Nie chcę się czepiać, i szukać dziury w całym ale kilkoma rozterkami chciałbym się podzielić. Otóż będąc w sieci dyskontowej pt Biedronka, nabyłem kilka cukierków dla smaku. Towar wystawiony w słusznym miejscu, przyciąga uwagę robiacych zakupy.
Nic w tym dziwnego, że cukierki można kupić...jednak po dłuższych ogledzinach okazuje się, że słodycze są pochodzenia ukraiańskiego...To w sumie rzadkość, ale nie "dziwność" na naszych półkach sklepowych. Ciekawostką jest to, że produkowane są one w Doniecku...Tak zacząłem się bić z myślami, czy jeśli Doniecczanie produkują cukierki w ramach Donieckiej Republiki Ludowej, przewożą przez granicę z Ukrainą i trafiają do Polski to pieniądze z tytułu zarobków trafiają do Kijowa, Moskwy czy Doniecka? Jesli to trzecie, to mam wyrzuty sumienia, że wsparłem separatystów, i przyczyniłem się do ich dozbrajania. Ale cóż, pewnie jest tak, jak mawiał Lenin, że kapitalista sprzeda nawet sznur na którym mają go powiesić..
Niby drobna rzecz, ale nie wiem czy znów ktoś sobie deala nie walnął....