzież do konsumpcji warzyw i owoców, których ceny poszybują w górę gdy zabraknie pszczół. W kręgach naukowych natomiast od zeszłego tygodnia krążą pogłoski (rozpowszechniane przez tygodnik Science), że za całą sprawą stoi niebezpieczny dla pszczół izraelski wirus, który do USA przybył z australijskim paszportem. Nikt oczywiście nie traktuje tego poważnie gdyż amerykańscy naukowcy znani są ze swej niechęci do obcokrajowców.
Szkorbut nadchodzi
Niestety, w tej nieciekawej sytuacji nie należy liczyć na pomoc ze strony innych owadów. Ci, którzy wiedzą co w trawie piszczy, mówią, że piszczy coraz ciszej. Insekty zdolne do zapylania roślin kwiatowych zdają się nie doceniać faktu ujarzmiania natury przez człowieka i wymierają na potęgę. Tak czy inaczej jeśli nic się nie zmieni będziemy wkrótce skazani na dietę złożoną z ryżu (jest wiatropylny) i chipsów (ziemniaki rozmnaża się wegetatywnie) a to prosta droga do szkorbutu i innych paskudnych chorób. Brrrr... No a Kongres i tak w końcu zdecydował, że pieniędzy na pszczoły naukowcom nie da. A co, niech sobie nie myślą, że tak łatwo Kongres nastraszyć!
