Od kiedy istnieje mój komentarz pod rubryką „Wróg Ludu”, postawiłem sobie zadanie pisać Czytelnikom to, co myślę, nawet kiedy to drażni najbardziej wytrwałych z nich. Tylko w ten sposób można kształtować opinię publiczną. Kształtować, to znaczy zmieniać i zmuszać do wchodzenia na coraz wyższe szczeble.
O Marszu Niepodległości musimy sobie powiedzieć dzisiaj kilka rzeczy szczerze. Po pierwsze, fakt, że organizowały go radykalne środowiska narodowe, wynika z zaniedbań środowisk niepodległościowych. To one powinny były w pierwszej kolejności zaangażować się w tę niezwykle cenną inicjatywę. Jak bardzo potrzebna jest promocja polskiego patriotyzmu, widać właśnie po ogromnym udziale młodych ludzi uczestniczących w marszu. Po drugie, marsz wbrew zdecydowanej większości jego inicjatorów powoli staje się inicjatywą polityczną. Ma wyraźne oblicze ideowe. Tak wyraźne, że młodzi narodowcy nie uznali za stosowne, by 11 listopada uczcić twórcę polskiej niepodległości Józefa Piłsudskiego. Nie jest prawdą, że był z tym problem organizacyjny, bo kluby „Gazety Polskiej” po marszu udały się pod pomnik Marszałka.
Narodowcy mają prawo do powołania własnej formacji. Problem w tym, czy wszyscy, którzy uczestniczą w Marszu Niepodległości, chcą być jej promotorami, szczególnie promotorami niektórych bardzo kontrowersyjnych idei nowej formacji. Polska Romana Dmowskiego była pomysłem, który zostawiał Rosji możliwość ekspansji na tereny wschodnie I Rzeczypospolitej. Budowanie państwa jednolitego narodowościowo pomniejszało już istniejący dorobek wielokulturowej Rzeczypospolitej, w której polskość
fascynowała i jak się okazało, stała się atrakcyjna dla innych nacji. Dmowski był bez wątpienia polskim patriotą. Jego wysiłek w kształtowaniu myśli narodowej nie może zostać zapomniany. Póki jednak działał legalnie w ramach carskiej Rosji, nie mógł głosić innych idei niż restytucja Polski w granicach etnicznych. Mniej zrozumiałe było upieranie się przy tej koncepcji po roku 1918.
Dyskusja między zwolennikami Marszałka Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego mogłaby zdecydowanie ubogacić myślenie o Polsce. Będzie to wartościowe pod warunkiem, że w politycznych planach jedni nie wycinają drugich. Nie ma dzisiaj potrzeby odnawiania tamtego podziału. Trzeba z tego doświadczenia wyciągać wnioski na przyszłość. Polska jest inna i Rosja jest inna. Dzisiaj prorosyjskość sprawia wrażenie podporządkowywania się politycznej presji imperialnego sąsiada. Rosjanie inwestują w uzależnianie Polski i istnieje niebezpieczeństwo, że wykorzystają okazję, jaką daje im rosnąca niechęć Polaków do poprawności politycznej narzucanej przez UE.
Nie sposób też pominąć wydarzeń na samym marszu. Z całą pewnością policja nie jest tu bez winy. Widać, że były jakieś elementy prowokacji. Tej władzy naprawdę trudno zaufać. Nie zmienia to jednak faktu, że w liczącym kilkanaście tysięcy osób sektorze „Gazety Polskiej” nikt nie został zatrzymany, nikt też nie był ranny. Nasze służby zapanowały nad prowokatorami. Zabrakło tego w pozostałych sektorach. Jeżeli władzy zależy, by Święto Niepodległości zamieniało się w jedną wielką awanturę, trzeba skoncentrować wszystkie siły, by takich awantur nie było.
Oddaliśmy hołd Romanowi Dmowskiemu i Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Nasza droga była najdłuższa. Ale dzięki tym tysiącom ludzi, którzy poszli z nami, Święto Niepodległości odzyskuje swój sens.