Tomasz Stawer Tomasz Stawer
241
BLOG

Co dalej żurnalisto jedynie słusznej opcji?

Tomasz Stawer Tomasz Stawer Rozmaitości Obserwuj notkę 3
Taśmowa afera oczywiście poruszyła mnie jako wydarzenie, które wstrząsnęło polską sceną polityczną, wydarzenie wciąż mające znaczną potencję, aby ją solidnie przemeblować. Natomiast treści ujawnianych dialogów wcale mnie nie zbulwersowały i nie zaskoczyły. Uważny obserwator tych rządów już od dawna dostrzegał symptomy rozkładu i  demoralizacji rządowych elit. 
 
Zaraz po usłyszeniu w sobotę o aferze, najbardziej zainteresowała mnie linia obrony jaką przyjmie Tusk i jego stratedzy. Ku mej radości jak do tej pory taktyka premiera jest najgorszą z możliwych.  
O ile, przed konferencją prasową Tuska w poniedziałek i przypuszczalnej wówczas dymisji Sienkiewicza obawiałem się, że uda mu się (Tuskowi) z tego wyjść, to teraz wiem, że zdegenerowana Platforma po ostatnich ekscesach w redakcji "Wprost" ma niewielkie szanse, aby się podźwignąć z tego błota, które tak wytrwale produkowała przez lata swoich rządów. 
 
Najbardziej interesującym na dzisiaj wątkiem w całej sprawie wydaje się być reakcja środowiska dziennikarskiego. Na samym początku zauważalny był rodzaj konsternacji i niedowierzania. Większość żurnalistów jakby zamilkła na moment, później komentarze zaczęły układać się  wg. stałej linii podziałów ideologicznych, atak prawicy i nieśmiała obrona pro peowskich zwolenników.  
Dopiero wkroczenie ABW i prokuratury do redakcji "Wprost" zjednoczyło większość dziennikarskiej braci w obronie wolności słowa. Nawet znana z pro rządowych preferencji Monika Olejnik celnie spuentowała konferencję prasową Tuska stwierdzeniem "Całe środowisko dziennikarskie jest przeciw panu", czym zasłużyła sobie na zdjęcie w stylu siostry Bernadety (tej od sierocińca w Zabrzu) na pierwszej stronie GW. 
 
W tej powszechnej integracji środowiska dziennikarskiego są oczywiście wyjątki, jak choćby ten w postaci Milewicz czy Żakowskiego ogłaszającego brednie jedna za drugą, posuwającego  się nawet do opluwania własnego środowiska. Zawsze miałem gościa w głębokim poważaniu i uważałem go za moralne dno. Dzisiaj myślę, że sławny pradziadek jednego z bohaterów podsłuchowego skandalu  powiedziałby o nim (Żakowskim) iż musi to być człek zapewne w przeszłości srogo cięty na umyśle , innymi słowy dureń co się zowie. 
Natomiast tzw. trzódka Żakowskiego jak sam pieszczotliwie nazywa gości swego programu w tok fm, w osobach Lisa, Wołka i Władyki zaniemówiła. Aktywnym na Twitterze średnio co 3 dni Lisem owładnął stupor magna i milczy on jak zaklęty już od tygodnia. Czyżby były czynione przygotowania do ewakuacji z tonącego okrętu?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości