Tomasz Matynia Tomasz Matynia
155
BLOG

Konserwatywne wybory Romneya

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 4

 Do wyborów prezydenckich w USA pozostały dwa miesiące. W tym czasie Mitt Romney – świeżo nominowany kandydat Republikanów na Prezydenta Stanów Zjednoczonych, musi przekonać do siebie więcej ludzi, bo wciąż tak w liczbie pojedynczych głosów, jak i głosów elektorskich, jest za urzędującym Barackiem Obamą. Konferencja w Tampie była potwierdzeniem opinii, że sztab Mitta Romneya chce oprzeć się na konserwatyzmie, zarówno w sferze społecznej, jak i gospodarczej. Jedyną wycieczką do centrum podczas republikańskiej konwencji na Florydzie było przemówienie żony kandydata – Ann Romney, która zaapelowała do amerykańskich kobiet o poparcie męża. Właśnie grupa wyborcza kobiet jest największym problemem Republikanina w drodze do Białego Domu. Obama ma tutaj ponad 10% przewagę i bez odpowiedniej kampanii skierowanej do kobiet, Romney może zapomnieć o zwycięstwie 6 listopada. Mimo to, wciąż realizuje konserwatywną wizję przyszłej prezydentury, która dla wielu kobiet może być odstraszająca. Amerykańscy komentatorzy uważają jednak, że kobietom byłoby o wiele łatwiej głosować na Romneya, gdyby był on bardziej emocjonalny i otwarty. Te cechy są bez wątpienia domeną jego rywala. Kolejne konserwatywne wybory sztabu Republikanów potwierdzają, że w relacji z kobietami postawią na emocje, a nie politykę.

Blog autora: www.tomaszmatynia.wordpress.com

Romney przytłaczająco pokonał swoich rywali w prawyborach. To wielkie zwycięstwo dziwi nawet wobec przewidywań, które czyniono przed elekcją wewnętrzną w GOP. W trakcie walki z republikańskimi kandydatami, Romney zaskakująco długo męczył się z uzbieraniem potrzebnej liczby elektorów. Prawdziwe poparcie dla niego zaczęło się dopiero pod koniec prawyborów. Były gubernator Massachusetts od początku wydawał się być najlepszym kandydatem na rywala Obamy, czego nie ukrywali ludzie z Narodowego Komitetu Republikanów, otwarcie go przecież popierając. Przez całe prawybory zarzucano mu jednak zbyt słabą prawicowość. Głosy te płynęły ze środowiska związanego z Tea Party, prawej strony Republikanów. Przez cały okres trwania wewnętrznych wyborów Romney udowadniał, że jest bardziej konserwatywny niż jest. Teraz jest widoczne, że te zachowania przeniósł na główną kampanię wyborczą. Konserwatyzm ma stać się jego atutem zwłaszcza w gospodarce, gdzie Obamie nic nie udało się poprawić.

Potwierdzeniem bardzo wolnorynkowego podejścia do gospodarki jest wybór kandydata na wiceprezydenta. Paul Ryan – kongresman z Wisconsin jest uznawany za jednego z najbardziej wolnorynkowych Republikanów i głównego przeciwnika polityki ekonomicznej obecnej administracji. Podczas konwencji w Tampie ostro zaatakował Baracka Obamę, m.in. za złe wykorzystanie środków na pobudzenie gospodarki, wprowadzenie obowiązkowej opieki zdrowotnej, która dławi przedsiębiorców oraz za stan finansów publicznych, które dla Ryana są priorytetem. W zamian, kandydat na zastępcę Romneya, proponuje zmniejszenie deficytu, większą wolność w gospodarce i likwidację ObamaCare, która dla Republikanów staje się symbolem ekonomicznej porażki urzędującego prezydenta. Wybór Paula Ryana na kandydata na wiceprezydenta jest potwierdzeniem kierunku w jakim dryfuje Partia Republikańska w trakcie tych wyborów. Chodzi o to, że Tea Party, mały element budujący wielką GOP, przesunął całą partię w prawo. Ryan to zagorzały katolik, wolnorynkowy republikanin, mimo że nie związany z Partią Herbacianą to bliski jej ideowo, jednak dużo bardziej rzeczowy. Nazywany jest intelektualnym przywódcą Republikanów, wielką zmianą w porównaniu z poprzednimi wyborami i Sarą Palin, miałką intelektualnie gubernator Alaski.

Sztabowi Romneya zależy na konserwatywnych wyborcach, zwłaszcza katolikach, do których wysyła jasne sygnały z prośbą o poparcie. Jasno sprzeciwił się aborcji, a w ostatnim przemówieniu zapowiedział obronę tradycyjnej rodziny. Słowa Romneya trzeba traktować jak odpowiedź na działania Baracka Obamy, który jest najbardziej nielubianym przez katolików „demokratycznym” prezydentem. Chodzi głównie o przymus uznania „postępu” w niektórych dziedzinach, co dotknęło Kościół. Dzieci katolików mają być uczone rzeczy sprzecznych z ideałami swoich rodzin, budzi to sprzeciw wielu z nich. Katolicy, którzy w poprzednich wyborach gremialnie popierali Obamę, są główną bazą obecnego przekazu Republikanów, a tylko potwierdza to wspólna modlitwa na konwencji, prowadzona przez katolickiego kardynała Timothy`ego Dolana.

Kolejnym konserwatywnym zwrotem w kampanii Romneya jest, jak na razie zaledwie wspomniana, polityka zagraniczna. Podczas swojego przemówienia w Tampie, Romney podkreślał że nie będzie przepraszał za Amerykę jak robi to Obama. Skrytykował prezydenta za Syrię, Iran i Rosję. Chce aktywnej polityki Stanów Zjednoczonych, zapowiedział powrót do takich projektów jak tarcza antyrakietowa. Wydaje się, że właśnie polityka zagraniczna jest obok gospodarki, największą sferą różnic z obecną administracją. Amerykę wycofującą się ze swojej roli mocarstwa przewodzącego światu, ma zastąpić Ameryka dumna. Na przemówienie Romneya natychmiast zareagowała Moskwa, która obawia się republikańskiego kandydata na fotelu Prezydenta, bo zapewne będzie on mniej „elastyczny” niż Barack Obama.

 

Od dawna amerykańskie wybory rozstrzygają się w swing states. Dla obu stron sporu politycznego, lekarstwem na ostateczne zwycięstwo była wycieczka do centrum, która miała przeważyć szalę na Florydzie czy w Ohio. Inaczej zrobiono zaledwie raz. Wtedy po pierwszej kadencji Jimmy`ego Cartera, opierając się na wolnym rynku i konserwatywnych wartościach wygrał symbol dzisiejszych Republikanów – Ronald Reagan. Romney ewidentnie chce powtórzyć tę drogę, polegającą na konsekwentnej i radykalnej polityce konserwatywnej. Raz się to już nie udało, kiedy swoją walkę o reelekcję przegrał George W. Bush senior.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka