Na Marsa leciec musimy. 14 stycznia 2004 prezydent George W. Bush ogłosił nowy program amerykańskich lotów kosmicznych - Vision for Space Exploration.
Tak wg mnie osobiscie, to caly ten lot na troche od tylu jest organizowany. Najpierw powinnismy sie w ogole nauczyc jakos normalnie po tym kosmosie latac.Nie tam zaraz jak Enterprise...
..ale jakos tak przyzwoicie: od sie, do sie...
Bo jak na razie to cala ta zabawa polega na kopie w zadek i albo doleci, albo nie. Znaczy: caly ten Orion to przez przypadek moze byc najdrozsza trumna swiata, no ale leciec trzeba. Wujek George tak powiedzial i nawet przejela sie tym rosyjska korporacjia rakietowo-kosmiczna "Energia", ktora ma juz wlasny program lotu na Marsa i jak zapewnia szef korporacji, Witalij Łopota, jest to program efektywniejszy niż program NASA.
Zalogowy lot na Marsa, pomijajac koszta, jest przedsiewzieciem skrajnie niebezpiecznym dla zdrowia i zycia jego uczestnikow. W zasadzie, kazdy etap tej imprezy to "igraszki" ze smiercią. Wg specjalistow najbardziej niebezpieczny bedzie powrot do domu.
...i tu na pomoc przychodzi amerykanska humanistyka.
Oto panowie Dirk Schulze-Makuch i Paul Davies na łamach Journal of Cosmology przekonuja, ze o wiele tansze i bezpieczniejsze bedą loty w jedną strone: A One-Way Human Mission to Mars.
No tak. Teraz wystarczy tylko znalezc chetnych. I przypuszczam, ze znalazloby sie paru naukowcow-nawiedzencow, ktorzy chetnie na takie cos sie zgodza. Tyle, ze jezeli mamy budowac tam baze, to potrzeba i jakąs klase robotniczą tam - a tu moze byc problem. Wiec co?
Pod koniec XVIII w. podobny klopot mial rząd z kolonizacją Australii. Problem rozwiązano koloniami karnymi.
Czy pierwszą ludzką osadą na Marsie bedzie Guantánamo?
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Film o programie lotow zalogowych na Marsa (z polskim lektorem)