trescharchi trescharchi
644
BLOG

Leszek Miller nawrócony na Europę.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 38

 

 

Dla każdego kto zna polityczne drogi premiera Leszka Millera jego słowa inaugurujące kampanię SLD do Parlamentu Europejskiego musiały wzbudzić wesołość. Pomieszaną z niedowierzaniem. Chociaż, z drugiej strony – dla sympatycznego pana Leszka, nawróconego obecnie na Europę (nie słyszało się by protestował, gdy jego chwilowy szef – Andrzej Lepper – wyrażał się o Unii delikatnie mówiąc sceptycznie) to po prostu zmiana kierunku. Niegdyś na wiecach i trybunach mawiało się, że pożądanym kierunkiem dla bratnich narodów jest silniejsza integracja. Co poniektórzy przebąkiwali nawet o siedemnastej republice.

Dziś Leszek Miller jak gdyby nigdy nic odwraca wzrok od Wschodu, by na zjeździe w Sosnowcu (ukłon w stronę Gierka i „Czerwonego Zagłębia”) głosić wszem i wobec, że pożądanym kierunkiem dla Unii (a jakże) jest silniejsza integracja i federalna Europa. Wzorem czasów słusznie minionych Miller zapytuje, dlaczego nie mamy wspólnej polityki gospodarczej (ach, słodkie wspomnienia rubli transferowych i kontyngentów węgla...) i polityki zagranicznej (skoro nie mamy, to za co bierze pieniądze lady Ashton?). Dlaczego nie możemy wybierać wspólnego prezydenta Unii Europejskiej, pada kolejne dramatyczne pytanie byłego premiera, chociaż jako człowiek orientujący się w temacie doskonale wie, że tytuł takowy byłby wyłącznie tytułem dla kurtuazji, coś w stylu posady jaką piastował był niegdyś Jerzy Buzek.

Miller o Europie, jako się rzekło, sporo wie, zatem zdaje sobie sprawę że jego postulaty wzięte są z Księżyca i na Księżycu pozostaną; wspólna polityka gospodarcza, wspólny prezydent i wspólna dyplomacja zawsze pozostaną mitem, póki istnieją państwa narodowe. Każdy naród ma swoje cele, które nie zawsze idą w parze z celami narodu sąsiedniego. Wszystkim się nie dogodzi, wbrew pięknej, ale pustej brukselskiej propagandzie jedności w Unii każdy sobie rzepkę skrobał, skrobie i skrobać będzie. Żadne wybory tego nie zmienią, bo póki istnieją narody, to żaden z tych narodów nie będzie na tyle głupi, by wybrać nawiedzonych ludzi domagających się czegoś na kształt „Europy regionów” miast organizacji współpracujących ze sobą suwerennych państw. Ale takie są prawa kampanii.

Trzeba się też na koniec z Millerem w jednej kwestii zgodzić. Jeśli na marszu PiS istotnie niesiono transparent z napisem „Konzentrationslager Europa”, to rzeczywiście takie teksty uwłaczają pamięci wszystkich ofiar wojennych zamordowanych przez Niemców czy Rosjan w obozach koncentracyjnych. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy manifestujący niosą przez nikogo nie niepokojeni (o ironio – utrzymując przy tym cały czas, że żyją w totalitarnym państwie Tuska) napisy stanowczo przekraczające granicę dobrego smaku.

O elementy humorystyczne zadbał niezawodny Martin Schulz. Szef Parlamentu Europejskiego podziękował członkom SLD za poparcie jego osoby, przy okazji orientując się (zapewne za podszeptem któregoś z doradców), że przyszło mu przemawiać w Zagłębiu.

Właśnie szczególnie tu, w tym miejscu, tym regionie, nie możemy zapomnieć o przemyśle, rzekł dowcipnie Niemiec.

Nie wiem którędy go na konwencję wieźli, ale to chyba musiałoby być w głęboką bezksiężycową noc. Bo o śląsko – zagłębiowskim przemyśle to już wszyscy zapomnieli.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka