Kto jeszcze używa takich kart ?
Kto jeszcze używa takich kart ?
Grazyna B-S Grazyna B-S
218
BLOG

Witaj w świecie absurdu, czyli być albo nie być w sieci Big Brothera -Przeboje

Grazyna B-S Grazyna B-S Gospodarka Obserwuj notkę 1

Siła reklamy, pijaru czy jak kto woli Public Relation, osłabia naszą czujność, a nasze drobne wydane pod presją specjalistów od manipulacji bezimiennym tłumem przechodzą w całkiem niezły zarobek,  patrząc z pozycji większości z nas, jako pojedynczego zjadacza chlebusia naszego powszedniego.

Tak znajdujemy się w sieci klientów, czyli na samym końcu tego łańcucha ,,pokarmowego” naszej rzeczywistości, na którą natykamy się, zaraz za progiem domowych pieleszy.. Kilka obrazków Streszczę państwu, dla lepszego zobrazowania, co mam na myśli.

Na rogu Krakowskiego Przedmieścia – kto zna Warszawę ten wie, jak prestiżowe jest to miejsce, chętnie odwiedzane tak przez turystów, jak i mieszkańców - stoi starszy mężczyzna, uczepiony słuchawki automatu telefonicznego, próbujący uporać się z notesem,  słuchawką i torbą jednocześnie. Idzie mu to nieporadnie, jak każdemu z nas w podobnym przypadku. Budka jak budka, chociaż z tej przysłowiowej budki pozostał się tylko daszek, i tak naprawdę nie wiadomo, co zrobić, jeśli chce się np. zapisać informację, lub ją znaleźć, do czego potrzeba jednak obojga rąk – zwykle. Ponieważ miałam cichy zamiar również użycia tego automatu, przystanęłam, przyglądając się poczynaniom. Po jakimś czasie, kiedy zbliżyłam się wydatnie, dla zrozumienia powodu oglądanej sceny, usłyszałam prośbę w litewsko – polskim dialekcie, aby wytłumaczyć  co z tym automatem jest nie tak, kiedy nie chce przyjąć karty, wyświetlając informację, że tylko numery alarmowe i bez karty! Moje zdziwienie było niepomierne, i myślałam już, że nieporozumienie jest kwestią języka, lub jakiejś tajemniczej awarii...Otóż nie. Mylił by się każdy, kto poszedł by tym tropem. Sama podjęłam próbę, aby przekonać się, że istotnie, jedynie w razie pożaru, czy innego nieszczęścia można korzystać z publicznego, bądź, co bądź automatu. Nie pierwsza,  nie ostatnia to awaria, - pomyślałam sobie- choć wstyd mi trochę było przed gościem- Zdecydowałam się na mały spacerek tropem następnej tzw. budki, na którą natknęłam się po paruset metrach, napotykając podobny dylemat, jak wcześniej. Zaciekawiona zjawiskiem nie odpuściłam, aby stwierdzić, że nie awaria jest tu przyczyną,  Otóż emitentem kart telefonicznych, podobnie jak dzierżawcą sieci ,,budek” w jednej osobie jest Orange, pod którego zarządem znajduje się nasze ,,być, albo nie być” w przypadku odmówienia współpracy naszego sprzętu osobistego,czyli komórki. No, przypadków może być więcej, kiedy zmuszeni jesteśmy korzystać z bardziej anonimowego sprzętu...

Życie pisze przedziwne scenariusze. Nie mniej, bezpieczniej czujemy się, mając jakąś alternatywę. O  osobach starszych nie wspomnę, które nie muszą lubić, kiedy ktoś im przeszkadza, w miejscu i czasie do tego najmniej przewidywanym.... Komórka nie jest znowu tak starym sprzętem, aby móc spokojnie powiedzieć, że razem wzrastaliśmy. To jakieś dwadzieścia parę lat naszej wspólnej egzystencji. Pierwsze modele były dość duże i ciężkawe, że o kosztach nie wspomnę, co rzutowało, że nie wszyscy rzucili się na to udogodnienie. Będąc niedawno w zagranicznych wojażach, nieraz używałam łączności za pomocą karty, co wypadało mnie niejednokrotnie taniej – choć technologicznie ten zgniły zachód wystartował znacznie wcześniej z telefonią komórkową,  nie pozbył się tradycyjnej łączności , tak na monety, jak i na karty, a to żadna zamierzchła przeszłość, bynajmniej.

 

Udałam się więc, mając po drodze salon przy ul .Świętokrzyskiej, po kilka informacji w tej sprawie, i aby wymienić nabytą w kiosku bezużyteczną kartę telefoniczną na gotówkę, której nie znalazłam na ulicy.

 Salon, jakich wiele w mieście, i tak naprawdę wnętrze nie odbiega wiele jedno od drugiego, standard, jaki znamy, choć osobiście nie będąc  klientką  tej sieci, ciekawa byłam również tych standardów mniej widocznych gołym okiem. Przywitały mnie hasła ,, Objaśniamy technologię”, „Orange ekspert do usług” i temu podobne, umieszczone w widocznych miejscach, pośród których cztery stanowiska do obsługi klienta. Po pół godzinnym czekaniu, pani , która  obsługę klientów przeplatała rozmowami telefonicznym z radosnym uśmiechem i, z zakłopotaną miną odesłała mnie do młodszej koleżanki, podpisanej ,,uczę się” która, wysłuchawszy mojej sprawy, z  nie mniej zakłopotaną miną poprosiła o wsparcie innej koleżanki, - tylko już znacznie bardziej wygadanej, która chciała wiedzieć, gdzie kupiłam kartę, abym ją tam oddała... Kiedy zauważyłam, że karta sama w sobie nie jest wadliwa, tylko niczemu nie służy, pani próbowała dopytać się starszej koleżanki, co w tym przypadku zrobić, po czym obie doszły do wniosku, że trzeba zadzwonić na infolinie- spoglądając czy się pokwapię... Czekałam więc dalej, aby usłyszeć, że oni nie prowadzą sprzedaży podobnych kart, że to w centrali, gdzie powinnam się zgłosić z problemem. Ponieważ nie mam pojęcia, gdzie znajduje się centrala, bo i po co mi to, pani zdecydowała się podjąć próbę zasięgnięcia informacji na ten temat, rozpoczynając w trakcie – trzymając słuchawkę opuszczoną z zakłopotaniem – uczestniczyć w rozmowie koleżanki z innym klientem, w nadziei, że zniknę. Nie, nie zniknęłam, obserwując konsternację, jaką wzbudziło moje niezachwiane oczekiwanie na rezultat.

W rezultacie otrzymałam adres w Skierniewicach, przy ul Jagiellońskiej 34 96 -100, pod którym mogę dopominać się zwrotu należności 9 pln. wydanych na kartę.

Jak doliczyć koszt dojazdu, korespondencji, i czasu, karta przybierze koszty niewspółmierne, co ma zniechęcić potencjalnego roszczeniowca, do upominania się o swoje. Aby załatwić sprawę mniej boleśnie, zajrzałam na stronę, aby odnaleźć adres e – mail, którego  niestety nie znalazłam, a blog jako taki nie działa. Znalazłam za to szereg  informacji z kręgu chwalmy się, bo  kto inny nas pochwali?

Jak więc wyczytałam, firma powstała na bazie TP Internet – jak należy rozumieć na zasobach Telekomunikacji Polskiej, jest członkiem Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego – co oznacza, że telemarketerzy są tam zatrudniani w oparciu o zasoby własne, zajmują się wirtualnymi finansami, tzw. BitCoin, czyli mając kontrolę nad internetem i  telemarketerów pracują nad nowym wymysłem, jakim jest ,,pieniądz na niby''  pozostający pod kontrolą internetu i wszystkich, którzy potrafią wniknąć głębiej w wirtualną rzeczywistość niż każdy z nas, szarych użytkowników wirtualnych mediów. W trosce oczywiście o swoich klientów, zajmują się również zbieraniem pomysłów start – up’owych, co finansowane jest przez PARP – czyli Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, co oznacza, że czerpią zasoby dla realizowania zebranych od ludzi pomysłów. Czy ci ludzie coś z tego mają, nie jestem pewna, to tak samo, jak budżet partycypacyjny, gdzie pomysłodawca nie ma wpływu na dalsze losy swojego pomysłu, nie mówiąc już o uczestniczeniu w jego realizacji. Czyli bierzemy pomysł, który za przyzwoleniem społeczeństwa i jego pieniądze, będzie realizował ten, kto będzie, dla dobra ogółu (...)W tym przypadku  są to niewątpliwie środki agencyjne, które nie są zwykle dostępne bez zaangażowania grupy specjalistów, umiejących wypełnić wnioski tak, aby przysłowiowy przecinek nie zamknął drogi do realizacji, a Orange niewątpliwie ma całe zastępy, do obsługi tak bogatej oferty...

Specjalną zachętą, uwiarygadniającą rzeczoną firmę jest  ,,Odpowiedzialny Biznes”, który przyjął do swojego grona Orange.

Cóż, biznes ma  wiele twarzy, często rynek wymusza pewne zachowania, w obliczu których  trudno nie wykorzystać zdobytej latami pozycji. Czy tak być musi? Można pewnie przytaczać wiele przykładów, że zdrowe zasady równowagi i rozsądku są w stanie zapewnić płynność przedsiębiorstwa…. Trochę się rozpędziłam w temacie, ale po latach eksperymentów gospodarczych chciało by się wreszcie powiedzieć, że jest tak, jak zakładaliśmy, ponosząc koszty przemian w nadziei, że kiedyś zobaczymy ich koniec.

 

Jak sprawa się potoczy?- nie mam pojęcia.  Jestem ciekawa tylko klasy, z jaką zostanie problem rozwiązany, o czym nie omieszkam Państwu donieść.

                                                                           Dla Państwa  Maya G-S

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Grazyna B-S
O mnie Grazyna B-S

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka